Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Naród ostatecznie nie zwariował

2013-11-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

A chodzi mnie dokładnie o mieszkańców miasta nad trzema rzekami i na siedmiu wzgórzach razem – a co, a niech będzie na bogato, jak mawia mój przemiły znajomy, a co na dokładkę ma tu znaczenie.

Otóż lokalna „Gazeta Wyborcza”, niepomna na przepychanki szeryfa miasta z radnymi postanowiła spytać o zdanie samych mieszkańców. A dokładnie poszło o ratusz, NOWY RATUSZ, którego powstania na Zawarciu chce szeryf za wszelką cenę (no bo za ponad 100 mln zł, co zwykłego człeczynę o zawrót głowy i lekkie pomieszanie z poplątaniem pojęć wszelakich przyprawia, że o bólu głowy z tego oto bogactwa, nie wspomnę). No i wyszło ni mniej ni więcej, że tylko 18 procent obywateli pragnie nowego ratusza, zdecydowana większość jest za utrzymaniem staus quo. No i tak się oto okazało, że naród ze szczętem jeszcze nie zdurniał, tfu, nie zwariował i widzi inne potrzeby pilniejsze załatwienia, niż wznoszenie szklanego pałacu z palmami, lwem i panterą na smyczy i wodotryskiem w ostateczności.

No i bardzo dobrze, że tak chce. Bo naprawdę należy pomyśleć nad przywróceniem do życia starego landsberskiego ratusza i sensownego połączenia tego budynku z obecnym magistratem. Wiem, wiem, zaraz padną argumenty, że XXI wiek, że nowoczesność, windy i inne cuda na kiju są potrzebne, a tam się zwyczajnie nie da. Nie wierzę, po prostu nie wierzę w takie bajędy. Skoro człowiek lata w kosmos, wynaleziono antybiotyki, a malusie organizmy można zobaczyć pod mikroskopem, to przebudowa starego ratusza żadnym problemem być nie może.

Tak się składa, że kilka dni temu byłam w pewnym biurze, w samym centrum miasta, w starej kamienicy i na trzecim piętrze w dodatku. I chociem zaprawiona w chodzeniu po górkach dużych i małych, to jednak pojechałam sobie na to trzecie piętro windą, a co tam, raz nie zawsze.

I właśnie ten budynek mnie ostatecznie przekonał, że wszystko jest możliwe. A jak tak potem w domu zamknęłam oczy i sobie wyobraziłam przebudowany ratusz, z nową wewnętrzną windą, przeszklonym dziedzińcem zamienionym w salę jakąś, to tylko aż westchnęłam i poprosiłam wrednego dżina z lampy Alladyna, aby pomógł. No wiecie, on wredny i złośliwy jest, więc więcej mu się udaje. Zresztą jest taka koncepcja, gotowa wizualizacja w komputerze pewnych gorzowskich architektów. Wiem, bo dawno temu sama o tym pomyśle we wrażej gazecie pisałam. Och jaka szkoda, że we wrażej mi przyszło, a nie w porządnej „Wyborczej”, no cóż, tak wówczas wyszło.

No i teraz czekam, co się w sprawie wydarzy. Choć jak przytoczony za chwilę przykład pokazuje, czekać można bardzo długo.

A chodzi mnie konkretnie o Schody Donikąd, które wczoraj obchodziły aż 11 rocznicę zamknięcia, co prawda oficjalnego, ale jednak zamknięcia ich do użytku. Inna rzecz, że zarówno młodzi, jak i bezdomni za nic sobie mają urzędowy zakaz wchodzenia i tam przesiadują, ile tylko się da. Magistrat cały czas coś tam przebąkuje o remoncie, są jakieś koncepcje, nawet w szeryf w wywiadzie, którego jakiś czas temu udzielił, zapewnia, że już za chwileczkę, już za momencik się zacznie remont. Ale ja jestem generalnie przekonana, że za chwileczkę, za momencik to raczej Piątek z Pankracym znów zacznie się kręcić, choć bez pana Zygmunta Kęstowicza, ale jednak, bo Pankracego gdzieś tam w telewizyjnych magazynach się odnajdzie, albo od biedy przy użyciu dwóch skarpetek i paru grzebieni się go wykona na nowo, a Schody sobie zostaną w spokoju, aż się któregoś dnia spektakularnie zawalą i wówczas się zacznie labidzenie i narzekanie oraz wyrzekanie i płacze wszelakie.

No cóż, widać tak musi być i już, bo inaczej się nie da. Ot, taki polski patent na problemy i bolączki. Jak nie tak, to niech idzie w niwecz i na zatracenie. No szkoda po prostu…

P.S. Et pro domo sua…

11.00, Teatr Osterwy, spektakl „Romeo i Julia” według Williama Szekspira.

11.00, biblioteka wojewódzka, ul. Kosynierów Gdyńskich, spotkanie „Mój przyjaciel miś”, na pamiątkę Światowego Dnia Pluszowego Misia dla dzieci, które nie chodzą do przedszkola.

17.00, Archiwum Państwowe, ul. Mościckiego, promocja „Nadwarciańskiego Rocznika Archiwalno-Historycznego”, nr 20 już się ukazuje. Pisząca te słowa się trochę pochwali, że jej dwa teksty też tam się znalazły.

17.00, Klub Pogodna Jesień, ul. Słoneczna 63, wieczór poezji księdza Jana Twardowskiego w wykonaniu Teatru Maski i Twarze oraz towarzystwa Wena.

17.00, Miejskie Centrum Kultury, ul. Drzymały, wieczorek z tańcami dla seniorów.

19.00, restauracja Łubu Dubu, ul. Wybickiego, spotkanie z kuchnią litewską.

P.S.2. A po paskudnej budzie przy ul. Łokietka to tylko jasne płyty kontrybucyjne zostały, bo przez tych kilka lat była nad nimi podłoga, choć nieużywana, ale jednak.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x