Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Remontuje się stara kamienica

2014-11-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Przecierałam oczy z tego oto zdumienia. Rusztowania bowiem stanęły przy jednym z najstarszych budynków w obrębie historycznego Starego Miasta. Będzie więc jakiś remoncik. No i bardzo przecudownie.

Jakoś się ostatnio tak porobiło, że o to, co stare, to się nie dba, bo i po co. Samo się zawali, potem gruzy się uprzątnie i jak mawiają Rosjanie, chwacit. Będzie nowe i piękne. A tu proszę, taka niespodzianka.

Mam na myśli budynek przy ul. Obotryckiej 8. Jak piszą uczone książki, budynek ten to najstarsza zachowana budowla świecka miasta. Wybudowano ją w drugiej połowie XVIII wieku w stylu klasycystycznym. To niezbyt duży, dwukondygnacyjny, czyli po ludzku jednopiętrowy z mieszkalnym poddaszem budynek, nakryty wysokim dachem naczółkowym. W elewacji od strony podwórza zachował się fragment ściany o konstrukcji ryglowej. Oficyna przylegająca od strony ul. Pionierów powstała w 1908 roku.

No i świetnie, że coś się będzie przy nim robić, bo o stare trzeba dbać. Wiem, wiem, że pisanie o starym jest tak samo nudne, jak o synagodze, czy kirkucie, ale co zrobić, kiedy pewne fisie są silniejsze od rozsądku. A skoro przy synagodze jestem, to zaprowadziłam do pamiątkowego kamienia wczoraj przemiłą znajomą, jakoś dziwnie oporną tą razą. I jak w końcu tam stanęłyśmy, to ja się ucieszyłam, bo ktoś zniczka zdążył już postawić, a przemiła z sarkazmem zaczęła wydziwiać, że za chwilę psy i inne dopusty Boże… i na koniec dodała  ‒ Wiesz, a może to ty sobie tu mały namiocik postaw i pilnuj… A kiedy ja się zaczęłam poważnie nad logistyką takiego przedsięwzięcia zastanawiać, to przemiła popukała się w czoło i tylko westchnęła – Oj, Ochwat… Ale jakby tak na logikę wziąć, to czemu nie. Trawnik przy kamieniu duży jest. Wspólnota może by się zgodziła, a ja byłabym spokojna, że kamieniowi nic się nie stanie. No tak, ale do pracy i w parę innych miejsc chodzić trzeba… No to metodą Scarlet O’Hara, bohaterki „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell, stwierdziłam, no dobra, pomyślę o tym jutro. Choć po prawdzie kwestii życiowych znacznie ważniejszych do zastanawiania na dziś, a nie na jutro, to mnie się ostatnio zrobiła całkiem spora góra, no może nie taka wysoka jak Mount Everest, ale jak Mount Blanc to na pewno. No cóż, pomyślę o nich jutro, jak mówiła piękna Scarlet, o której wielka pisarka w pierwszym zdaniu swojej książki napisała tak: „Scarlet O’Hara nie była piękna”. Choć jak się patrzy na zjawiskową Vivien Leigh, która genialnie zagrała zołzowatą Scarlet z megahipersuper przeboju kinowego oficjalnie wyreżyserowanego przez Victora Fleminga, to człowiek się zwyczajnie zastanawia. Oczywiście, to tylko dygresja jest.

No i z innego kątka. No zwyczajnie kampania wyborcza aż furczy i to furczenie staje się coraz głośniejsze. Bo byłam wczoraj w paru miejscach w mieście, a tam wszędzie ludzie gadają o wyborach, co to za dni zaledwie trzy będą. No i się ludeczkowie zastanawiają, na kogo oddać cenny głos. A jako że my, krasnoludki polskie jakoś same decyzji podejmować niekoniecznie lubimy, to dawaj w dyrdy do mistrza Koszałka Opałka po radę. Mistrz, jak to ma w zwyczaju, gęsie pióro w kałamarzu wypełnionym nie wiedzieć czego tym razem zielonym inkaustem zanurzył, wyjął, nadmierną kropelkę strzepnął, coś w księdze swej zanotował, popatrzył na nas i powiedział… - Do wyborów iść trzeba, to jasne jak Słońce i tego chce król Błystek. Ale my, znaczy najjaśniejszy pan i ja, niczego doradzać nie będziemy. To wasza decyzja. I znów pióro w kałamarzu zanurzył, co zwykle czytelnym znakiem jest, że posłuchanie skończone. No i masz ci los, radź sobie człowieku, tfu, krasnoludku polski znaczy, sam. No cóż, jeszcze jest trochę czasu, pomyślimy, zobaczymy, ale do wyborów samorządowych i każdych kolejnych pójdziemy. Bo tako rzecze król Błystek oraz nakazuje obywatelskie wychowanie wyniesione z domu i harcerstwa. Do wyborów iść trzeba, choćby i po to, żeby sobie ust w publicznych i nie tylko nie kneblować. Bo kto w wyborach nie uczestniczy, zwyczajnie prawa do późniejszej dyskusji o tym, co dobre a co nie za wybranej demokratycznie władzy się dzieje.

No i z kolejnego kątka. Tym razem teatralnego. Byłam wczoraj na „Zbrodni z premedytacją” według Witolda Gombrowicza w reżyserii Izabeli Cywińskiej, co to po prawdzie wielkim monodramem Wojciecha Malajkata był. No i jaka zmiana jakościowa. Bo w końcu znakomity aktor błysnął. Pokazał, że nie tylko ograne teatralne grepsy go interesują, bo łatwe są, ale i wymagająca rola pod okiem świetnej reżyserki jak najbardziej. Powtórzę, Gombrowicz to nie moja bajka, natomiast teatr pani Cywińskiej, jak najbardziej. No i takie aktorstwo, jakie zaprezentował pan Wojciech Malajkat też. Choć z dużym wzruszeniem patrzyłam też na panią Elżbietę Kępińską, aktorkę którą lubię od zawsze, a która nigdy nie miała parcia na szkło. No i jeszcze jedna rzecz. Spektakl dla mnie zaczął się od dżingla, w którym głos Krystyny Jandy przypominał o konieczności wyłączenia telefonów komórkowych oraz zabraniał fotografowania i nagrywania spektaklu. Wielka, wybitna aktorka, właścicielka i główny modus operandi Teatru Polonia, bo właśnie tego teatru spektakl był, znajduje czas na takie rzeczy… No i jeszcze wybitnie teatralna, niemal malutki skeczyk, zapowiedź spektaklu w wykonaniu gospodarzy wieczoru, czyli Bożeny i Leszka Perłowskich, aktorów naszego Osterwy, wprawił mnie w zachwyt. Gratuluję. Zapowiedzi gratuluję, bo to taki malusi bonusik był, ale jakżesz smakowity.

No a dziś coś to, co ja bardzo lubię. Gości u nas bratni Lubuski Teatr im. Leona Kruczkowskiego z Winnego Grodu z „Piaf”. To będzie taki po prawdzie trochę maraton, bo trzy godziny, dwie przerwy, no i konieczne porównanie z naszą, znaczy Osterwową Piafką. Nasza, znaczy Osterwowa, śpiewana jest w sali zaaranżowanej na paryski kabaret. Ich Piafka to teatralna opowieść o życiu, pogmatwanym i nielekkim, wróbelka Paryża. Ciekawie będzie porównać. I muszę w tym miejscu powiedzieć, a tak po prawdzie powtórzyć, bo w wielu miejscach pisałam o tym wiele razy, że to znakomity zwyczaj – przy okazji Spotkań Teatralnych gościć u nas teatr z Winnego Grodu. Bo tak się godzi i tak należy.

Przedstawienie zaczyna się o 19.00, bilety jeszcze są, więc jak kto nie ma pomysłu na spędzenie ciekawych chwil, a ma chęć, więc dawaj jak w dym do Osterwy. Ja będę. No w każdym razie mam taką nadzieję. Bo nigdy nie wiadomo, co czai się za najbliższym rogiem.

P.S. A jak kto teatru nie lubi, to się może wybrać o 17.00 na otwarcie wystawy Zbigniewa Olchowika do Galerii Pod Kopułą w głównej książnicy wojewódzkiej przy ul. Kosynierów Gdyńskich. Wystawa zatytułowana jest „Zielone idee wściekle śpią”. Ja zobaczę w przyszłym tygodniu i naturalnie słówko o tym wydarzeniu napiszę.

P.S. 2. Zupełnie nie lokalny. Cieszę się zwyczajnie, że prominentni politycy, którzy chyba jednak naciągnęli polskie państwo na sporą kasę zostali wyrzuceni z partii, a ostatnie doniesienia mówią, że prokuratura się ich procederem zajmie. A jak audyt sejmowy więcej takich szwindelków odnajdzie w różnych partiach i partyjkach, to się dopiero zrobi ciekawie. A tak swoją drogą, jakie trociny trzeba mieć w głowie, żeby takie rzeczy, jak naciąganie czynić, a potem tak głupawo i bez sensu się tłumaczyć. Ale widać lata na stanowisku, które gwarantuje pozorną bezkarność, sprawiły, że ktoś stracił ogląd sytuacji. A to zwyczajnie dziwne jest. Poczekamy na to, co prokuratura ustali. Chcemy również bardzo mocno poznać nowych patronów owych polityków. Znaczy, ja chcę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x