Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

No i przyszła majówka

2014-05-01, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Pierwszy maja, dziwne święto, bo się splata tradycja katolicka z proletariacką. Ale o tych dwóch zdaje się pamiętać coraz mniej ludzi.

Przeżyłam koszmar zakupów przed najdłuższym weekendem nowoczesnej Europy tego roku. Stałam w gigantycznej kolejce do kasy i nie mogłam się nadziwić, ile jedzenia ludzie potrafią kupić na kilka dni. Zresztą za każdym razem mnie to zdumiewa. Ale nic to, dałam radę.

No i w domu ogarnęła mnie taka oto konstatacja – Za komuny to było wiadomo. Pochód, albo antypochód, potem jakaś kawiarnia i szlus. A teraz. A teraz nie ma co, żadnego pochodu, antypochodu czy czegokolwiek nie ma, bo jakieś festyny z mięsem z grilla i występami lokalnych mnie jakoś nie bawią. Do kościoła nie chodzę, bo gdyby, to można byłoby pójść i poświętować  św. Józefa. A tak, no cóż, zostanę w domu, bom chora i szwendać się raczej nie jest wskazane.

Ale co prawda, to prawda, jakiś bez żadnego wyrazu jest ten 1 Maja. Każdy lubi wolne dni, więc mu się przydadzą, ale tak po prawdzie, to czego i kogo jest to święto? Klasy robotniczej w podstawowym sensie już dawno nie ma. Ci, co pracują w prywatnych firmach, na pewno nie myślą o sobie, jako o robotnikach. Może więc czas najwyższy ten relikt w sumie niezbyt dobrej przeszłości zlikwidować w cholerę. Wiem, wiem, zamach na dni wolne, to gorzej niż cokolwiek. Ale dla mnie święto 1 Maja ma taki sam, czyli nijaki charakter jak katolickie święto Trzech Króli i choć to nie moja wiara, mam wolne. Ot dziwy kraj tylko w zamyśle świecki. Bo jak nie kościelne święto, to jakieś partyjne lub coś w podobie. Ale dobrze dziwaczyć nie będę, Dają wolne, to na nie idę.

Jeszcze by było  super, żeby przy tej okazji szlag trafił wszystkie motocykle. A dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że w bezpośrednim sąsiedztwie mym mieszka jakiś szaleniec, i jak tylko ciepło się robi on tę swoją maszynę wyprowadza z garażu i zaczyna sezon. Problem mój i sąsiadów polega na tym, że jego sezon, to jeżdżenie i produkowanie hałasu oraz spalin wokół kwartału. No i koleś może takie kółko kręcić wiele razy. A mnie i nie tylko mnie diabli biorą. Kiedyś nawet historią usiłowałam zainteresować policje i usłyszałam, że jeśli pan motocyklista prawa nie łamie, to sobie może tak w kółko jeździć do samego końca  świata i o jeden dzień dłużej nawet. A hałas – zapytałam, a hałas, proszę pani, trudno zmierzyć i ustalić poziom szkodliwy – odpowiedział miły pan policjant i tyle było mego dochodzenia swego.

Zresztą zupełnie nie rozumiem tych, co motorami po mieście ósemki wykręcają. Zamiast ryznąć do Gdańska czy innego Sopotu na szybką wycieczkę, to jeżdżą od jedne pętli do drugiej, czasem na jednym kole, a jakiemuś przechodniowi się stracha napędzi, bo się go prawie przejedzie, to tym większa zabawa. Ale nie, panowie motocykliści prawa nie łamią, a poziom hałasu szkodliwego dla normalnych ludzi jest trudny do ustalenia. No cóż…

Dlatego nie lubię, jak się robi ciepło, bo kicham, choruję i serdecznie cierpię z powodu motocyklistów.

Miłego świętowania najdłuższego weekendu nowożytnej Europy w tym roku.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x