2014-10-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jakiś zjadliwy wirus powalił mnie wczoraj po południu i szlag jasny trafił moje różne plany. No nic, trzeba żyć dalej i nadrobić stracone okazje.
A miało być taka pięknie. Miałam iść na spotkanie klubu babeczek dziergających... Miałam posłuchać muzyki. No dużo rzeczy miałam. Skończyło się na szczękaniu zębami pod kocem i piciu gorącej wody z aspiryną.
Ale zanim wirusisko mnie powaliło, byłam w dwóch gorzowskich księgarniach, bo zapragnęłam nabyć najnowszy kryminał popularnego polskiego pisarza. Kryminału nie było, bo go jeszcze nie ma, ale co się nasłuchałam, to moje.
W pierwszej dowiedziałam się, że właśnie miasto podpisuje umowę z nowym dzierżawcą pomieszczeń, w których księgarki jeszcze działają. A one nic o tym oficjalnie nie wiedzą, no i trochę się dziwią, że jak tak o nich ktoś decyduje bez nich. – Przecież to jakieś kuriozum jest. My tu jesteśmy, złożyłyśmy akces na dzierżawę, a tu takie coś – mówiły księgarki. A w drugiej księgarni usłyszałam, że to jakaś nowa moda jest, wydzierżawiać miejskie pomieszczenia bez przetargu. Bo jak do tej pory nawet na najmarniejszą budkę był przetarg, a tu takim pańskim gestem magistrat daje jakiejś firmie całkiem dobre i położone w dobrym miejscu pomieszczenia.
No fakt, czegoś tu nie rozumiem, ale chyba coś jest nie tak. Mocno nie tak. Ale nie to jedno jest nie tak. Od przypadkowej klientki jednej z księgarń usłyszałam, że przyjechała do miasta po dość długiej przerwie i co, i dramat. – Jak można było zamienić Empik na Małpkę, czy jakiegoś innego stwora z bułami!!! Jak można likwidować księgarnie! Co to za miasto, które się pozbywa Cepelii!!! – mówiła podniesionym z emocji głosem. No i ja się zgadzam z tymi zarzutami, choć po prawdzie, to Cepelia zrezygnowała sama, bo widać nikomu nie była aż tak bardzo potrzebna.
No i z innej mańki. Może mnie ktoś jasno i precyzyjnie wyjaśni, kiedy można flary na stadionach odpalać, a kiedy nie można. A chodzi mnie o ukaranie dwóch kibiców zakazami stadionowymi za flary na finale żużlowym na Jancarzu. Bo kibicom zwykłym nie wolno, a Klubowi Kibica wolno. Jakiś dziwny relatywizm. Nie, nie jestem idiotką, i rozumiem na czym różnica polega. Ale nikomu nic się nie stało. Kibiców zwykłych flary były wyrazem radości z wygranego meczu. Kibiców z klubu flary były elementem tzw. oprawy meczowej. Szkoda tylko, że pan prezes Zmora, który broni Klubu Kibica, jakoś nie zajmuje stanowiska w sprawie wybitnie wulgarnego dopingu, jaki klub uskutecznia od jakiegoś czasu.... No zwyczajnie szkoda.
P.S. A dziś o 18.30 w katedrze recital muzyki sakralnej w ramach 30. Dni Kultury Chrześcijańskiej. Wystąpi między innymi pani Beata Gramza. Jak złośliwy wirus odpuści, to się wybiorę...
Pięć dni odpoczynku za nami. Przed nami majaczy kolejny długi weekend. No cóż, my Sławianie lubimy świętować…