Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

Umyjemy tabliczki z nazwami?

2016-08-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

To akcja lokalnego radia, ale na tyle interesująca, że warto o niej napisać i radio pochwalić za inicjatywę. A chodzi o tabliczki z nazwami ulic.

Zabawna koincydencja. Jakiś czas temu szłam sobie spokojnie przez Nowe Miasto i się gapiłam na mury i napisy. I tak mnie najszło, mówiąc językiem Kazimierza Pawlaka z „Samych swoich”, że dobrze by było, aby jednak coś zrobić i te tabliczki z nazwami ulic doczyścić. A tu masz, nie babo placek, ale fajną akcję lokalnego radia, która ma sprawić, że doczyścimy tabliczki, staną się one czytelne. Może będzie ładnie. Radiu dzięki za pomysł. Za akcję, za którą trzymam kciuki. Bo rzeczywiście trzeba to zrobić. Nie mamy takich nawyków, jak Niemcy, którzy generalnie pucują swoje miasta. Dlatego warto głośno mówić o tym, że i o takie rzeczy, jak zabrudzone tabliczki z nazwami ulic zadbać trzeba.

Ja dodam jeszcze jeden wątek, ważny na Nowym Mieście. Otóż na wielu kamienicach zachowały się oryginalne oznakowania numerowe z czasów przed II wojną. W mojej bezpośredniej okolicy takich znaków jest przynajmniej kilka. I chciałabym bardzo, aby one się ostały, aby obok nowej współczesnej numeracji też były. Teraz coraz częściej idą remonty. Fasad, dachów, tylnych elewacji. Ale bardzo bym chciała, aby te stare znaki numerowe nie znikały pod nowym tynkiem, tylko, aby je pieczołowicie restaurowano i aby znów stały się znakami adresowymi, jak jakiś czas, będzie ponad 70 lat temu, były. Bo one zwyczajnie piękne są. Ale dziś zapomniane i brzydkie przez zaniechanie tylko niektórych zachwycają. Mnie tak. Stąd przy bardzo fajnej akcji radia i taka prośba. Ja wiem, że trudno dbać o taką maleńką spuściznę, ale może warto. Bo taki znak na kamienicy, wykonany w ciekawym kroju pisma, doda tylko uroku miejsca. Naprawdę doda. A skąd to wiem? Ano stąd, że jak się gdzie ruszam, to widzę takie ślady. Pieczołowicie zachowane. I widzę turystów, którzy takie ślady też tropią, chwalą je, a potem o nich piszą. Tak, więc, zadbajmy o stare numery na starych kamienicach i rzeczywiście umyjmy nowe tablice. Radio lokalne wpadło na ten pomysł, powtórzę, i ja się do akcji przyłączam.

No i z innego kątka będzie. Otóż AWF ma kolejną specjalizację na poziomie magistra. Znaczy Wydział Zamiejscowy. No i super. Ja się cieszę i gratuluję, choć z AWF mam tylko takie związki, że znam tam paru ludzi. Z jednym, mam na myśli pana prof. Ludwika Lipnickiego łączy mnie literatura. Pan profesor, szanowany w świecie lichenolog jest też pisarzem. I jego teksty do mnie trafiają, lubię pana Iko, lubię prozę.

Nie będę wyliczała innych przemiłych znajomych z tej uczelni, ale kilku ich jest. W każdym razie, Wydział stawia na mądre i ważne kierunki. Kierunki przygotowujące do pracy w niełatwych czasach, kiedy o pracę trzeba walczyć. Bo humanistów, polskich filologów, jak ja, nikt nie potrzebuje i nie chce. Dziwne to jest i niezrozumiałe dla mnie, ale tak jest. Dlatego gratulacje za kolejny dobry krok i trzymam kciuki za następne.

A skoro przy uczelniach wyższych jestem, to z zadziwieniem wielkim patrzę na to, co robi Uniwersytet Szczeciński w mieście na siedmiu wzgórzach. No buduje mocny przyczółek. Uruchamia kolejne kierunki. Czyżby miasto nad trzema rzekami miało się stać uczelniany. Jednak chyba nie. Ale oferta ciekawa jest. No i super.

No i z ostatniego kątka będzie. Nakręca się miejska dyskusja w sprawie zakupu Przemysłówki przez miasto. Nadredaktor napisał już wszystko na ten temat. Ja trochę też. Inni dyskutanci również. Dodam tylko, że to zła decyzja. Zły pomysł. Przemysłówkę trzeba w cywilizowany sposób wysadzić w powietrze. A to centrum ulokować w już istniejących gmachach miejskich. Choćby w budynku po byłym gastronomiku. Remont będzie tańszy.

A miejsce po byłej Przemysłówce zagospodarować w inny sposób. Taż to ścisłe centrum. Coś pięknego powinno tam stanąć.

A metalowego człowieka Zbigniewa Frączkiewicza ustawić trzeba gdzie indziej. Bo zwyczajnie hańba, że rzeźba tak znanego twórcy stoi w zapomnieniu i tylko ja oraz ptaki, które na niego fajdają, wiemy, gdzie stoi. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x