Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Augusta, Gizeli, Ludomiry , 7 maja 2024

Od wędkowania do polityki

2014-10-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jestem skazana na poruszanie się po regonie i po kraju, z rzadka po bliskim mi świecie komunikacją ogólną, czyli autobusami, pociągami, szynobusami i rzeczywiście z rzadka samolotem. I za każdym razem te podróże dostarczają mnie wielu nowych doświadczeń.

Wracałam z miasteczka w widłach Warty i Obry do miasta nad trzema rzekami autobusem rejsowym PKS. Nie jest ważne, który to PKS, ważne, że środek publicznej komunikacji. Jak zwykle od jakiegoś dość potężnego czasu uprzejmy pan kierowca PKS skasował pieniądze za bilet, uprzejmie poinformował, że zatrzymuje się tylko na dworcu i dawaj jedziemy. Ja, mój plecak i moja ciapkowana torba wygodnie sobie zajęliśmy miejsce i wcale nie wiedzieliśmy, że się tyle ciekawych rzeczy dowiemy. A mianowicie, gdzie w okolicy najlepiej i jak łapać ryby, jak je najlepiej wędzić i dlaczego akurat tam. Dlaczego PKS z rzadka albo wcale nie kursuje w soboty i niedziele i dlaczego trzeba płacić majątek za bilet na pośpieszny autobus. Oraz dlaczego ta wredna rzeczywistość jest taka, a nie inna. I było fajnie, smakowicie, bo wyobraziłam sobie tego szczupaka i tę sielawę wędzone w zimnym dymie. I myślałam sobie, że tak oto smakowicie dojadę do miasta na siedmiu wzgórzach, a tu masz babo placek. Zaczęło się o polityce. No i usłyszałam, że choć w kraju zmiana jakościowa zaszła, że choć druga po pani Hannie Suchockiej kobieta u steru państwa zasiadła, to i tak wszystko w niwecz i na zatracenie. Bo, panie, spisek, spisek tych u góry, co to pieniądze mają i tak sterują. I teraz panią premier posterują. No i usłyszałam, że ci Żydzi… (no bo w polityce nawet na poziomie PKS bez Żydów się nie da, choć to dziwne, bo żaden z dyskutantów raczej chyba nigdy Żyda na żywo  nie widział, ale no cóż, nie każdego ciągnie w świat, albo do lektury), no bo te pieniądze… I tak sobie słuchając dywagacji różnych a dziwnych dojechaliśmy do Deszczna. I tu nagle wolta nastąpiła. Bo dyskutanci nagle skonstatowali, że w gminie wójta Jacka jesteśmy i dawaj w dyskusji nastąpił punkt zwrotny. – No wiecie państwo, bo Jacek chce o prezydenturę walczyć, w mieście… zagaił ktoś. No i się worek rozwiązał. – No i fajnie, niech wójt kandyduje, ma mój głos – odezwał się ktoś. – No jakże, niech on nadal tu rządzi, za następną kadencję będzie OK. – odezwał się ktoś inny. – Ale patrzcie państwo, jaki tu porządek, może Jacek ma sposób, żeby i miasto ładne się stało – dorzucił kolejny głos. A ktoś z kącika dodał, że wójt ma dobry background, bo rodzice też mocno w sprawy publiczne zaangażowani byli, a on sam, choć wcale nie musiał, to jak powódź była, to sam osobiście dołożył starań i własnej siły, aby gminę przed wielkimi stratami uchronić, bo był… No i te worki z piaskiem sam osobiście napełniał, a jak trzeba było to i nosił…

I tak się ta dyskusja autobusowa mogła dalej rozwijać, gdyby nie fakt, że już rondo w Zieleńcu, już opłotki miasta, więc każdy z dyskutantów zamilkł, rozdzwoniły się komórki, i już dworzec. I tylko na odchodnym usłyszałam: Polityka to błąd.

Fakt, może błąd. Może i obrzydliwa rzecz. Ale bez polityki i bez ludzi w nią zaangażowany nie byłoby postępu, jakiegoś kroku do przodu.

Mnie w tym PKS uderzyło jedno, a mianowicie to, że tak bardzo łatwo dyskutanci przeszli z ryb i sposobu ich wędzenia i podawania do spraw obywatelskich i to ważkiej miary. Bo w rzeczywistości obywatelskiej wszyscy jesteśmy. I uwiodło mnie jeszcze jedno, ano to, że dyskutanci dokładnie wiedzieli o kim i jak o nim mówią.

A mówili w spokojny sposób. Opowiadali przez krótki moment o fajnym człowieku, wyliczali jego dobre osiągnięcia. Punktowali momenty traumatyczne, powódź, dozorowanie wałów, sypanie worków z piaskiem, wzywanie straży i cały czas punktowali megapozytywnie Jacka, wójta z Deszczna, którego jak wybierali, albo o nim słyszeli, to był to taki chłopiec. A w ich słowach Jacek już nie był Jackiem, ale wójtem.

Długo mnie nie było w mieście, bo najpierw Azja, ta po prawdzie bliska, ale jednak. Potem miasteczko, i też zero informacji. A dziś krótka podróż z miasteczka do miasta i tyle wiedzy, tyle informacji. I tyle opinii.

No i jak to nie wierzyć w prostą prawdę, że podróże kształcą, nawet te bliziutkie, z miasteczka do miasta…. To niech sam sprawdzi.

No wielu spraw się można w PKS dowiedzieć, choć tabliczka mówi wyraźnie – Nie wolno dyskutować z kierowcą. Fakt, nie można. Ale czasami zapomina się o rzeczywistości i się słucha. Bo ludzie, pasażerowie znużeni długą podróżą, gadają.

P.S. Ja tak mam, że obywatelski obowiązek i własna mama powodują, że na każde głosowanie idę. Nigdy nie mówię, na kogo i jak. Ale zawsze. Bo moja mama mnie tłumaczy tak : Dziecko, nawet oddaj pustą kartę, ale oddaj, dajesz sobie pole do dyskusji. No i ja pójdę, głos ważny oddam, i będę swobodnie mogła dyskutować… Moja, nie moja opcja… Ale skoro głosowałam, to znaczy, zależy mnie…

Pomyślcie.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x