Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Hugona, Piotra, Roberty , 29 kwietnia 2024

I znów o złym mieście będzie

2014-07-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Tylko dwa tygodnie wytrzymał śliczny płot przy Jazz Clubie. Co się w tym mieście wyczynia? Tylko wandale i brudasy tu mieszkają?

Obiecywałam sobie, że już naprawdę labidzić nie będę, a tu masz babo placek i to z ogromnym zakalcem. Smutną wieść dostałam, że po weekendzie jedno z przęseł ogrodzenia jazzowej piwnicy zostało zniszczone. Na szczęście jednak nie na tyle, żeby nie dało się naprawić, ale uszkodzenie widać.

A przecież to był i jest niezwykły płot. Na okrągłą rocznicę klubu powstało bajkowo kolorowe ogrodzenie z wielkich posterów dokumentujących koncerty naprawdę wielkich gwiazd, jakie tu zajechały w cyklu Gorzów Jazz Celebrations.

Zachwycali się wszyscy, płot muzyczny pokazywała nawet telewizja ogólnopolska, i to była fajna informacja, że w tym smutnym mieście jednak coś fajnego się dzieje. I co? I jak zawsze Pewno jakaś pijana albo naćpana banda lazła po centrum i się nie spodobało. Bo po co ma pięknie być? Trzeba było się z płotem poszarpać, pokazać, że wandal tu rządzi. Tak więc jest jak zawsze. Pokracznie i skarlale, dziurawo i szczerbato. Nawet nie powiem, że szlag mnie trafia, nie. Zwyczajnie mi smutno. Bo przecież jazzowa piwnica w samym centrum jest. I nie było nikogo, żeby zareagować, żeby zadzwonić po policję?

Znaczy co, odpuściliśmy sobie, pozwalamy, aby po ulicach przechadzali się tylko wandale i tylko debile ze spreyami w rękach? Ano widać tak, ano widać tu już nikomu i na niczym nie zależy. Bo porządni wyprowadzili się na osiedla satelickie, a centrum jak w jakimś strasznym filmie s-f należy do pijanych frustratów? Wiem, że tak nie jest, ale jak pomyślę o tym, jak faktycznie te ulice wyglądają, jak systematycznie niszczone są elewacje, jak w niedzielę rano nader często idę szlakiem poprzewracanych koszy na śmieci, to jednak zaczynam tak myśleć, że jednak jakieś ciemne siły tu rządzą, i centrum staje się zwyczajnie złym miastem, nie do mieszkania dla zwykłych i normalnych.

Przykro mi, że tak się stało, przykro mi podwójnie, bo wiem ile Prezes serca wkłada, aby piwnica była taką oazą nie tylko wysokiej kultury w mieście, ale i wypieszczonym i zadbanym miejscem. Placówką, która choć w starej kamienicy jest, to jednak czuć w niej rękę gospodarza. Ech, szkoda słów… Wiem, że co niektórzy się ucieszą, bo zawiść to jednak chyba nasza główna cecha narodowa. Bo czemu Prezesowi ma się udawać? Ech…

A teraz z innej beczki trochę będzie, choć po prawdzie jakoś mnie się więcej pisać nie chce. Otóż od kilku dni regularnie na Starym Rynku spotykam małego chłopca, który na akordeonie wygrywa  różne melodie. Ja mu dałam monetkę, ale widziałam, że inni też. I co mnie zastanawia, chłopiec jest dobrze ubrany, zadbany, nie wygląda na żebraka. Może w taki sposób chce zarobić pierwsze swoje pieniądze. No i dlatego dostał ode mnie pieniążek. To taka fajna w gruncie rzeczy sprawa.

A teraz znów słówko o urzędnikach. Otóż przemiła znajoma podesłała mi link do oficjalnej strony kalendarium gorzowskiej kultury, na oficjalnej miejskiej stronie, a tam stoi jak byk, że wszystkie, WSZYSTKIE imprezy w roku opisane są datą 26 marca. Więc znajoma zołzą nie jest, zanim do mnie, zadzwoniła do wiadomego wydziału, a tam nikt problemu nie widzi i nie rozumie. No i dlaczego mnie to nie dziwi. Wszak jak mantrę powtarzam od  jakiegoś czasu, że wiadomy wydział interesuje się tylko sobą i swymi kwitkami i tabelkami oraz sprawozdaniami. Ciekawe, co sądzi Edward Dębicki, którego Romane Dyvesa też są opatrzone ową uniwersalną datą, choć telewizja trąbi, ze będzie dopiero w weekend. Ciekawe, jak Maryla Szupiluk wytłumaczy zespołom z pół świata, że choć po prawdzie w mieście na siedmiu wzgórzach występowali w ubiegły weekend, to w urzędniczym myśleniu odbyło się to w marcu? I tak dalej, i tak dalej. Idiotką ostateczną nie jestem. Wiem, że każdy system ma się prawo zawiesić. Ale myślę, że skoro ktoś komuś sygnalizuje, że coś nie trybi, to powinien usłyszeć – Och, no nie wiedzieliśmy. Natychmiast interweniujemy, przepraszamy. Ale brak zainteresowania i stwierdzenie, że przecież nic się nie dzieje”, to chyba jednak nie jest właściwa odpowiedź. Ale widać taka uroda naszego miasta. Jedni niszczą płoty, inni tworzą kolejne ramki i rameczki. Na szczęście są tacy mali chłopcy, co to na akordeonie grają na Starym Rynku.

I tylko tyle, bo co tu więcej pisać.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x