2025-11-28, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Dopiero do mnie dotarło, że miejska komunikacja ma dodatkowe oznaczenia. Mnie się takie znaki szalenie podobają.
Już od pokaźnego czasu nikt nie okleja tramwajów i autobusów miejskich jakimiś obrzydlistwami, znaczy reklamami. W końcu w mieście pokumali, że miejska komunikacja jest znakiem reklamowym samym w sobie. To miejskie marki, które kojarzą się z miastem, mają być reklamą miasta właśnie. Od pokaźnego czasu państwo kierowcy i motorniczy mają jednolite stroje i to też super. Od czasu do czasu trafi się gadający tramwaj, który informuje, że właśnie się przejeżdża – dla przykładu – obok Filharmonii i pasażerowie słyszą fragmenty cudnej kompozycji pod tytułem ,,Muzyka na wodzie" Georga Friedricha Haendla, co ma walor dodatkowy, bo Warta w zasięgu oka płynie.
A teraz te znaki. Jak do dworca - to lokomotywka, jak do Nila Fieldorfa - to inny znak. Mnie się to rozwiązanie bardzo, bardzo podoba.
Do tego należy dodać punktualność miejskiej komunikacji, ale i dbałość o pasażerów. Sama onegdaj to przeżyłam, kiedy pan/pani motorniczy/motornicza – bo nie wiem, kto prowadził tramwaj, przez kilka długich sekund nie otwierali drzwi do tramwaju, bo widzieli, że jakiś kierowca kamikadze lekceważy przepisy i jedzie, choć tramwaj właśnie stanął na przystanku przy Warszawskiej.
Takich zdarzeń z miejską komunikacja mam całą masę. Zresztą uważam, że MZK jest znakomitą miejską spółką, dla której klient jest ważny. I to jest to dobre, co w tym mieście jest.
Renata Ochwat
Ps. Mija 460 lat od chwili, gdy w środę po św. Katarzynie Valentin Karge i Jeorgen Jesche kupili w ratuszowej piwnicy pierwsze wino od Petera Döringa z Wieprzyc. Jest to najstarsza wzmianka o wieprzyckich winnicach. I to jest fajna informacja dnia, zwłaszcza w kontekście nadchodzących Andrzejek.
Dopiero do mnie dotarło, że miejska komunikacja ma dodatkowe oznaczenia. Mnie się takie znaki szalenie podobają.