Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

Temu miastu na urodziny: na los szczęścia Gorzowie, na los!

2016-07-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

To już 759 lat minęło. Szacowny jubilat osiągnął wiek bardzo, bardzo godny. Miasto ma się nieźle, może gorzej jego centrum, ale i tak jest nieźle.

Specjalnie nie napisałam, miastu memu na urodziny. Choć bardzoż bym chciała. Ale rodowici mieszkańcy, którzy tu z dziada pradziada zasiedziali są, znów mnie publicznie lub niepublicznie zwrócą uwagę, że mieszkam tu tylko 16 lat, więc kudy mnie pisać – miastu memu na urodziny.

Szacowne miasto kończy właśnie 759 lat. Dokładnie dziś, bo znana jest data dzienna lokacji. Co trochę rzadkie jest, jeśli chodzi o ścisłość historyczną. O dokumentach baję.

Przeszło trochę, bo jak spojrzeć na historię, to sporo się tu działo. Obroniło się w 1433 roku, kiedy Sierotki, bitna nader husycka armia taborytów szła krótką szagą na Pomorze Zachodnie i dalej do Gdańska. To był wielki sukces, bo w tamtych czasach wszyscy martwieli na hasło Sierotki idą. To był bicz Boży ówczesnej Europy. Ta armia. Nie było lepszego wojska. Bitna, karna i zdeterminowana armia, jakiej próżno byłoby wówczas gdzieś szukać. No i skuteczna. Tu się nie udało. Mieszczanie się obronili. Jest na ten temat piękna legenda, ale o niej kiedyś przy okazji napiszę. Obiecuję.

Bez większych perturbacji miasto przeszło na ewangelicyzm w drugiej połowie XVI wieku, co zresztą z korzyścią dla niego się stało. Bo ewangelicki etos pracy, który zakłada skromność, pracowitość, prawdę wobec innych oraz poszanowanie także innych przyniósł korzyść. Miasto się bogaciło, miasto piękniało. I nie było istotne, że leżało na peryferiach Brandenburgii.

Potem w 1712 roku, dokładnie między 1 a 5 sierpniem, przeżyło spotkanie króla Augusta II Mocnego i cara Piotra I, znaczy spotkanie na szczycie szczytów. Za które spotkanie zresztą miasto zapłaciło i biło się długo o zwrot poniesionych nakładów. Bajeczne to koszty były. Choć warto tu dodać, landsberczanie z lubością gapili się wówczas na egzotycznych Rosjan, bo ci egzotyczni faktycznie byli, zwłaszcza carowa żona, Katarzyna, potem caryca rosyjska.

Już w czasach nam bardzo bliskich, bo w XIX i XX wieku w mieście pokazali się światli fabrykanci. I dodatkowo przyczynili się do jeszcze większej chwały miasta tego.

A potem przewaliła się II wojna światowa, zmieniły się granice, przyjechali przesiedleńcy, zaczął się czas oswajania niepolskiej, bo niepolskiej rzeczywistości do polskiej rzeczywistości. I też miasto żyło, piękniało, było dumne. No a jeszcze potem przyszedł 1989 rok. Miasto, jak i inne w kraju, musiało sobie poradzić ze skutkami transformacji. I też jakoś dało radę.

O chwalebnej karcie dotyczącej sprzeciwu wobec komunistycznego systemu nie wspomnę… Bo to osobna opowieść jest. Najwięcej o tym napisał prof. Dariusz Aleksander Rymar, który habilitację za to otrzymał, ale i Honorowe Obywatelstwo Gorzowa. Ukłony wielkie i gratulacje, bo rzadko które miasto w kraju ma taką bibliotekę… I takiego historyka. Ukłony i gratulacje, że powtórzę. Za tę bibliotekę gorzowską, ale i nie tylko.

A dziś miasto to obchodzi 759 rocznicę urodzin. Sto, dwieście i tysiąc następnych lat w pokoju, wzroście gospodarczym i powodzeniu miastu temu życzę.

A teraz lista tego, czego miastu memu przysposobionemu, bo tak mogę chyba napisać, życzę:

‒ mądrych decyzji władz, w tym dotyczących strategicznych celów, ale i małych celów,

‒ pochylania się władz nad komfortem mieszkania ludzi tu żyjących,

‒ spojrzenia dobrym okiem na kulturę w mieście, bo po pewnej kosiarce, jak przeszła przez miasto, zostało tu coś na kształt zgliszczy,

‒ wspierania wszystkich dobrych inicjatyw, jakie się tu rodzą, a się rodzą, i to w różnych dziedzinach,

‒ unikania populizmu w działaniu i dyskursie publicznym,

‒ radykalnego podejścia do tych, co niszczą i kradną, vide choćby głowa Zenona Bauera, bo ukradziona, oraz vide nowe dziwne, bo dziwne gazony na Chrobrego, z których już trochę kwiatków zostało ukradzionych,

‒ dobrych kontaktów z partnerami zagranicznymi, bo na razie one egzotyczne są,

‒ dbania o spuściznę historyczną miasta, bo jest i to całkiem pokaźna,

‒ zabiegania o inwestorów, bo miejsca pracy potrzebne są bardzo,

‒ unikania populistów, bo jakoś tak się składa, że coraz ich więcej się pojawia,

‒j ednak większego namysłu nad likwidacją tego, co dobrze trybi, na rzecz rzeczy nieoczywistych a tylko iluzorycznych,

‒ szacunku po prostu dla miasta i mieszkańców,

‒ oraz bardzo, bardzo wielu innych rzeczy, które są oczywiste, a których wymieniać nie ma potrzeby.

Dziś w południe na placu Grunwaldzkim zabrzmi Dzwon Pokoju. Brzmi w tonacji F. Znaczy durowej. Mnie zawsze uderzenie w Dzwon Pokoju rozrzewnia. Przysparza o szybsze bicie serca. Szklą mnie się wówczas oczy. No wzruszliwa baba jestem, ups, znaczy krasnoludek polski, który ma szacunek dla przeszłości rzutującej na przyszłość.

Dla mnie Dzwon Pokoju jest takim symbolem, który łączy tę niemiecką, ewangelicką historię miasta z tą polską, nie napiszę katolicką, bo niekatoliczką jestem, ale z tą polską.

Zabrzmi Dzwon Pokoju, niech więc jego dźwięk miastu temu na urodziny pokój i szczęście przyniesie, niech miastu temu następne szczęsne chwile wywieszczy, niech zapowie powodzenie i sławę, niech zaanonsuje same dobre wydarzenia. Temu miastu, memu przysposobionemu tego życzę.

I trawestując pewne powiedzenie oraz film: Na los szczęścia Gorzowie, na los!

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x