Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

Gorzkie to zwycięstwo

2014-05-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Dziś 9 maja. Ja, człowiek starej daty, myślę  właśnie o tym dniu, acz w mocno niepolityczny sposób. Skończyła się wojna, II wojna, bo o innych już nie pamiętamy, i jesteśmy wdzięczni, że akurat ten koszmar odszedł daleko. Ale nie, jednak, się czai.

Jakoś tak mam, być może za sprawą harcerstwa, że akurat ta data ważna jest. Bo II wojna się skończyła, bo…, no właśnie nowy ład, jak się okazało, nowy koszmar, ale jednak jakaś wolność, bez różnych strachów karabinowych była, o kolejkach po wszystko nie wspominam. A potem przyszła ta prawdziwa wolność, tym razem na barykady poprowadziła nie francuska Marianna czy jakiś inny mityczny bohater, ale człowiek z krwi i kości – mam na myśli prezydenta Lecha Wałęsę. Razem z nim paru innych ludzi, których cenię i którzy są dla mnie ważnymi. A ci, co nie lubią prezydenta Wałęsy, no cóż trudno, czytajcie sobie Sysaków i innych, ja pamiętam tamten czas, żyłam wówczas i wiem, i dlatego dla mnie, PAN PREZYDENT jest wielki. I było przez lata dobrze. Mniej lub bardziej, mniej lub bardziej dostatnio, ale wolno. Nagle paszport miałam i mam w szufladzie, mogłam sobie pojechać tam, gdzie mogłam, bo na tyle kasa pozwalała. I na tyle się do tej wolności przyzwyczaiłam, że planowałam sobie w tym roku pojechać (po Izraelu oczywiście) na Kaukaz. A potem planowałam ryznąć do Adampola, do Turcji. To miało niewiele kosztować, to też miała być przygoda, może nie taka, jak Jerozolima, ale jednak. A teraz nie pojadę i nie wiem, czy kiedykolwiek, bo tam ktoś rozpalił ognisko. I to wielkie. Bo Rosja znów się gotuje. Bo znów ktoś marzy o wielkości, jak…, no nie, nie napiszę, kto…

I dlatego też ten 9 maja jest taki gorzki, bo jak widzę w telewizji, jak Rosjanie (już nie moi bracia, bo braćmi są Ukraińcy) urządzają nocne próby wielkiej parady zwycięstwa, to mam jedno skojarzenie, złe skojarzenie. Znam i lubię wielu Rosjan, którzy tu mieszkają i im zwyczajnie współczuję. Bo oto muszą zajmować stanowisko w tej sprawie. Bo nie dość, że wcześniej, w tym oto pamiętnym 1945 roku ich krajanie zachowywali się, oględnie mówiąc, jak … i tu sobie dopiszcie, co chcecie, to jeszcze teraz muszą, albo są zmuszani do odpowiedzi na straszliwie trudne pytanie – Jak w nowoczesnym świecie, gdzie komórki, latanie w kosmos, startowanie w samochodzie z jedynki i parę innych kwestii, mogło dojść do czegoś takiego, co się dzieje w Krymie i na Wschodniej Ukrainie? No jak? I jak to się dzieje, że dzieci tych wielkich uciekają na Zachód? A wszak powinny tam zostać?

Współczuję. I tym bardziej dla mnie, starszej pani, ten dzień, ten 9 maja, jest gorzkim dniem, bo wbrew wielu ‒ bo to dziś takie niemodne pamiętać ‒ zdaję sobie sprawę z daniny krwi, jaką Rosjanie et consortes, bo i Białorusini, Ukraińcy, Gruzini oraz Polacy w całkiem sporej liczbie i jeszcze inni złożyli w zaduszeniu tej gadziny i tego obłąkanego diabła w ludzkiej Hitlera tylko po to, aby nam się dobrze żyło. I teraz znów się gotuje i raczej nic nie wskazuje, aby było inaczej. I nie oczekuję tego, że moi znajomi na te trudne pytania odpowiedzą. Ale im współczuję, bo chyba myślenia zatrzymać się nie da. Bo tu i teraz obecna rodzina, ale tu i teraz rodzina i przyjaciele tam, bo… Mózg pracuje, niestety tego zatrzymać się nie da. No więcej pisać nie trzeba.

Ja jutro, jak to mam w zwyczaju, zapalę zniczka, takiego niewielkiego w jednym miejscu, gdzie włodarze miasta na siedmiu wzgórzach nie zaglądają, bo niepolityczne jest, i to w dwóch intencjach. Pierwsza będzie taka – niech się tam w końcu uspokoi, niech ci ludzie tam dobrze żyją. A druga jest taka, choć znów mocno niepolityczna, niech jednak wszyscy pamiętają, że choć było przez lata źle, to jednak wielką daninę krwi w wyzwoleniu tych ziem, nie mówię o ziemiach odzyskanych, bo to fałsz jest i nieprawda, ale w wyzwoleniu tych ziem z zarazy nazizmu, ponieśli jednak Rosjanie et consortes. A teraz Rosjanie, już bez et consortes, sprawiają, że ta data gorzką jest. Po co?

I nachodzi mnie też kolejna konstatacja. Czy zawsze musi być jakiś  ktoś…, kto pociągnie w złej sprawie ludzi za sobą? Ludzi, którym brak własnego poglądu? Własnego wolnego myślenia? Wolne znaczy nauka. Nie ma nauki?

A teraz na chwileczkę z innego kątka. Będzie kolejny koncert w Jazz Clubie w wykonaniu muzyków FG. Ale o tym przy innej okazji.

P.S. A moje jaskółki już nie są obrażone. Tylko kiwają ogonami i szczebioczą, dobrze piszesz i tylko przypomnij, że jak przez lata śmigałyśmy za tobą do Kostrzyna, to pierwsze byłyśmy, co by tę armatę, znaczy z Bastionu Król, zdjąć. Przypominam, a ptaszory wyprostowały dzioby i zażądały IX Symfonii Beethovena. Ok. będzie. A to się sąsiedzi zdziwią.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x