Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Irydy, Tamary, Waldemara , 5 maja 2024

Bardzo ciekawa dyskusja w necie

2016-09-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Dotyczy pieniędzy, jakie miasto może dostać na renowację zabytków sakralnych. A to może być naprawdę duży grosz i jestem zaskoczona falą sprzeciwu.

Właściwie to chciałam napisać w tytule „No i rozdyskutowali się ludzie”, ale w porę sobie przypomniałam, że już takiego tytułu użyłam. Zresztą to szczęście, że mnie olśniło, bo zważywszy na fakt, iż 1240 felietonów napisałam tylko w naszym portalu, miałabym prawo do amnezji tytułowej. Tym razem jednak jakaś jasna niepomroczność mnie nawiedziła i tytułu nie powieliłam.

Ale do rzeczy. Dyskusja tyczy milionów, jakie miasto może dostać na renowację zabytków sakralnych. Jak dla mnie to świetna sprawa. Bo ja zawsze jestem po stronie tych, którzy chcą ratować albo renowować dziedzictwo narodowe. Zaskoczyło mnie natomiast, że tak wielu ludzi sprzeciwia się uczestnictwu w tym programie, bo jak w każdym takim trzeba miejskiego grosza dołożyć w ramach tak zwanego wkładu własnego. Ale zyskuje się znacznie więcej, tylko dodam.

Przeciwnicy argumentują, zresztą słusznie, że są też inne pilne potrzeby, jak choćby paskudne podwórka czy inne rzeczy. Problem z tymi akurat pieniędzmi jest taki, iż są to tak zwane znaczone pieniądze. Zwyczajnie nie można ich na nic innego wydać tylko na taki ściśle określony cel. Program ten uruchomiło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które nagle pokapowało się, że z unijnego programu skierowanego właśnie w ten obszar, mało kto korzysta, bo woli wydawać na inne cele. Dlatego taka promocja tego, określonego, że zaakcentuję, programu i ułatwienia możliwości skorzystania.

Magistrat najjaśniejszy nasz chce te pieniądze przeznaczyć na podreperowanie stanu katedry oraz ratowanie Cmentarza Świętokrzyskiego. Zdaję sobie sprawę z nadekspansji obecności Kościoła katolickiego w sferze publicznej i zawłaszczania sfery profanum. Rozumiem też gorycz, że lepiej byłoby opracować ogólnonarodowy program podwórkowy. Ale przypomnę tylko, że jakiś czas temu w wyborach suweren (och, jak ja lubię to nic nieznaczące, a w istocie błędnie używane określenie) wybrał takie, a nie inne władze, taką, a nie inna opcję. I ta opcja właśnie promuje taki, a nie inny program. A skoro można naprawdę słuszny grosz wyszarpać i przeznaczyć jednak na ratowanie – w przypadku cmentarza, czy renowowanie – w przypadku katedry, dóbr dziedzictwa kulturowego, to po co się na ten program obrażać.

Moim zdaniem, skoro nie można zmienić myślenia rządzących, bo nie można, a ci rządzący zdecydowali się wypuścić trochę kasy na zabytki sakralne w kraju, to trzeba z tego korzystać. Nigdy bowiem nie wiadomo, co kolejną razą strzeli do głowy rządzącym…

W każdym razie, winy akurat w tym przypadku magistratu nie ma. Urząd postanowił skorzystać z możliwości i dobrze. Jeśli już chcemy się obrażać na takie wydatkowanie pieniędzy, to raczej i przede wszystkim na rząd. A samorząd w takim przypadku należy tylko chwalić, że w miarę szybko się pozbierał i po dodatkowe pieniądze postanowił aplikować. Mam nadzieję, że z sukcesem.

A jak się uda, i za tę kasę uda się przywrócić do stanu świetności Cmentarz Świętokrzyski, to sama pierwsza z gratulacjami polecę, bo od lat piszę o tym palącym problemie. Bo proszę zwrócić też uwagę na pewien relatywizm poglądów. Płaczemy, że nekropolia boryka się z ogromnymi problemami, kasy niet, i larum mości pułkowniku. A jak się pojawia nadzieja na kasę z zewnątrz, to już laruma nie ma, ani mości pułkownika takoż, tylko wyrzekanie, że to złe i niepotrzebne. Bo Kościół to …., nie napiszę, bo poszły złe słowa. Owszem, Kościół w Polsce powinien tak samo się rozliczać z kasy, jak choćby w Czechach (po prawdzie nie ma tam z czego, bo tylko 3 procent populacji identyfikuje się z wiarą) lub w Niemczech (tam jest lepiej, bo do Kościoła katolickiego w całym kraju przyznaje się około 10 procent, w różnych landach to wygląda różnie). Ale skoro tego nie ma, i długo nie będzie, to jednak naprawdę zamiast wyrzekać i marudzić, należy brać tę kasę i zadbać o zabytki.

A dlatego tak dużo o tym piszę, bo choć nie jestem katoliczką, podkreślam, nie jestem, ale od lat zachowanie dziedzictwa kulturowego, w tym i zabytków sakralnych, jest dla mnie czymś ważnym i bardzo oczywistym. I nie jest tu istotne, czy to katolickie kościoły, prawosławne cerkiewki, zabytki ewangelickie czy polskich Tatarów chodzi. O spuściźnie żydowskiej nie mówię, bo serce mnie boli na myśl, co stało się z synagogami – jak kto nie wie, to ma ostatnią szansę, aby w MOS, w Galerii BWA animowanej przez Zbigniewa Sejwę się przekonać na wystawie Wojciecha Wilczyka „Niewinne oko nie istnieje”. Bonusem jest ścieżka dźwiękowa, której ja nie dałam rady do końca posłuchać….

Dlatego nie wyrzekajmy, nie krytykujmy… Bo co innego krytyki wymaga.

No i z drugiego kątka. Otóż dr Witold Pahl został wiceprezydentem stolicy. Nie pierwszy to gorzowianin, który w stołecznym ratuszu pełnił będzie wysoką, bardzo wysoką funkcję. Poprzednik z miasta nad trzema rzekami, były premier, też tam rządził. Panu doktorowi życzę powodzenia i trochę jednak innej drogi zawodowo-prywatnej, aniżeli obrał jego poprzednik na tym urzędzie.

Jednym słowem, i z naszego miasteczka, ups, z miasta wielkiego i pięknego, w którym ja mieszkam nie na tyle długo, abym mogła sądy o nim wydać, wychodzą ludzie, którzy całkiem ciekawe kariery czynią. Jak długo i z jakim skutkiem, zobaczymy.

Ps. Dziś jest 9 września. Dla mnie to data bardzo ważna jest, bom wyszła z drużyny harcerskiej o numerze 9 i z Szarymi Szeregami w godle. Każdy dziewiąty dzień miesiąca jest ważny, bardzo ważny przez sentyment obrzędu. Tak i teraz będzie. Tym razem na obrzęd nałoży się i smutna konieczność. Dziś bowiem na cmentarzu komunalnym o 14.00 w ostatnią ziemską drogę odprowadzimy człowieka wielkiego formatu, kapitana Jerzego Hopfera. W swoim publicznym życiu Kapitan pełnił wiele ról, między innymi zasiadał w sejmie jako poseł. Ale myślę, że najważniejszą i najbardziej ukochaną była rola Kapitana Kuny. Kiedy mu tę funkcję w zbójecki, janosikowy w wersji najbardziej okropnej odebrano, zwyczajnie zapadł się w sobie, pozwolił, żeby choróbsko zawładnęło nim, silnym człowiekiem. I pożegnał się z rodziną oraz z nami. Siedzi tam w Niebieskim Porcie i patrzy na nas…. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x