Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

O pewnym zaskoczeniu u fryzjera będzie….

2016-07-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nigdy nie przypuszczałam, że przyjdzie mi spotkać ważną ministrę u fryzjera, choć akurat u tego fryzjera, a po prawdzie fryzjerki, co jakiś czas spotykam ważne osoby. Ale tym razem zaskok był ogromny.

Ja mam z fryzjerem, po prawdzie z fryzjerką, tak, że kiedy już włosy, sztuk coś ze 150 na głowie, się wywijają na drugą stronę, to podejmuję heroiczną decyzję – idę. Moja ulubiona fryzjerka, zresztą imienniczka moja, za każdym razem lamentuje – No i znów wyglądasz jak… No jak troglodyta wyglądam. Ale na szczęście fryzjerka ostatnio stwierdziła, że dobrze ze swoją siwizną wyglądam i odpuszcza namawianie na farbę.

Jest lato, jest gorąco, jest wilgotno, więc włosy, sztuk 150 na głowie, zaczęły się wywijać w drugą stronę jakoś szybciej, niż zwykle. No to poszłam, jak zwykle na pałę, bo może się uda i szybko Renata mi porządek na głowie zrobi, a tu się okazało, że jednak nie. Muszę przyjść potem. OK. Mogę potem. Fryzjerka akurat się uwijała nad głową innej klientki, takiej rudej. Ustalałam, o której mogę przyjść. Aż tu nagle, ta ruda klientka się odwraca… I tu zaskok. Bo na fotelu siedziała ni mniej, ni więcej a pani Elżbieta Rafalska. Ministra, ups, minister od spraw społecznych w rządzie obecnym. Przywitałyśmy się serdecznie. Pani Ela, jak do pani Rafalskiej od lat mówię, ucieszyła się ze spotkania, ja też się ucieszyłam, słówek kilka wymieniłyśmy… I tyle było. Bo ile może być, kiedy minister z mokrą głową siedzi w fotelu, a ja muszę przyjść za jakąś chwilkę.

Potem od Renaty usłyszałam, że pani mister bywa akurat w tym salonie od chyba ośmiu lat i jest zadowolona. Ale co się dziwić, Renata to świetny fachowiec. Więc chyba i dlatego pani minister u niej bywa.

A ja potem już w domu swoim siedziałam, słuchałam Milesa Davisa, tym razem padło na hiszpańskie kawałki i myślałam o nieoczywistych spotkaniach z panią Elżbietą Rafalską. Oczywiste były takie, że jakaś konferencja prasowa. Jakieś oczywiste wydarzenia publiczne. Nieoczywiste to takie, jakby choć wyjazd na Ukrainę. Jechaliśmy na wycieczkę. Pani Elżbieta Rafalska, jak sama mi opowiadała, ma umiejętność spania wszędzie. Więc spała. Ale jechaliśmy przez Kraków. Blisko Wawelu, pięknie w nocy oświetlonego. Ja nie spałam, bo tak mam, że nie śpię w podróżach. Nie spał też mąż pani Eli i ją budził, żeby zobaczyła Wawel. Potem na tej Ukrainie trochę się zadziało. Ale Elżbieta Rafalska jakoś tak mocno nie celebrowała siebie, w ogóle nie celebrowała, a była już wówczas ważną posłanką. Potem była moja Złota Praga i też pani wówczas poseł nie celebrowała swojej osoby. To była fajna sprawa.

Nieoczywiste spotkania z tak ważnymi osobami pokazują, że jednak mimo różnic w poglądach, mimo różnic w podejściu do rzeczywistości, można być z kimś w dobrym kontakcie. Ja tak mam z panią Elżbietą Rafalską, z którą czas długi pewnego momentu przegadałam o kuchni gruzińskiej. Ale i nie tylko…

W każdym razie pani mister bywa w mieście nad trzema rzekami w sprawach ważnych państwowych, ale i ważnych kobiecych – mam na myśli mistrzynię fryzjerską. No i dobrze. Pani Ela, minister Elżbieta Rafalska wyszła kolejny raz zadowolona. I jak będę na nią patrzyć w telepatrzydle, to będę wiedziała, że włos ułożony został ręką mojej imienniczki, fantastycznej fryzjerki Renaty. Tak to się czasami w życiu zadziewa, że spotyka się ważnego członka rządu… u fryzjera. A pani mister z mokrą głową jest. No coś niebywałego.

A teraz o czymś zupełnie innym. Ośmiorniczki wylądowały w szpitalu. Te osławione ośmiorniczki ze spotkań polityków w owej Sowie mają się nijak do tych szpitalnych (osławione, znaczy otoczone złą sławą tylko dodam). Tylko nazwa ta sama została. Te szpitalne, to takie wydziergane, z aseptycznej włóczki szydełkiem. Pomagają najmniejszym malusiom w momentach trudnych. No i właśnie się pojawiły w tutejszej lecznicy. Jak to dobrze, że są tacy ludzie, którzy dziergają i ofiarowują. Ja mam taką przemiłą znajomą, która to robi. I klaruje mnie jak ksiądz Magdzie, że zwyczajnie trzeba. Jak się okazuje, takich jest całkiem sporo. Więc jeśli można malusiemu życie uprzyjemnić, to dlaczego nie. Dlatego też i chwała, że lecznica nasza do tego pomysłu się dopisała. I niech owe włóczkowe ośmiorniczki im pomagają. Tylko dobrze i tylko się cieszyć… Malusie potem wyrosną na duże. A ośmiorniczki będą w tej nieoczywistej pamięci pamiętać.

No i jeszcze miało być o czymś innym, ale nie będzie, bo ile może znieść uwaga czytelnika… Niezbyt dużo.

Ps. Polecam film „Odrobina chaosu” o zakładaniu ogrodów wersalskich. Gra tam śp. Alan Rickman, genialny aktor, zresztą reżyser tego filmu, poza nim Kate Winslet, Matthias Schoenaerts. Prosto można znaleźć z Internecie… Ale też polecam film „Kwiat wiśni i czerwona fasola”, to z kolei coś z japońskiej kinematografii. Oba świetne… Oba w Necie są. Miłego oglądania.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x