Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

O sprawach ważnych znów będzie

2016-08-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Dla mnie przez cały, trochę wyjechany z miasta weekend sprawy ważne były i nadal są dwie. Jedna stale na czasie, druga to już historia, ale z widokiem na przyszłość.

Ta pierwsza, stale aktualna, to neverending story wokół Filharmonii Gorzowskiej. Tym razem asumpt do dalszej dyskusji dała radna Grażyna Wojciechowska. Radna znana z radykalnych poglądów, ostrego języka i poczucia misji, jakkolwiek to brzmi, stwierdziła całkiem na poważnie, że należy ograniczyć kompetencje dyrektora FG. To kolejny odprysk zadymy z muzykami, którym FG nie przedłużyła umów zawartych na czas określony, I choć komisja rewizyjna Rady Miasta z całą mocą i powagą stwierdziła, że w tym przypadku nie naruszono prawa, to radna nie daje za wygraną i dalej toczy batalię. Tym razem w powadze funkcji radnej miasta stwierdziła, że trzeba ograniczyć kompetencje dyrekcji, a być może jeszcze jakieś ciało kolegialne ma decydować, co tam ma się dziać, znaczy w FG.

Gdyby z takim postulatem prosto z kosmosu wyskoczył jakiś nieopierzony radny, który dopiero co zaczyna przygodę z samorządem, to bym zrozumiała, ale radna Wojciechowska? Przecież od lat zasiada w samorządzie, wydawałoby się zna mechanizmy funkcjonowania różnych instytucji na pamięć i na wyrywki. A tu taki zonk.

Radna zapomniała, że instytucje kultury są autonomiczne? Działają na podstawie między innymi, a może przede wszystkim ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Tam jak byk stoi, co kto może, co powinien, a co należy zrobić, aby zarówno organizacja dostępu do dóbr kultury działała dobrze i bezkolizyjnie, oraz także za co kto odpowiada. Do tego aktu należy dodać jeszcze uchwałę Rady Miasta w sprawie danej instytucji, która nie może być kolizyjna z ustawą. No i w końcu regulamin samej jednostki zatwierdzony także przez organ prowadzący (okropne określenie, ale jest, więc nie dyskutuję), który w szczegółach określa działanie owej. Do tego należy dodać jeszcze cały stos papierków różnych, które przy okazji można, a czasami trzeba wyprodukować, aby wszystko działało jak dawniej w pańskim młynie, czyli dobrze.

O dodatkowych ważnych kwitach, które trzeba brać pod uwagę, jak kodeks pracy, ustawa o finansach publicznych, niekiedy kodeks postępowania administracyjnego i jeszcze kilka innych ważnych, nie wspominam, bo to standard.

I jak się tej całej bibule przyjrzeć, wynika z niej, że to dyrektor odpowiada za wszystko. I tylko dyrektor. Nie ma jakichś ciał kolegialnych. I całe szczęście. Bo w przypadku instytucji kultury pozbierać niepozbierane z reguły towarzystwo artystyczne, doprowadzić do tego, aby efekt był, jest niezmiernie trudno. Wiedzą to reżyserzy, wiedzą to dyrygenci, wiedzą to kuratorzy. Jaka szkoda, że radna z długim, bardzo długim stażem jakoś o tym zapomniała, albo celowo pamiętać nie chce. Jaka szkoda również, że w polemicznym zapale obrony tych, którym nie przedłużono umów, nie zapytała tych, którzy nie podpisali się pod apelem w obronie i konieczności przedłużenia umów, albo zupełnie nie chcą zajmować politycznych stanowisk, bo za takie mają tę całą zadymę (wiem to od nich, bo z nimi też rozmawiam). Bo może wówczas ten obraz obrony nie byłby taki jasny i jednostronny… Bo nagle by się okazało, że są jakieś powody tego rozstania…

Powtórzę po raz kolejny, chyba zresztą milionowy. To dyrektor i dyrygent decyduje w przypadku filharmonii, w przypadku teatru reżyser oraz dramaturg oraz oczywiście dyrektor. Bo inaczej nie ma nic, o sukcesie należy zapomnieć, a FG ma sukcesy. (Kiedyś napiszę o pewnej sztuce u Osterwy, która jednak światło dzienne ujrzała, choć to właśnie dyrektor się napracował, aby tak się stało. Bo mało brakowało, a byłby międzynarodowy skandal. Nota bene moim zdaniem Antoni Czechow z Niebieskiej Łąki się mocno przyglądał, co też tam panie Dziejku się w tym Osterwie wyczynia z Maszą, Iriną i Olgą).

Dlatego bardzo proszę panią radną Grażynę Wojciechowska, aby łaskawie nie wymyślała niemądrych rzeczy. Aby nie tworzyła bytów fałszywych i nie forsowała pomysłów, które tylko narażają nas na śmieszność. Zwyczajnie proszę.

Mam nadzieję jedną tylko, że nikt na poważnie nie weźmie głosu pod tytułem – ograniczenie kompetencji dyrektora instytucji artystycznej, bo to już będzie jego ubezwłasnowolnienie niezrozumiałe dla nikogo.

A teraz o drugiej ważnej sprawie. Po GP szłam szybką szagą z zaprzyjaźnionym i mocno ulubionym osobnikiem domowym, z którym na ligę i na GP chodzę, do auteczka zaparkowanego na Przemysłowej ulicy, blisko słynnego Liceum. Dodam, do innych miejsc, gdzie się dzieje GP na żużlu też razem jeździliśmy. I osobnik zauważył, co następuje. – Zobacz, przecież to miasto to jakiś śmiech przez łzy. Zupełnie nie jest przygotowane logistycznie na taką imprezę. Piękny stadion i jedna smarkata dróżka do niego. A przecież są pieniądze z Unii, aby dobrze stadion skomunikować. Nie rozumiem, dlaczego nikt o tym nie pomyślał. No cóż. Ja też nie. Dopiero osobnik rodzinny mocno zaprzyjaźniony i ulubiony mi oczy otworzył. A ważne to jest, bo jeszcze kolejne rozdania GP nas czekają, bo i liga, bo Memoriały Jancarza... Może warto pomyśleć.

Ps. A Bartkowi Zmarzlikowi wielkie gratulacje, choć pudła nie było. Ale były emocje, były dobre gonitwy. Bartek Zmarzlik jest tak naprawdę u progu kariery. I na pewno jeszcze nie raz do łez wzruszeń nas doprowadzi. No i fajnie się Bartka oglądało w telepatrzydle, jak w niedzielę w Gdańsku na innych ważnych zawodach przeszkadzał komentatorom. Uśmiechnięta buźka Bartka na chwilkę wytrąciła z rytmu Krzysztofa Cegielskiego i tego drugiego dziennikarza. Potem też buźka Taia Woofindena. Fani mieli zabawę, Bartek też, jak i Tai. I tak trzymać. My kibice, zawsze za Bartkiem, Krzyśkiem Kasprzakiem, Nielsem Christianem Iversenem. Też za Matejem Zagarem. Zawsze za Stalą. A ja osobiście zawsze przeciw Nickiemu Pedersenowi, choć na GP siedzieli za mną Duńczycy i wiwatowali… No cóż.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x