Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

To i tanie papierosy były za drogie na centrum?

2014-10-14, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No i zamarłam ze zdziwienia. Otóż po zaledwie kilku tygodniach zamknęła się trafika z tanimi, albo najtańszymi papierosami  w mieście.

Ja mam taką teorię, że nad tym miejscem wisi fatum. Fatum owo nie pozwala, aby to niegdyś cudne miejsce zamieniło się najpierw w salon fryzjerski, a potem w trafikę papierosianą. Mam na myśli byłą Galerię przy Wełnianym Rynku.  Widać fatum, coś na kształt operowego upiora, nie zgadza się, aby tam, w tym już zmienionym do niepoznania miejscu, było coś innego, aniżeli sztuka.

No, ale sto lat, a może i dawniej, w każdym razie zwykli ludzie tego nie pamiętają, ale w kronikach Mistrza Koszałka Opałka, jakby dobrze poszukać, to się znajdzie, zapisane jest, że była tam galeria sztuki, którą w tych zamierzchłych czasach prowadziła przemiła znajoma. Potem galerię połączoną ze sklepem oferującym sztukę prowadzili inni przemili znajomi. To było takie miejsce, że ja na początku trochę się bałam wchodzić. Bo sztuka, wielka i mniejsza, ale klimat i nastrój był taki, że no z szacunkiem. Kiedy się przemogłam, to często tam zaglądałam, bo zwyczajnie lubiłam i lubię takie miejsca. Potem z duchem czasu przemili urządzili tam cudny pub. Na suficie była Dezyderata (tekst której mam zawsze ze sobą dzięki śp. Pani Teresie Klimek), były wystawy, nawet podpisałam się na filarze, jako stała autorka tekstów do katalożków wystawowych. No i trochę się jednak nie udało. Konkurencja zwyciężyła. Zniknęła galeria i pub. No i zaczęły się przetargi.

Z bólem serca patrzyłam, jak Dezyderata znika z sufitu, jak czarowne miejsce zmienia się w banalny salon fryzjerski. A potem patrzyłam, jak salon nie trybi i znów kolejny przetarg i tym razem tanie papierosy tam się zainstalowały. No i trwało jeszcze krócej. Trafika właśnie się zamknęła. Fatum zadziałało tym razem wręcz błyskawicznie.

Znamienne jednak jest, że skoro nawet tanie papierosy się w ścisłym centrum nie utrzymały, to jest coś mocno niehalo. I znaczy, że chyba zaczął się proces, o którym zupełnie niedawno rozmawiałam z przemiłym znajomym, a który w prosty sposób tłumaczył mnie, co się dzieje. A dzieje się tak. Małymi kroczkami wyprowadzamy z centrum wszystko, co tu było, bo nie lubimy centrum. Jeszcze tylko wystarczy wybudować magistrat na Zawarciu, a centrum, stare historyczne serce Landsbergu, miasta wypieszczonego niegdyś i zwyczajnie pięknego, zacznie przypominać południowoamerykańskie favelas. Zostaną ruiny i zgliszcza, tak że nowe odcinki przygód „Czterech pancernych” oraz psa i Marusi można będzie tu kręcić. Bo już nawet i banki się wolniusieńko, ale jednak, wynoszą z centrum, które rzeczywiście staje się tylko centrum z nazwy. Bo po prawdzie ten straszliwy scenariusz zaczyna się dziać i naprawdę już ostatni dzwonek, aby coś zrobić, aby tę postępującą, niestety, degradację historycznego miasta, z ponad 700-letnim rodowodem zatrzymać.

Nie jestem planistką ani urbanistką, nie znam się na tym. Ale nawet taki zwykły pisarczyk jak ja, wie, że to naprawdę ostatnia chwila. Bo naprawdę za moment obudzimy się w mieście, gdzie na paradne msze i nabożeństwa w katedrze trzeba się będzie przedzierać przez rumowisko.

No ale ja, jak i fatum galeriane sobie tego nie wyobrażamy. Ale jak tak dalej pójdzie, to i wyobraźnia nie będzie potrzebna.

A teraz z innej mańki, żużlowej, bo to jednak mój ukochany sport (choć mój przemiły znajomy Jerzy za każdym razem mnie przekonuje, że speedway dziś to coś na kształt cyrku w beczce – wyrazy sympatii Jerzy). Z olbrzymią przyjemnością przeczytałam króciutki, bo trzypytaniowy wywiad (na echogorzowa.pl, bo gdzie ma być) mego przesympatycznego kolegi Roberta z indywidualnym wicemistrzem świata na żużlu, indywidualnym mistrzem Polski, kapitanem najlepszej polskiej drużyny na żużlu, Stali Gorzów, czyli z Krzysztofem Kasprzakiem. Ten długi wykaz tytułów jest nie bez kozery, bo sama pamiętam, jak Kapitańcio, jak go nazywamy, przychodził do Stali, to mówiliśmy – Żart jakiś, czy co? Przecież on kompletnie nie jedzie. I od początku tego sezonu z niedowierzaniem patrzyłam, jak kapitan Krzysztof Kasprzak gna i to skutecznie do przodu. No a jak do tego dołożyć wyniki cyrku GP i ostateczny efekt, to tylko czapki z głów. I w tej rozmówce sam Krzysztof Kasprzak mówi o tym, że kompletnie nikt na niego nie stawiał. No i ma rację, bo nie stawiał. I tak sobie pomyślałam, że chyba ciężko mu było na początku. Rzadko się zdarza taka rozmowa. Rzadko który sportowiec mówi o tym, że wiedział o tej niewierze. Zresztą cała rozmowa jest zaprzeczeniem rozmów ze sportowcami, bo jest interesująca i głęboko mądra. A wszak utarło się, że sportowcy nie mają nic do powiedzenia. Choć po prawdzie pamiętam i takie, które były znacznie dłuższe, a jakby wycisnąć, to zostałoby tylko – hmmm.

Ale Robert wie, jak rozmawiać z żużlowcami, choć za każdym razem, kiedy z nim rozmawiam, to mnie klaruje, że żużla nie lubi. Ale jak patrzę, gdzie jeździ i o jakich meczach pisze, to jakoś w to nie wierzę. No i właśnie wywiad-minirozmówka z Kapitanem mnie o tym ostatecznie przekonała. A panu Krzysztofowi Kasprzakowi wielkie ukłony za to, co w tym roku zrobił, się należą. I słowa podzięki za miłe słowa pod adresem nas kibiców. I tylko trzeba mieć nadzieję, że także Niels Kristian Iversen dalej zechce jeździć u nas. Bo gdyby nie kontuzja, zresztą okropna i odniesiona na naszym stadionie, to kto wie, jakby wyglądało podium cyrku GP. No kto wie? A to równie dobry zawodnik, jak Kapitańcio (kto wie, czy nawet odrobineczkę nie lepszy, oczywiście z całym szacunkiem dla pana Kasprzaka),  więc kto wie, co wybierze.

Tak więc czekam na kolejny sezon. A zimą, jak to mam w zwyczaju i czas pozwoli, to znów sobie będę oglądać powtórki. Meczów żużlowych właśnie. Ot taka kolejna skaza mózgowa. No cóż zrobić, trudno…

P.S. A na dzisiejszym afiszu kulturalnym o 16.00 w bibliotece Herberta przy ul. Kosynierów Gdyńskich wydarzenie artystyczne w ramach Dni Kultury Chrześcijańskiej z koncertem uczniów Szkoły Muzycznej I Stopnia im. Władysława Jana Ciesielskiego, słowem w wykonaniu uczniów II Liceum Ogólnokształcącego pod znakomitym  kierownictwem pani Anety Gizińskiej-Hwozdyk oraz występem chóru UTW.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x