Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Augusta, Gizeli, Ludomiry , 7 maja 2024

A kramiki już stoją

2014-09-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Mam na myśli te drewniane budki, które stanęły przy ul. Hawelańskiej i mają być osiedlowym ryneczkiem z zielskiem. Ja się tylko zastanawiam, po co?

Fakt, budki nie są brzydkie. Ale jakoś mało tam w nich i wokół nich życia jest. No i raczej trudno się dziwić. Od lat wszyscy bowiem latają po zielsko do jedzenia w pasaż Hawelańska. To prawda, że zielsko tam trochę droższe jest, niż gdziekolwiek. Ale warto dać złotówkę więcej i mieć tę pewność, że małosolne wyjdą, że owoce nie będą lekko nieświeże. Bo kupcy z pasażu dopracowali się marki. Ja, Boże broń, nie twierdzę, że w tych eleganckich budkach ktoś będzie sprzedawał badziewne zielsko. Ale wiem, że raczej nie mam ochoty na eksperymenty i jak już będę znów zielska szukała to pójdę do pana Marka albo do tego miłego pana na początku pasażu, bo nawet jak się coś nie uda, zielsko będzie niezjadliwe, to posłuchają mego głosu, zresztą nie tylko mego, pogadają z hurtownikami i będzie dobrze.

Zastanawia mnie natomiast jedno. Po co uszczęśliwiać na siłę mieszkańców. Po co im na placu zabaw dla małych i maleńkich prokurować ryneczek. Taż nikt o to nie prosił. Nie ma sensu robić nic na siłę, bo to zwyczajnie nie zatrybi. Wiem od ludzi tam w okolicy mieszkających, że kramiki nie są potrzebne. Bardziej już spokojne miejsce do zabawy, jak wnuki przyjdą, lub też samemu będzie się chciało odetchnąć. A tak mają kramy… No cóż. Prawda jest taka, że kampania wyborcza w toku, więc różne rzeczy się robi. Ja osobiście oczekiwałabym jednego. Deklaracji z promesą realizacji, pod parolem, co ważne, że magistrat uporządkuje Nowe Miasto, czyli dzielnicę w mieście bez dzielnic. A chodzi mnie konkretnie o podwórka, zagracone szopkami i składzikami, a chodzi mnie o brzydkie i niesprzątane ulice, a chodzi mnie o znikające drzewa, że dla przykładu wspomnę jarzębinę pod moim domem. Zatruły ją chemikalia  zimowe. Suszkę wyciąć trzeba było, a nowej roślinki w to miejsce niet. Wiem, że prawo unijne, że różne rzeczy, nie pozwalają posadzić. No i jaka szkoda, bo miasto bez zielni, to ceglano-betonowa ze szkłem pustynia. A jak do tej pory, nikt z kandydatów do fotela szeryfa takiej deklaracji nie złożył. No cóż… Będę się zastanawiać więc. Ale nie brać udziału w wyborach, to odebrać sobie prawo do dyskusji. No więc wyboru nie ma. Idziemy do urny. A jaki wybór będzie? Ano nie wiem.

A teraz prywatne smutki i zadziwienia Renaty Ochwat. Otóż w mediach trwa burza o wykorzystanie wizerunku Grzegorza Ciechowskiego, wielkiego artysty, który zmarł 22 grudnia  2001 roku. Nagle i bez sensu. Serce wysiadło. Płakałam wówczas. Tak, jak się płacze po kimś najbliższym. Bo dla mnie Grzegorz Ciechowski takim był. Guru. A tu się dowiaduję, że jego druga żona, pani Anna Wędrowska Skrobiszewska sprzedała jego wizerunek firmie modowej. Jako pierwszy zareagował Leszek Biolik, i się nie dziwię, że on. Stawiałam na Biolika. Druga była córka Weronika. A czemu o tym tu piszę. Ano temu, że w mieście nad Wartą, Kłodawką i Srebrną jest całkiem spory klan fanów, którzy wielbią Grzegorza z Ciechowa, którzy jeździli za czarno-białą formacją, którzy wierzyli Ciechowskiemu we wszystkim,  o czym o mówił i o czym śpiewał. A tu taki zonk. Nagła wolta. Mamy nową markę. Gadałam z kilkoma fanami i wszyscy mówią jedno. Renatko, jak mam kupić garnitur to nie z Bytomia. Bo Ciechowski by sobie tego nie życzył. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, jak tak można działać. Pani Annie życzę zdrowia i powodzenia, ale nie w taki sposób. Żal mi muzyków, bo oni też wypracowali tę markę. Myślę, że sam Ciechowski byłby zniesmaczony.

No i do czego to doszło, że się kupczy… I to takim wizerunkiem, charyzmą takiego artysty. Mnie smutno i źle jest. Bo kochałam i kocham Ciechowskiego. Jeździłam na jego koncerty w różne miejsca,  a teraz marka garniturowa Bytom? No wstyd. I jak mi mówią inni, co Grzegorza z Ciechowa też kochają, no wstyd. A Leszkowi Biolikowi dzięki.

Innym smutkiem Renaty Ochwat są dwa tutejsze cmentarze. Jeden to kirkut, drugi to Świętokrzyski. Bo nie dalej jak wczoraj, późniejszą godziną, poprowadziłam w te miejsca ludzi. I mocno bolało mnie serce i trochę musiałam kłamać. A nie lubię i nie umiem. Ale też nie wiem, co zrobić, aby te miejsca w końcu godność odzyskały. Bo jak teraz wyglądają, to pożal się ty Boże i ty mój dżinie z lampy. A świeżo poznani znajomi, których tam prowadziłam, tylko kiwali głowami.  I na szczęście nic nie mówili. Bo głównie gadałam ja, o historii, o znaczeniu, ale wstyd przeogromny mnie było.

P.S. Et pro domo sua, dziś o 18.00, w kinie 60 Krzeseł żydowskie klimaty (Szema Israel), czyli opowieści o Państwie Izrael, bo taka jest jego oficjalna nazwa. I to za sprawą Iwony Bartnickiej. Warto się wybrać.

P.S. 2. Bilet na derby trafił w dobre ręce. Iwona, masz się drzeć, tak jak ja bym to robiła, Stal ma odrobić braki i choćby tylko jednym punktem wygrać. Iwona, baw się dobrze. A ja jestem pod wrażeniem mojej Wandzi Kraków. Bo jest na drugim miejscu w tabeli. Znaczy, jak dobrze pójdzie… Do pierwszej, a potem mały kroczek, do ekstra. Wiem, marzenie, ale w tym podłym dniu to taka mała nadziejka. Moja Wandzia na stadionie Edwarda Jancarza. Zdarzy się? Oby. Marcin mówi, musisz pożyć jeszcze 200 lat, to się może  wydarzy. Oj tam, oj tam, może jeszcze teraz, w 20 lat się wydarzy?

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x