Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

No i w końcu dobra informacja o zielsku

2016-05-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Radni chcą dać kasę na przygotowanie dokumentacji potrzebnej na rewitalizację dwóch parków. Jeśli pójdzie za tym rzeczywiste działanie, to ja jestem za.

O pomyśle poinformował przewodniczący Wysokiej Rady. Kasa całkiem spora, a chodzi o dwa, jakby nie patrzeć, sztandarowe parki w mieście nad trzema rzekami, czyli park Wiosny Ludów błędnie często zwanym Parkiem Róż oraz na park Kopernika. Ten ostatni to w dwóch kawałkach, ale mam nadzieję, że oba zostaną zinwentaryzowane.

Po prawdzie tak powinno być. Najpierw diagnoza, potem analiza, w końcu wnioski i realizacja. A parkom w mieście się to należy. Bo odkąd pamiętam, zawsze słyszałam opowieści o tym, że jednym z głównych atutów miasta są parki i zieleń. Jakiś czas temu na naszym portalu tę znakomitą wizję rozwiał Robert Piotrowski, który tę powtarzaną chętnie i często prawdę poddał brutalnej, ale szczerej i ostrej wiwisekcji, z której wyszło, że bajędy i opowieści to jedno, a prawda to drugie. No i mam nadzieję, że teraz prawda się zmieni i parki staną się śliczne.

A tak swoją drogą, to ciekawe będzie, co inwentaryzator wymyśli w kwestii czarnych ptaszorów zamieszkujących platany w parku Wiosny Ludów, głównych bałaganiarzy oraz dostarczycieli guano, które cuchnie przeokropnie, tak przeokropnie, że ja tam nie bywam, bo nie daję rady. Ze względu na smród oraz coś okropnego na alejkach. No ciekawe… Poczekam.

A teraz z innego kątka. Wiedzowego będzie. Znajomi podesłali mi link do pewnego quizu, w którym należało rozpoznać różne polskie miasta po jednym określeniu. No i było pytanie, z jakim miastem kojarzy się żużel. Do wyboru były trzy polskie grody – Rzeszów, Białystok oraz nasze stateczne, prawie 760-letnie miasto. Wytypowałam nas, choć Rzeszów też się nadawał, bo tam też Stal jeździ. No i bingo, no i dobrze. Znaczy z miastem naszym kojarzy się w kraju naszym żużel. I tak dobrze, że nie było kategorii dominanta albo paskud budowlany, albo makabryła, albo coś na pajęczych jakby nogach, albo jeszcze coś bardziej dziwnego… Lepiej, że żużel niż dominanta albo złodzieje pomników, albo najbardziej popaćkane paskudnymi paciagami miasto w galaktyce, bo tu też moglibyśmy się wysoko znaleźć. Albo ostatecznie dewastanci kirkutów, bo tu też dobrze, znaczy wysoko i niechlubnie się sytuujemy.

Inna rzecz, że i tak dobrze, iż twórcy różnych quizów w ogóle zauważają nasze miasto. Bo przecież wcale nie musieliby widzieć. Choć dodam, że wotum separatum do mojego pisarstwa o mieście naszym dodają moi poznańscy znajomi, którzy twierdzą, iż miasto nad trzema rzekami ma jednak kilka atutów, jak muzealne arboretum, Bulwary, ze szczególnym akcentem na Wschodni, dostęp do Warty, Królową Jadwigę oraz cudne zakątki dookoła. Mają prawo. A mnie przyjemnie jest, że i cudne zakątki też są zauważane.

No i z kolejnego kątka. Mojego sentymentalnego. Już za dwa dni my, przyjaciele oraz organizatorki Festiwalu Poetyckiego FurmanKa, będziemy obchodzić kolejne urodziny Kazimierza Furmana. To byłyby 67 urodziny. W dzisiejszych czasach to pełnia życia. Niestety, Furman postanowił inaczej. Przeniósł się na Niebieskie Łąki wcześniej, bo 14 października 2009 roku. Miał tylko 60 lat. Pamiętam ten dzień w szczegółach. Pamiętam. Odszedł wówczas mój przyjaciel, sam mnie na przyjaciela wybrał. Miałam to szczęście. Dla mnie to był przez wiele lat zaszczyt. Potem był pogrzeb. Śp. ksiądz prałat Witold Andrzejewski mówił o Nim wspaniałe słowa. Ja stałam nad grobem przyjaciela, było zimno. I myślałam sobie… No nie, to się nie nadaje do cytowania w szacownym portalu, co sobie wówczas myślałam. Bo miłośnicy szlachetnej i pięknej polszczyzny, za jaką mam osobiste narzecze, mogliby tego potoku bluzgów i żalu zwyczajnie nie zdzierżyć, a ja sama byłabym mocno zawstydzona, że tak sobie myślałam tam, na Żwirowej. Dlatego nigdy tego nie zapisałam, choć zapisuję wszystko.

Potem z bolesną rezygnacją obserwowałam dziwne zawirowania wokół rzeźbki Furmana, która w areszcie w Rokietnicy przebywa cały czas i zwyczajnie słyszałam, cały czas słyszę, chichranie Furmana, który tam na Niebieskich Łąkach w towarzystwie innych prześmiewców z Hieronimem Świerczyńskim na czele, patrzył na to i się bawił. Bo gdzie pomniki ze spiżu. Ale mnie do śmiechu nie było. I nadal nie jest. Podobnie jak i paru innym, których Poeta przyjął za życia do wąskiego kręgu ludzi, których lubił, z którymi gadał o ważnych rzeczach. Ja z reguły słyszałam takie komunikaty – Rencia, ty się na poezji nie znasz, więc nie gadaj…; Rencia, przecież w tej olimpiadzie w biegu na 100 metrów kobiet wyniki układały się tak (tu lista), więc nie gadaj głupot, bo ci się sportowcy merdają…; Rencia, ja się jazzu nasłuchałem dobrego, więc mi tu nie opowiadaj, że to, co tam idzie to jazz (na koncertach w piwnicy jazzowej to bywało). Ostatecznie zawsze słyszałam taki tekst – Rencia, idziemy. Bo mieszkaliśmy w tym samym fyrtlu i często razem wracaliśmy. I nie było innego wyboru. Szliśmy więc razem i to były piękne drogi.

No nic. Minęły lata. Nieprawdą jest, że nie ma ludzi niezastąpionych. Są i Kazimierz Furman do nich należy. Ile razy siedzę w Jazz, to zawsze tak, żeby choć przez chwilkę popatrzeć na jego zdjęcie. A ile razy tam wchodzę, to mam nadzieję, że tam będzie. No nie ma.

Wiem, że szykuje się fajna obywatelska akcja upamiętnienia poety. Pomysłodawcy i sprawcy, po prawdzie jeden, zobowiązał mnie do zachowania tajemnicy, więc zachowuję. A jak już tajemnica przestanie być tajemnicą, to napiszę i to z wielką radością. Bo niech tam sobie różni ludzie gadają, co chcą, dla mnie Furman był największym poetą, który żył w tym mieście, podobnie jak i Andrzej Gordon, malarz, wybitny artysta.

Obywatelskie akcje docenienia i upamiętnienia są jak najbardziej cenne. Stąd prośba do magistratu i szeryfa… Niech te gesty zostaną, bo nie burzą porządku prawnego ani żadnego innego.

A co będzie z rzeźbką Furmana, która miała stanąć przy Jazz, a to Bóg jeden na niebie wie. I raczej nie chce się z tubylcami ziemskimi swoimi postanowieniami dzielić. No cóż. Trzeba się pogodzić.

Ps. Dziś w katedrze o 19.00 recital organowy w ramach IV Festiwalu Muzyki Współczesnej. Zagra Andrzej Chorosiński. Może w końcu uda mnie się muzyki posłuchać, bo jak do tej pory nie miałam szans żadnych.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x