Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

A worki sprytnie ukryte są

2014-11-14, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Kampania wyborcza furczy, u Osterwy co i rusz zachwycenie, albo i nie, a ja jak zwykle o rzeczywistości, która skrzeczy. No cóż, tak już mam.

Pisałam jakiś poważny czas temu, że przez całe lato straszyły straszne czarne wory z liściem, co to spadło z drzewa  i zostało zebrane w czarne wory i te wory przy byłym szpitalu przy ul. Warszawskiej długo, a nawet bardzo długo straszyły. Po czym nagle zniknęły.

No i znów liście spadło z drzewa (trawestacja tytułu znanego wiersza i pieśni patriotycznej to jest, a nie durny błąd gramatyczny, to tak dla wyjaśnienia) i znów je ktoś pozbierał i w czarne wory zapakował. Dokładnie w tym samym miejscu, co poprzednio, ale sprytnie wory ukrył. Pod schodami wiodącymi do zamkniętego na osiem spustów byłego szpitala. No tak, zadumałam się tam jakiś czas temu. No tak, sprzątamy, ale jak upchniemy worki, to może ktoś nie zauważy i będzie OK. I w tym problem jest.

Bo jak już sprzątamy, to ze wszystkim. Liście, co to spadło z drzewa, ładujemy do worków, a potem te worki do jakiegoś samochodu i wywozimy na wysypisko do Chróścika. Albo też nie sprzątamy, niech sobie liście spadłe leży. Natura da sobie z nim radę, a jak ktoś przy okazji na śliskiej nawierzchni wybije sobie zęby, no to trudno.

Chodzi mnie o to, że nie powinno się takich rzeczy robić w przestrzeni publicznej. Jak już coś robimy dla miasta, to róbmy to dobrze. Jak sprzątanie, to kompletne, jak akcja malowania domów, to też kompletna. Bez zostawiania jakichś resztek, jakiejś prowizorki. Bo jak pokazuje praktyka, prowizorki są najgorsze, bo zostają na długo, w ludzkim wymiarze na zawsze. A tego chyba nie chce nikt. Więc raczej nie ukrywajmy worów, tylko je wywieźmy.

Wory oczywiście są maleńką, taką malusią metaforą tego, co w mieście się dzieje. Bo mam nieodparte wrażenie, że wiele rzeczy wygląda właśnie tak. Coś się posprząta, coś się polepszy, tak dla wizerunku, ale resztki tego oto sprzątania, to się gdzieś upchnie, a potem się zobaczy. A chyba nie o to chodzi.

A teraz z innego kątka, teatralnego. Teatr z Winnego Grodu zagrał „Piaf”. Nasze Piafki, znaczy z miasta nad trzema rzekami i po prawdzie z Osterwy spektakl zapowiedziały. Z wdziękiem wielkim koleżanki to zrobiły, a Marzena ograła przy okazji swoje nazwisko i zebrała brawa. A potem koleżanki zaśpiewały frazę z Piaf, z piosenki Piaf. Zaczął się spektakl. Mój przemiły znajomy mawia, że trzeba dużo odwagi mieć, aby opowieść o Piaf przywieźć do nas, gdzie spektakl o Piaf właśnie świętuje 170 wydanie. Trzeba.

A dziś u Osterwy wielkie wydarzenie będzie. Oj wielkie. Bo zagości Teatr STU z Krakowa i pan Jerzy Trela wcieli się w samego wielkiego Johna Barrymore’a. Tekst napisał William Luce, przetłumaczyła go Elżbieta Woźniak, a na scenę przeniósł sam Krzysztof Jasiński, wybitna postać polskiego teatru, ale i przy okazji cudnej urody, i tu mi brakuje określenia, no nie konferansjer, ale taki chyba gospodarz wieczoru w stylu Franciszka Jarossy’ego. Tym razem jako reżyser. Nie po raz pierwszy zresztą. A ja zwyczajnie czekam na kreację, na aktorstwo, na wielką sztukę, jaką już w tym roku mogłam oglądać. Bo wrócę do Czechowa w wydaniu Teatru Polonia pani Krystyny Jandy. Bo dla mnie „32 omdlenia” to swego rodzaju wzór aktorstwa, to sztuka, jakiej ja szukam w teatrze. Znana i lubiana aktorka zwróciła mi uwagę, że ten sam tekst, podany z takim samym mistrzostwem, ale przez innych aktorów, niekonieczne znanych, nie spotkałby się z tak frenetycznym  odbiorem. I tak, i nie. Tak, bo kto chodzi na Czechowa, i nie, bo magia teatru czaruje i zatrzymuje. Bo frazę rosyjskiego dramaturga lubi się słyszeć. Ja lubię.

O furczeniu będzie. O tym, że nie ma szczęścia do pomników mój śp. pamięci przyjaciel Kazimierz Furman napisał już Piotrek w swoim blogu. Ja myślę, że Kazimierz siedzi sobie gdzieś tam na Niebieskiej Łące i zwyczajnie się chichra z tego oto zamieszania, co tu się wyczynia. A tak na poważnie, to nawet nie chcę tej sytuacji nazwać skandalem. Bo to hucpa zwyczajna jest, i to od chwili narodzin. Może kiedyś zechce mnie się napisać, jak różni ludzie umieją przy takich okazjach zarabiać pieniądze. Bo na razie jakoś nie mam ochoty.

No i jeszcze jeden fajny wątek. Wczoraj szeryf przyznał pracownikom szkolnych administracji wyrównanie. Fajnie, ale przy okazji zaczęły się schody, bo ponoć to nie szeryfa inicjatywa, tylko związków, i nie o takie pieniądze, ale o inne poszło, a że to tuż przed wyborami, to ma dodatkowe znaczenie. No jednym słowem szopka i cyrk. Ciekawe, co jeszcze się wydarzy, zanim nastanie cisza wyborcza, która od lat ciszą nie jest, bo knebluje tylko oficjalne media. Forumy rozliczne za to się aż gotują od doniesień, takoż samo telefony komórkowe. Może pora już skończyć i z tą fikcją?

P.S. A jak chcecie wiedzieć, co się tam w kulturze dzieje i na co warto się wybrać, to w zakładce kultura jest. Ja tylko żałuję, że dziś w FG jest koncert z muzyką sakralną, bo zwyczajnie nie dam rady....

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x