Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Augusta, Gizeli, Ludomiry , 7 maja 2024

Gwiazda na stadionie

2014-08-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Czyli znów mam powód, żeby nie chodzić na Jancarza, choć żużel podobnie jak lekka atletyka, to sporty ulubione. Powód – tworząca się aleja gwiazd.

Wiem i rozumiem, jakie są zasługi pana Tomasza Golloba dla polskiego żużla. Milion tytułów Indywidualnego Mistrza Polski, tyleż samo w drużynach przeróżnych, jedno mistrzostwo świata. No jednym słowem, należy się gwiazda, jak przysłowiowa miska przysłowiowemu psu.

Ale ja nigdy panu Gollobowi nie kibicowałam, nawet jak jeździłam na GP do Bydgoszczy i za każdym razem siedziałam w klatce (los tak chciał, niestety) kibolstwa Polonii Bydgoszcz. To drugi łuk na tym paskudnawym i czekającym na modernizację stadionie. Wtedy zawsze kciuki trzymałam za Jasona Crumpa. Jakoś do tej pory lubię Rudego.

Jak pan Gollob zaczął jeździć w mieście ze stadionem Eddy’ego Jancarza, przez pierwszy rok nie poszłam na ten stadion, a i potem trudno mnie się było entuzjazmować jego wyczynami. Powód? Prosty. Ja stara jestem i wychowana na takiej szkole, że sport to jednak pasja i przywiązanie do określonej barwy. Wiem, że czasy się dawno zmieniły i liczy się pieniądz, a właściwie mocno ciężka kasa. Ale kto mnie zabroni myśleć w moich prywatnych kategoriach? Ano nikt. I zgodnie z tym nie porywała mnie jazda pana Golloba w barwie żółto-niebieskiej. Bo jak mogła, skoro przez ponad dziesięć lat z okładem darłam się, zresztą z innymi kibicami Stali, że Gollob to... I tu pada mocno niecenzuralne słowo, które do pisania się nie nadaje. Jak mogłam kibicować gwieździe, kiedy gwiazda trochę wcześniej na tym samym stadionie zachowywała się jak rozkapryszony dzieciak, który prowokował różne dziwne i bardzo dziwne zachowania. Ano nie mogłam. Inna rzecz, że innym to nie przeszkadzało i w uwielbieniu skandowali Tomek, Tomek. No i niech im będzie.

Na moje szczęście, ale na nieszczęście Krzyżactwa, pan Gollob przeszedł do Torunia. Inna rzecz, że część starej krzyżackiej gwardii odwraca się, kiedy pan Gollob wyjeżdża na tor, albo wręcz wychodzi. Zresztą coraz mniej mają do tego przyczyn, bo pan Gollob już zwyczajnie nie jeździ.

No i myślałam, że już spokój zapanuje na Jancarzu. A tu masz ci los. Niczym diabeł z pudełka informacja, że na stadionie powstaje swego rodzaju aleja gwiazd i pierwszym odciskiem jest ślad dłoni pana... Tomasza Golloba. No cóż, już w sobotę GP, bilet mam od pół roku, więc pójdę. Ale żeby zaraz alejkę ze słynnym odciskiem oglądać... O co to, to nie. Zwyczajnie nie. Jakoś tak się składa, że jednych zawodników się lubi bardziej, innych mniej. Ja nie lubię i nie cenię pana Golloba, Nicky’ego Pedersena i koniec. Raczej nic się w tej materii nie zmieni.

A teraz z innej bajki. Lubię, jak urzędnicy bawią się w różne rzeczy. Bo cóż może być fajniejszego, niż zabawa choćby w oblewanie się lodowatą wodą na rzecz jakiejś fundacji charytatywnej. A jeszcze jak rozkręcą to media, którym latem zwyczajnie brakuje tematów? No i dawaj polewamy się wodą w błysku fleszy i szumie kamer. Chciałabym tylko przypomnieć, że urzędnik nie jest po to, aby robić show i stawać się gwiazdą, ale po to, aby być służebnym dla mnie, dla pani Zosi, pana Andrzeja i wszystkich innych. To za to bierze pieniądze idące między innymi z moich podatków, a nie za gwiazdorzenie.

Pisałam już kilka razy, że nie lubię być zażenowana, a właśnie akcja z lodowatą wodą i nominacjami kolejnych urzędników do udziału w niej, mocno mnie żenuje. Wojewoda nie jest po to, aby publicznie polewać się wodą, nawet w szczytnym celu. Co innego pan Jerzy Ostrouch po pracy, w prywatnym ogródku. Chce? Proszę bardzo.

Mamy już w regionie jednego urzędnika, który uprawia mocno własną politykę, co prawda na rzecz Winnego Grodu, ale jednak. Mam na myśli panią marszałkinię i jej kosmiczne pomysły choćby z Bajkonurem Babimost i połączeniami wszędzie, gdzie się da. I z horrendalnymi dopłatami do lotów do tych miast wszędzie, gdzie się da. No i akurat pani marszałkini może i przydałby się kubeł zimnej wody na głowę. Nawet w świetle fleszy i przy szumie kamer.

No i wyszło dziś samo labidzenie. Czasami tak trzeba, bo niestety rzeczywistość skrzeczy i to coraz mocniej...

P.S. Na szczęście kończą się wakacje i zaczyna nowy sezon. Co w FG w osobnym tekście, za jakiś czas niedługi napiszę o spotkaniach literackich w bibliotece wojewódzkiej, bo jest się czym zachwycić, oj jest...

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x