Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Irydy, Tamary, Waldemara , 5 maja 2024

Coś nie trybi

2014-06-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Ano nie trybi w szkolnictwie. Gorzowskim szkolnictwie, dodam. I chyba pora się zastanowić, co z tym fantem zrobić. Bo jak długo można się wstydzić za małolatów, co głupstwa wygadują publicznie, a potem one są transponowane do mediów ogólnych.

Obiecałam sobie, że już więcej o owej feralnej Marysi z II LO przy Przemysłowej pisać nie będę, bo to sromota wielka. Ale skoro jej jakiś światły kolega z tejże samej uczelni zechciał się podzielić publicznie swoją uwagą o tym, czym dla niego są obchody 25-lecia wolnych wyborów, a są SZOPKĄ, to jednak nie zdzierżyłam, i jednak się podzielę.

Cenię wolność wypowiedzi, cenię własne zdanie, ale myślę sobie, że jednak pajdokracja to nie jest dobry wybór. Myśleli już o tym starożytni Grecy i też takiej kracji nie chcieli. Wybitnym przykładem takiej kracji jest „Król Maciuś I” i jego druga część Janusza Korczaka. Wybitny pedagog nie bez przyczyny pokazał, czym się mogą skończyć rządy i myślenie właśnie pajdos. Choć sam dawał dzieciakom dużo wolności. No nie, pajdos nie. I dlatego o tym mówię. Żal mnie jest nas, tych wszystkich, którzy w mieście nad trzema rzekami mieszkają, że właśnie za sprawą jakichś dzieci, ciągle o nas piszą liczące się media. I to źle, z pogardą, bo znów Gorzów…

Bo najpierw Marysia (nie moje to określenie jest), teraz jej koleś szkolny… Jednym słowem, coś jest nie tak z kształceniem w II LO, w szkole jakiś czas temu dobrze postrzeganej, w szkole otwartej na otwarte umysły. Myślę, że pan dyrektor Tomasz Pluta (którego mam zaszczyt i przyjemność znać) ma problem. Bo myślę sobie, że dom i formacja owa to jedno, ale szkolna edukacja, zwłaszcza historyczno-patriotyczno-narodowa to drugie.

Ktoś tych młodych chyba zaczadza, zaczadza tym złym pojęciem patriotyzmu, tym skrajnie narodowym, ocierający się  nacjonalizm, no niestety, blisko faszyzmu, ktoś, kto takie myślenie o państwie i prawie, nieco chore ma. Nie wiem, kto, ale jeżeli uczniowie dobrego w końcu liceum publicznie wygadują takie bzdury, to pora się bać.

Bać się pora, bo ja, chociem stara jak węgiel, to jednak nie chcę żyć w kraju, gdzie młodzi ludzie publicznie i bez refleksji żadnej gadają takie rzeczy. Bo za chwilę oni dojdą do władzy, i to oni będą nam układać standardy życia. A ja nie chcę mieszkać w państwie, gdzie szariat rządzi. A dla mnie szariat nie oznacza tylko arabskiej ekstremy, ale nieco szersze pojęcie, gdzie religia, lub też inne, mocno skodyfikowane poglądy kogoś jednego, zaczynają  rządzić. Niech to będzie religia, niech to będzie partia polityczna, niech to będzie cokolwiek… Trzeba dyskutować i wypracowywać wnioski. Ale nie może tak być, że decydują i wygłaszają poglądy nieznoszące sprzeciwu i wyraźnie głupie nastolatki. A skoro szkoła ich nie kształci, to kto?

A teraz z innej mańki, jeszcze trochę koncertowej. Bo byłam wczoraj na koncercie, w FG, na koncercie marzenie, za który wdzięczna będę Maestrze, i powiem to kolejny raz. Nie wiem, jakie Bogi Ją do nas zawiodły (dżin z lampy Alladyna zeznawać nie chce, bo coś bredzi o tajemnicy…, jakiej, nie wiem), ale tylko chwalić i się cieszyć, że u nas chce. I tylko przez chwilę szlag mnie jasny trafił, bo jak zobaczyłam, jak co niektórzy się ustroili. Ja rozumiem, szokowanie… Ale do filharmonii obowiązuje pewien sznyt. W miarę skromnie, czysto i bez dziur. A w FG zobaczyłam podarte dżinsy, króciuteńkie spódniczki, szorty, sandały (na szczęście bez skarpet, ale jednak) i podobne. Ja bym tam może skwitowała wszystko skromnym – Jezus Maria oraz Znaj proporcjum Mocium Panie, ale kilku znajomych poprosiło… Napisz, wielkimi literami. Tak nie, do Filharmonii tak nie. Na Przystanek Woodstock tak, ale nie tu, nie do FG, nie do innej filharmonii. No dress code obowiązuje.

P.S. I tylko dla porządku domu przypominam, dziś o 19.30 w Jazz Clubie kwartet klarnetowy, rzadkość i ciekawość jest. A trochę muzyków podsłuchiwałam, więc wiem, ze warto, i dlatego, jak nad jeziora nasze nie pojechaliście, tym bardziej do piwnicy zajrzeć warto.

P.S. 2. A Maestrze za ciarki na grzbiecie i długie, bardzo długie schodzenie z emocji, bo o koncercie sobie pogadałam najpierw w Jazz Clubie, a potem przez telefon (długo), serdecznie dziękuję. Mistrzostwo. Po prostu mistrzostwo. No czapki z głów panowie i panie.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x