Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

No i trzeba odszczekać

2014-04-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Ano złe słowa pod adresem ludzi z Leszna. Choć może nie do końca, ale jednak. Taka wredna powinność tych, co prawie ślepi są i polegają na opiniach innych.

A po prawdzie chodzi mnie o ostatnią ocenę fan-clubu Byków z Leszna. Okazało się po czasie, że fałszywie obsmarowałam fajny fan-club. Bo wszystko, co się stało tego pamiętnego meczu z mieście na siedmiu wzgórzach na żużlu, przypisałam im. Błąd. Ale napisałam, że siedziałam, zawsze tam siedzę, daleko, więc słabo widziałam. No cóż. Tym razem okropecznie źle. Przepraszam ludzi z Leszna, bardzo mocno, bo jak już napisałam wcześniej, to akurat jeden z najfajniejszych fan-clubów w Polsce. Fajni, przyjaźni ludzie. Wiem, bo akurat z Lesznem i ludźmi stamtąd w różnych żużlowych miejscach się spotykałam. A tym razem było tak, że dwóch, nie powiem fanów speedwaya, bo na pewno oni nimi nie są, tylko zwykłymi zadymiarzami, podleciało, zerwało stadionówki gości i uciekało, mało skutecznie, ale jednak. A gości, ludzi z Leszna trochę szlag trafił. Bo nie dość, że przyjechali do miasta na siedmiu wzgórzach po pewne zwycięstwo, ale jakoś ich zawodnikom nie szło. Nie dość, że na widok ichniej gwiazdy czyli Nickiego Pedersena cały stadion gwizdał (a nas była chmara luda, więc gwizdy dotkliwe), to jeszcze ichnia drużyna nie jechała. No i potem to coś, jakiś debil – mniemam taki od spreyów, z Gorzowa, zerwał im stadionówkę… No cóż, mogli się zdenerwować, ale aż do tego stopnia, aby palić nasz szalik? Bo ten ogień tam, gaszony przez strażaków, to był nasz szalik klubowy. No nie uchodzi. Nawet nerwy i zwód kibica tego nie usprawiedliwia.

A teraz z innej mańki. Sztukowanie trwa. Mam na myśli dziurawe drogi w mieście na siedmiu wzgórzach. Ale kulawe ci to jakieś jest. Bo głównie nikną dziurki na środku ulicy, a całkiem spore kratery na obrzeżach zostają. Jak ktoś nie wierzy, to niech się wybierze na Armii Polskiej albo Krzywoustego, to się sam na własne oczy przekona. Ja tam lubię się gapić na landsberski bruk, więc mnie nie przeszkadza. Ale zaprzyjaźnieni kierowcy klną na czym świat stoi, bo parkować jest trudno i niebezpiecznie. Ot, taka gmina.

No i z jeszcze innego kątka. Będzie o premierze Marcinkiewiczu, a to z okazji wielkiego tekściora, jaki się o nim w najnowszej „Polityce” pokazał. Dziennikarz rozrabia życie Kazimierza Marcinkiewicza całkiem przenikliwie i całkiem niekoniecznie fajny obraz nam się odkrywa. Wychodzi z niego jedno – koniunkturalizm to cecha naczelna, jaką się były premier w życiu kieruje, według gazety. Czyli jak w przypadku 90 procent polityków na całym świecie. Smutne to, choć wcale nieodkrywcze. No i konkluzja jest taka, że dla kariery politycy gotowi są na wszystko, nawet do zwrotów o 180 stopni. Na zdrowie, ale beze mnie.

No i jeszcze jedno – OSiR zaowiada kolejne festyny rodzinne. No i dobrze, bo coś w mieście trzeba robić w letnie weekendy. Ja co prawda problemu z nadmiarem wolnego czasu nie mam, ale może ktoś się skusi na dmuchane ślizgawki i inne takie.

No i dla porządku domu tylko przypominam, że dziś dzień ze Strebejem, czyli Wiesławem Strebejką. Bo dziś mija dokładnie 20 lat od jego śmierci. Najpierw o 17.00 w Muzeum Lubuskim przy ul. Warszawskiej pokaz jego scenografii teatralnych a godzinę i kwadrans potem w Miejskim Ośrodku Sztuki jego plakaty. Do zobaczenia więc w tych miejscach.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x