Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

No i przyszło w naszym mieście nowe

2014-11-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nikt chyba nie liczył, że tak w mieście na siedmiu wzgórzach ułożą się wybory. Gratulacje nowemu szeryfowi, temu, który po 16 latach odchodzi również. Ciekawe, jakie to nowe będzie?

To poważna zmiana, bo ciągnie za sobą nieuchronną rewolucję. Myślę, że trochę ludzi  wmieście przestanie spać spokojnie w ciągu najbliższych dni. Bo prawidłowością jest, że każda zmiana u szczytu przekłada się na mniejsze w dół.

Ja mam nadzieję, że nowa władza powstrzyma degradację choćby w sferze kultury, że wymieni niekompetentną dyrektor wydziału kultury na kogoś, kto się bardziej na to stanowisko nadaje. Że uwolni politykę informacyjną urzędu od konieczności konsultowania najmniejszego drobiazgu z wiceszeryfami, że zadba o przyziemne sprawy zwykłych mieszkańców, ale i nie zapomni przy okazji o wielkich, typu program KAWKA, czy jeszcze inne. Że centrum malutkim kroczkami stanie się znów miejscem przyjaznym mieszkańcom...

To wszystko w pewien sposób było wpisane w program nowego szeryfa. Pożyjemy, zobaczymy.

Interesującym jest też, co zrobi ze sobą były już obecnie szeryf. Bo to może być niezbyty łatwa droga... Też pożyjemy, zobaczymy.

Ale jak pokazują wyniki w całym kraju, ludzie chyba chcieli generalnej zmiany, nowych twarzy, nowych pomysłów, nowego działania. I może dlatego sensowne są proponowane przez wielu zmiany w prawie, że prezydenci, burmistrzowie i wójtowie mogą sprawować tylko dwie kadencje, jak prezydent RP. Podobnie zresztą powinno być z parlamentarzystami obu izb. A tak mamy klasę polityków, którzy od lat zasiadają w parlamencie i nic z tego ichniego zasiadanie nie wynika. No i po kolejny raz powiem, pożyjemy, zobaczymy.

A teraz z innego kątka będzie. Teatralnego. Zakończyły się w sobotę 31. Spotkania Teatralne. Nie widziałam tylko jednego spektaklu, tego, na którym mi szalenie zależało, legnickiego „Łemko”. No cóż, może się kiedyś zdarzy. No i cóż, afisz był interesujący, bo dla każdego coś, dla mnie były „32 omdlenia”, „Wielki John Barrymore” i jako trzeci „Zbrodnia z premedytacją”. Obejrzałam też spektakl, który wprawił mnie w co najmniej zadumanie, czyli „Klub hipochondryków”, bo zwyczajnie nie rozumiem, jak światły dyrektor Teatru Syrena Wojciech Malajkat mógł takie pretensjonalne sztuczydło, z tak złym tekstem w tak zły sposób wyreżyserować. Przekonałam się, że choć ktoś bierze na warsztat życie tak barwnej pieśniarki, jak Edith Piaf, to nie zawsze mu się uda dobry spektakl przygotować. A o musicalu „Niech no tylko zakwitną jabłonie” nie piszę, bo się na musicalu nie znam. Sumując, było trochę, a nawet więcej niż trochę teatru bardzo dobrego, skłaniającego do zadumy, ale i zachwytu nad znakomitym aktorstwem. Jak zawsze było zaskoczenie i niedowierzanie. No cóż, trudno, żeby się wszystkim podobało jedno. Moja św. pamięci babcia Marianna mawiała „Jednemu się podoba Kaśka, innemu Maryśka” i niech tak zostanie.

Karnet na przyszły rok już zarezerwowany, czekam na premierę baśni... Bo jak każdy teatroman, mam coś takiego, że oglądam wszystko. Baśni, dramaty, komedie. Nie oglądam musicali i fars. Ale skoro inni lubią, to czemu nie.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x