Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

Pół miasta w ruinie, przynajmniej tak wynika z diagnozy

2016-07-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No jest w końcu mapa obszarów zdegradowanych, które muszą być objęte planem rewitalizacji i restrukturyzacji.

Jak się patrzy na plan, to z lekka zgroza ogarnia. Bo znaczna połać Zawarcia, całe centrum, całe Nowe Miasto i osiedle Słoneczne. No to znaczy, że pół miasta trzeba rewitalizować. Na razie jeszcze nie wiadomo jak, ale wiadomo, że trzeba.

Ja rozumiem konieczność naprawy sytuacji, zresztą pan Wojciech Kłosowski mnie to dość dokładnie wyjaśnił. Ale mimo wszystko jakoś sobie tego nie wyobrażam. Choć wyobraźnię mam dość przestrzenną. No bo w gruncie rzeczy rewitalizacja uda się tylko jeśli pojawią się nowe atrakcyjne miejsca pracy, na co w mieście na siedmiu wzgórzach raczej się nie zanosi. A innym sposobem jest zmiana mentalności ludzkiej. Co też leży w gatunku problemów bardzo trudnych. Poważne zadanie zatem przed miastem, nawet bardzo poważne. Pożyjemy, zobaczymy, jak to się będzie toczyło w praniu. Ja tam kciuki trzymam za powodzenie, ale powtarzam, jakoś sobie tego nie wyobrażam.

A teraz z innego kątka. Przy jednej z piękniejszych kamienic przy Sikorskiego stanęły rusztowania. Znaczy może będzie remont elewacji, może dachu, a może coś innego, ale na pewno jakiś remont. I to jest super sprawa, bo zwyczajnie lubię, kiedy coś się remontuje, o coś się dba, a zwłaszcza te nieliczne stare przedwojenne kamienice zachowane w centrum miasta. Inna rzecz, że akurat ten budynek jest piękny. Ma zdobienia. Uwielbiam prowadzić tam takie dzieci z pierwszych klas podstawówek, bo widzą znacznie więcej, niż dorośli, zresztą zawsze świetnie się bawimy przy rozpoznawaniu różnych stworów i stworków, jakie można znaleźć na elewacji. Poza tym jest tam pewna bardzo ważna owalna tablica, no jednym słowem cała masa ciekawych rzeczy do oglądania. Dlatego dobrze się dzieje, że ktoś postanowił zadbać o ten budynek. Zresztą za ostatni czas takich różnych rusztowań trochę stanęło. No i bardzo dobrze, bo o miasto trzeba dbać.

No i z kolejnego kąta. Będą dni NATO w mieście nad trzema rzekami. No cóż. Przyjedzie broń, przyjadą orkiestry, przyjadą wojskowi artyści i będzie się działo. Od zawsze nie lubię sprzętów do zabijania. Nigdy nie trzymałam w rękach innej broni, niż biała, ale to też ze względu na jej egzotykę, bo to była kozacka szaszka.

Od niedawna straciłam sympatię do parad wojskowych, zresztą samolotowych nie lubiłam nigdy. Kiedy patrzę na sprzęt do zabijania, to zawsze robi mnie się chłodno i dziwnie nieprzyjemnie. Nigdy też nie zrozumiem, jak można małe dzieci ciągać, aby łaziły po tym śmiercionośnym złomie. Wiem, że moje poglądy w tym akurat temacie są mocno odosobnione, ale cóż zrobić. Tak mam i koniec. Zważywszy na to, że przez kilkanaście lat mieszkałam w małym mieście przylepionym do wielkiego garnizonu, takie podejście akurat do tej materii raczej dziwić nie powinno, choć dziwi. Zawsze szerokim łukiem unikam takie spotkania, więc i tym razem też tak będzie. Nie pójdę pod Urząd Wojewódzki, żeby oglądać rosomaki.

Ale jeśli inni chcą, to proszę bardzo, 8 i 9 lipca. Zaprasza wojewoda.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x