Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

Instrukcje już wiszą

2014-05-08, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Są realne i namacalne ślady troski urzędników o bezpieczeństwo pożarowe w kamienicach. Otóż wywiesili w gablotach instrukcję zachowania się na okoliczność pożaru.

To pierwszy i chyba mam wrażenie ostatni namacalny gest po słynnym już przeglądzie pożarowym po spaleniu się dachu w kamienicy przy ul. 30 Stycznia. Dach, chwała Bogu i nie wiem kogo, bo nie wiem, kto płacił, powinno bezdomni, już naprawiony jest i cała potężna kupa badziewia znikła spod mojego okna. Teraz na dokładkę mogę sobie poczytać, jakie służby należy zawiadomić w razie W. Nie czepiam się, ale wydaje mnie się to trochę śmieszne, bo nawet małe dzieci wiedzą, że jak się coś złego dzieje, to gdzie, jak gdzie, ale do straży pożarnej można dzwonić jak w dym. Zawsze coś pomogą. ZAWSZE. No bo to taka służba jest.

Nie wiem, może w starych kamienicach w punktach newralgicznych, zwyczajem angielskim, zamontować gaśnice? To tylko jakiś luźniutki pomysłeczek niewielki, ale na pewno nie ograniczać się do wywieszenia kartek papieru z numerami telefonów, które niemal wszyscy znają. A odkąd zadziałał 112, to już nawet i tych innych znać nie trzeba.

Ale co tam, pożyjemy, zobaczymy.

A teraz z innego kątka. Otóż megasuperdobra passa Małej Akademii Jazu trwa. Właśnie o MAJ będzie porządna dyskusja na II Konwencji Muzyki Polskiej w Instytucie Muzyki i Tańca. A mianowicie w najbliższy wtorek prezes Dziekański bierze udział w Warszawie w jednym z paneli Konwencji, który przedstawia się tak: „Take the A train” albo „Wsiąść do pociągu byle jakiego”. Edukacja jazzowa w Polsce - blaski i cienie, perspektywy i wyzwania

moderator: Jacek Niedziela-Meira; paneliści: Piotr Baron, Bogusław Dziekański, Krzysztof Przybyłowicz, Karol Szymanowski, Alina Święs. No i co, głupio niektórym? Przynajmniej powinno być. Ale myślę, że może niekoniecznie, bo w dalszym ciągu w oślim uporze wolą trwać, że przeżytek to jest i basta. No pożyjemy, zobaczymy.

A teraz dalej z kulturalnego kątka. Otóż jak wszyscy w tym mieście średnio zainteresowani kulturą wiedzą, trwają głębokie zmiany w jej funkcjonowaniu. Głównie jak do tej pory sprowadziło się to do szeroko dyskutowanej wojenki z Jazz Clubem oraz likwidacją dwóch instytucji. No i ogłoszeniu, że do likwidacji idzie trzecia. I wiecie, co w tym wszystkim smutne jest. Ano to, że od kilku dni Pracownia Plastyczna, czyli instytucja wybitnie zasłużona w tym mieście ogłasza, że skoro na razie nie wyznaczono jej miejsca do działania, to zajęcia wznawia w Grodzkim. I wiecie co na to urzędnicy....Ano nic. Jednym słowem komuś bardzo zależy, aby to wszystko szlag jaśnisty trafił, bo po co komu kultura, jak centrum już prawie martwe jest, a na pewno brudne i totalnie zaniedbane... Po co to komu wszystko. Najlepiej tylko mieć usta pełne frazesów w stylu – Bo to moje miasto ukochane jest i zrobię dla niego wszystko, czyli niczym kibole Legii Warszawa, jak trzeba to i życie poświęcę. Mnie się wydaje, że tu życia poświęcać nie trzeba i gadać frazesami też nie, tylko zwyczajnie zabrać się do sensownej roboty, pogonić serwilistów i sprawić, aby miasteczko zapyziałe nad trzema rzekami znów stało się perełką i miejscem, gdzie się chce mieszkać, i to z różnych względów. Bo na razie absurd goni absurd.

No i po ostatnie. Otóż dziś Klub Melomana, niestety, ostatni w tym roku. Spotkanie o 18.00, a na nim będzie o tym i tych:

Tradycyjnie już wieczór zostanie ubogacony występem filharmoników. Próbę generalną, przed swoim sobotnim występem w Jazz Clubie „Pod Filarami”, zrobią sobie panowie spod znaku „Duo i trio” – skrzypek Łukasz Jaros, wiolonczelista Piotr Więcław i pianista Przemysław Kojtych.

Program sobotniego koncertu, którego (zapewne) fragmentów posłuchają klubowicze jest taki:

Ludwig van Beethoven Sonata a – moll op. 23 nr 5 na fortepian i skrzypce.

Sonata pochodzi z 1801 roku. Tego samego, w którym powstały np. cztery sonaty fortepianowe z tą najbardziej znaną op. 27 nr 2 cis – moll, o której mówi się „Sonata księżycowa” dedykowanej hipotetycznej narzeczonej kompozytora Giuliettcie  Guicciardi. Na dedykacji sonaty op. 23 widnieje nazwisko Moritz hr. von Fries. W 1792 roku Ludwig van Beethoven zamieszkał w Wiedniu. Zyskał tam wielu bogatych mecenasów wśród arystokracji. Jednym z nich był właśnie von Fries.

Cezar Franc Sonata skrzypcowa  a – dur FWV 8 -  tutaj w opracowaniu na wiolonczelę.

Transkrypcji dokonał znakomity wiolonczelista francuski Jules Delsart (1844-1900).

Jako jedyna, bo były również transkrypcje na altówkę, flet, organy, chór a nawet na tubę, została ona zaakceptowana przez Franca i dzięki temu stała się standardową częścią repertuaru wiolonczelowego.

Bogusław Martinû Trio fortepianowe nr 2 d – moll

Bogusław Martinû – kompozytor czeski (1890 – 1959)  chyba, jak piszą znawcy, najwybitniejsza muzyczna indywidualność na czeskiej scenie muzycznej I połowy XX wieku. Obywatel Świata. Mieszkał we Francji, USA, Szwajcarii. Autor ponad 450 utworów w różnych stylistykach. Bardzo ciekawa postać.

Trio pochodzi z 1932 roku z tzw. drugiego okresu paryskiego.

To będzie ostatnie spotkanie Klubu Melomana przed wakacjami

P.S. A jak kto nie chce na spotkanie klubu, to może iść na pielenie zielska na skwerku przy ul. Łokietka, zwołują na 18.00 akcję ekoterroryści. Tylko uwaga, urzędnik może się czaić z bloczkiem mandatowym...

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x