Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

Gapię się na landsberski bruk, jeszcze…

2016-08-01, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Program KAWKA sprawił, że mam okazję od kilku dni gapić się na landsberski bruk. Właśnie trwa usuwanie pod potrzeby doprowadzania ciepła do kamienic po sąsiedzku.

Jakoś tak nie myślałam, że program dostarczania miejskiego ciepła o starych kamienic na Nowym Mieście sprawi, iż zmieni się struktura jezdni. No bo trzeba się przekopać, położyć nową instalację. A żeby to zrobić, trzeba będzie usunąć bruk, co pod cieniutką warstwą asfaltu zalega. No i właśnie to się dzieje. Wielka ciężarówka jedzie, za nią takie coś do wyrywania kamulców. Hałas straszny, ale praca wre. No i jeszcze przez jakiś czas będzie ten znikający bruk widać. Ja sobie zrobiłam zdjęcia, bo tylko to po starej landsberskiej ulicy zostanie. Ja wiem i rozumiem, że nowe wypiera stare, ale jakoś mi tych kamulców, które jadą nie wiadomo, gdzie, żal. W bywszych pracach śmiali się ze mnie, że gdyby ode mnie to zależało, do to dziś byśmy jeździli trzęsącymi się na kamieniach dorożkami. I coś w tym jest. Zresztą moja osobista rodzina ma na ten temat dokładnie takie samo zdanie. Bo oni dokładnie wiedzą, że wszelkie zmiany wprawiają mnie w dygot i popłoch. Oraz wytrącają z równowagi. No cóż.

A teraz z innego kątka. Dziś rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Błąd ortograficzny zamierzony. Zresztą myślę, że trzeba wystąpić do Rady Języka Polskiego o zmianę reguły. Od czasu do czasu Rada obowiązujące reguły zmienia. Pora i na taką. Chodzi mnie o to, aby nazwy wszystkich powstań zarówno warszawskiego, jak i śląskich, listopadowego, styczniowego, wielkopolskiego, Kostki Napierskiego oraz i innych, które mnie w tej chwili do głowy nie przychodzą, pisać wielkimi literami. Tak będzie lepiej i chyba zgodnie z oczekiwaniem różnych ludzi w jakiś sposób związanych z tymi wydarzeniami.

Ale do Powstania Warszawskiego zmierzam. Nie ma sensu dyskutować, czy było potrzebne. Bo nie było. Ale się wydarzyło, więc czcić pamięć trzeba. Zginął kwiat inteligencji polskiej. Zginęła w sensie dosłownym Warszawa. Pozostała pamięć niezwykłego bohaterstwa, bo w istocie takim były zachowania tych młodych, którzy do powstania poszli. Generalnie taki przekaz daje literatura. Nie pamięta się raczej o dokumencie innym, który neguje zasadność tamtych wydarzeń. Mam na myśli „Pamiętnik z powstania warszawskiego” Mirona Białoszewskiego, bo pokazuje on inną, tę niebohaterską z pozoru, choć de facto jednak bohaterską stronę, która była udziałem cywilnych i niezaangażowanych w walki warszawiaków. Koszmar wojny i straszliwych chwil tych 63 dni stał się także i ich udziałem.

W każdym razie, jak dziś zawyją, mam nadzieję, że zawyją jednak, syreny o 17.00, to trzeba wstać, trzeba zdjąć nakrycie głowy i choć tak oddać cześć tym młodym, którzy poszli w ogień walki, a on ich spalił. Na cmentarzu nie buczeć i nie podnosić rąk w jakichkolwiek gestach, bo takie zachowania nie przystoją chwili i miejscu. I za głosem potomków powstańców idąc, nie zakładać opasek z Kotwicą. Bo to jeszcze bardziej nie przystoi. No i w końcu dać sobie spokój z rekonstrukcjami wydarzeń tamtych dni, bo one tylko wypaczają i zmieniają pamięć o tamtych dniach.

Dla mnie osobiście Powstanie miało przez lata bardzo wielkie znaczenie. Przez harcerstwo dane mi było poznać wielu powstańców. Z niektórymi byłam w dobrych kontaktach. Odbierałam te wydarzenia tylko w kontekście heroizmu. Minęło jednak trochę lat. Uwolniłam się od patosu i zaczęłam myśleć o tamtych 63 dniach nieco inaczej. Zaczął do mnie docierać inny sens tamtych wydarzeń, który ginął właśnie pod tym patosem. Dlatego dziś mogę powiedzieć, że pamiętam, oddaję hołd tym, którzy zginęli bezpośrednio w walce, ale też i potem w katowniach komunistycznych instytucji, staję na baczność, kiedy o 17.00 wyją syreny. Ale z drugiej strony otwartym tekstem mówię też i to. Daremny trud i ofiara. Olbrzymia ofiara, która nie była potrzebna i sprawiła, że zginęła inteligencja, ale i miasto. No i z trzeciej strony – mit, który jednak nic dobrego nie daje. Tylko zawłaszczony przez prawicowców i nacjonalistów oraz pewną kastę polityczną sprawia, że odwraca się podstawowe znaczenie tamtych dni.

W każdym razie, szacunek i honor tym, co ponieśli ofiarę życia, szacunek i honor tym, który przeżyli i świadczą. Ale niech też pozostanie miejsce na to ale właśnie. Przeczytałam ostatnio słowa generała Władysława Andersa na temat Powstania Warszawskiego, późno, bo późno, ale jednak. I okazało się, że umiłowany i noszony na rękach dowódca miał na ten temat takie samo zdanie jak ja. No cóż.

PS. A łowcy Pokemonów znów wczoraj okupowali park Wiosny Ludów, a dokładniej schody wyprowadzające z parku do ronda przy ul. Wybickiego. No cały wielki tłum ich tam był. Dziwne.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x