Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Cygańskie impresje, ale bez emocji

2013-11-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Pół dnia spędziłam w pracy, a pół z Cyganami. A to za sprawą książki Angeliki Kuźniak i filmu państwa Krauze. I uczucia mam mieszane.

Na spotkanie z Angeliką Kuźniak, autorką rewelacyjnej, moim zdaniem oczywiście, książki „Papusza” poszłam do biblioteki wojewódzkiej. Było nas tam więcej. Autorka wielokrotnie podkreślała, że w swojej pracy głos oddała Papuszy, Bronisławie Wajs-Papuszy. Czyli oparła się na dokumentach, wierszach, pamiętniku Poetki. Nie oceniała, nie kombinowała, po prostu wykonała kawał bardzo rzetelnej roboty.

Ale spotkanie przebiegło trochę pod znakiem pretensji Edwarda Dębickiego i rodziny Wajsów do autorki, że jednak napisała nieprawdę, bo pomieszała obyczaje Kełderaszów z Polską Romą, coś dodała, coś przekręciła i wyszło, zdaniem Cyganów, jak wyszło, czyli jak mówił Edward Dębicki, tak to jest, kiedy nieCyganie chcą mówić Cyganom, jak było i jest z nimi. No i zrobiło się trochę mało przyjemnie. Jednak większość była zadowolona ze spotkania i książki. Publicznie autorce pogratulował jeden z uczestników i dostał gromkie brawa. Także sama autorka dostała brawa, a potem mnie powiedziała, że przeczuwała, jak się to spotkanie może ułożyć.

Ja książką jestem zachwycona, pisałam już zresztą o tym i nadal podtrzymuję swoje zdanie, że takiego życiorysu Lalki nikt z nas, tu w Gorzowie, by nie napisał. Bo potrzeba dystansu, odejścia od tutejszych spraw i rzeczywistości. Rozumiem Edwarda Dębickiego i pretensje Cyganów z miasta nad trzema rzekami. Bo nawet po latach trudno się do ówczesnego ostracyzmu przyznać, trudno udźwignąć tę straszną historię, która dotknęła niepospolicie zdolną, wrażliwą tak, jak nikt z nas – to cytat z Angeliki Kuźniak – kobietę. Dodam od siebie – za sprawą pobratymców się to dokonało. Przykro się czyta o losach tej drobnej, smutnej pani, która przed laty tędy chodziła. Autorce gratuluję i zwyczajniej zazdroszczę.

A potem, wieczorem, poszłam do kina na „Papuszę” państwa Krauze i przeżyłam rozczarowanie. Bo film, owszem, pięknie sfotografowany, ale…

- Za długi, jak dla mnie, a wiem to z tego, bo nagle zaczęłam patrzeć na zegarek, która godzina już jest. A rzadko mnie się to zdarza na wciągających filmach, nawet i dłuższych od tego.

- Narracja jest poszatkowana, jak dla mnie wcale niepotrzebnie, ale licentia poetica, więc przyjmuję.

- Cyganie pokazani są w nim, jak ciemny, głupi i totalnie anachroniczny naród, który tylko chla wódę, pali ogniska i papierosy, a brudne dzieci taplają się w błocie. Zabrakło pokazania, że nie tylko Siero Rom, w tej roli Karol Parno Gierliński – Sinti zresztą, co niepotrzebnie antagonizuje jeszcze Cyganów, Polską Romę w końcu, ma rację w wielu sprawach. Jak mówił rozgoryczony Edward Dębicki, jak już nas się pokazuje, to w brudzie, biedzie i z wódą na pierwszym planie. I tu się z nim zgadzam. Poetka nigdy nie była bogata, ale aż w takim chlewie i upodleniu nie żyła. A jej dom w filmie przez lata wygląda tak samo, okopcone ściany, jakiś kulawy stół, jakieś szmaty. Wystarczy przecież wejść do cygańskich domów, kto był i widział, to wie, a tak się składa, że ja w paru byłam, że choć może i biednie jest, to na pewno nie tak, jak chcą państwo Krauze. Owszem, wyjątki się zdarzają, ale gdzie ich nie ma.

- Papusza, no cóż, przekłamań jest tu więcej, i nie o nich będę pisać. Napiszę, czego mi w Papuszy w ujęciu państwa Krauze zabrakło. Jej wierszy przede wszystkim, Może zamiast pisać wymyślny scenariusz, należało pójść drogą Angeliki Kuźniak i oddać głos Poetce, pokazać ją i jej zawikłane losy trochę bardziej przez dokument.

- Wyszukana forma powoduje, że całość ogląda się jak miks obrazów, ale bez emocji, jak przez szklaną szybę. Tak naprawdę film nie mówi nic szczególnego o Poetce, ale o losie wybitnej jednostki, której przyszło się urodzić w dość skostniałym i rządzącym się wyraźnie nakreślonym i przestrzeganym społeczeństwie.

I o to mam pretensję największą. Bo skoro film tytułuje się „Papusza”, odsyła więc do wyraźnego desygnatu, i to on powinien być najważniejszy.

Nie kłócę się o to, że Gorzów, miejsce, gdzie to wszystko się zadziało, jest nieobecny, chyba tylko za sprawą syrenki parkującej pod domem poetki z rejestracją ZG. Ale kłócę się o to, że, moim zdaniem, zmarnowano szansę, aby pokazać, kim tak naprawdę była Papusza, z jej mocno skomplikowanym światem i jej stosunkiem do niego. Parę błyskotliwych myśli włożonych w jej usta sprawy nie załatwia. Podkreślam, że to jest tylko moje zdanie. No może tej niewielkiej, dwuosobowej garsteczki znajomych, z jakimi przyszło mi film oglądać. I właśnie od przemiłej znajomej usłyszałam taki sąd – No dobrze, może ktoś, kto ją zna i zna zwyczaje Cyganów, jakoś inaczej ten film przyjmie. Ja w dalszym ciągu wiem o niej tyle samo, co wiedziałam do tej pory.

I to jest właśnie to. Powstał film emocjonalnie chłodny, Film, w którym reżyser patrzy chłodnym okiem na ciekawą skąd inąd społeczność i Lalkę, która musi się zmagać z życiem, właśnie tam, w tym środowisku. Szkoda. Oczywiście, doceniam głosy tych, którym film się podoba, bo jak już kiedyś napisałam, de gustibus non disputandum est. I podkreślę raz jeszcze, jak nie bardzo rozumiem pretensje pod adresem pani Angeliki Kuźniak, tak rozumiem i przyjmuję te pod adresem państwa Krauze. Głównie polskich Cyganów, ale też i Polaków, którzy się Cyganami interesują i to ni tylko jako egzotyczną nacją, której przedstawiciele mieszkają tuż obok, jak w moim przypadku.

Ale w filmowej „Papuszy” są i plusy – choćby to, że Romowie, ale i gadzie (znaczy my Polacy i cała reszta niecygańskiego świata), którzy Romów grają, mówią po cygańsku. To ciekawy język, z piękną melodią, zapożyczeniami z języków innych nacji, no czysta przyjemność było słuchać. My w Gorzowie mamy szansę usłyszeć romani na ulicach, bo Cyganie tu mieszkający rozmawiają ze sobą w rodzimym narzeczu. Uwielbiam słuchać, jak już wielokrotnie tu przywoływany Edward Dębicki przy okazji Romane Dyvesa porozumiewa się z Cyganami z całego świata przy pomocy romani właśnie. I kiedyś mi powiedział, że Cygan z Cyganem zawsze się dogada. Choćby jeden mieszkał w Polsce, a ten drugi w Japonii, pod warunkiem, że ten japoński będzie kultywował rodzimą tradycję.

I kiedy sobie tak to wszystko analizuję, to wychodzi mi coś takiego. Angelika Kuźniak przybliżyła Poetkę, pokazała jej dramat. A państwo Krauze nakręcili film, który mnie nie porywa, a na pewno nie pokazuje prawdy o Lalce. Za to trochę wykrzywiony obraz Cyganów jak najbardziej.

No i jeszcze jedna rzecz. Brawa dla Antoniego Pawlickiego za postać Jerzego Ficowskiego. Zagrane ze swadą i o dziwo, chyba to jedyna postać, która jest tam prawdziwa. Brawa też dla Zbigniewa Walerysia, bo zagrał Dyśka dobrze, choć sam Dionizy Wajs trochę innym człowiekiem był, niż chce film. No i ukłony dla pani Jowity Budnik, bo z zadania aktorskiego wywiązała się znakomicie, przy wszystkich moich poprzednich zastrzeżeniach. Do aktorstwa nie można się czepić, bo byłoby to zwykłą niegodziwością. O muzyce Jana Kantego-Pawluśkiewicza też nie, może tylko tyle, że było jej za mało. Bo choćby „Harf Papuszy” tylko maleńki fragmencik.

No i chyba musi dużo wody we wszystkich rzekach naszego kraju upłynąć, nim znów ktoś weźmie Lalkę na warsztat i może ją odkryje. W filmie rzecz jasna, bo książka już jest.

P.S. I dla porządku domu:

12.30, Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Jakuba z Paradyża, ul. Kazimierza Wielkiego13, wykład dr. Piotra Jacka Krzyżanowskiego na temat historii Papuszy w świetle akcji osiedleńczej Romów. Ja dodam tylko, że te tragiczne wydarzenia dla Cyganów miały miejsce na początku lat 60. minionego wieku z kulminacją na rok 1964.

17.00, Miejskie Centrum Kultury, ul. Drzymały, wieczorek dla seniorów.

18.00, Grodzki Dom Kultury, ul. Wał Okrężny, warsztat literacki prowadzony przez Ireneusza Krzysztofa Szmidta, głównie dla poetów to jest, ale inni piszący też są sympatycznie widziani.

P.S. 2. Ze zdumieniem usłyszałam, że Tydzień z Papuszą, w ramach którego odbyło się spotkanie z Angeliką Kuźniak, to pomysł wydziału kultury. Ja wiem, że Moniki Kowalskiej – dyrektor Heliosa, przy wsparciu rzeczonego wydziału, ale niech będzie…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x