Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

No, w głowie się nie mieści

2013-11-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Ręce mi opadły, kiedy usłyszałam, że komisja rewizyjna zbadała Miejskie Centrum Kultury i odkryła tam szereg nieprawidłowości za poprzedniej dyrekcji. To jakaś paranoja jest.

Paranoja polega na tym, że za poprzedniej dyrekcji, to już było dość dawno temu. Kiedy poprzednia pani dyrektor zostawała dyrektorem, ludzie, co w kulturze siedzą, wiedzieli, że słodko nie będzie. No i słodko nie było. Cyrk trwał jakiś czas, dość pokaźny. A kiedy o cudach na kiju, jakie się tam wyprawiały, pracownicy poinformowali zwierzchników pani dyrektor, zostali zwyczajnie zburczani, jak niegrzeczne dzieci w szkole. Pisałam zresztą o tej sprawie nie raz i nie dwa. W końcu MCK został sprawdzony przez wydział kontroli i audytu Urzędu Miasta i w efekcie tej kontroli powstał pękaty zielony segregator kwitów, których lektura przyprawiła o ból głowy. Po prostu zwierzchnicy pani dyrektor nie raczyli się sprawą zająć, czego do tej pory nie rozumiem. Już ten segregator jest najlepszym dowodem na to, że pewni ludzie zwyczajnie nie mogą być szefami. Potem pozwolono pani dyrektor odejść z zajmowanego stanowiska i powrócić do pracy w wydziale kultury. Powodem było zmęczenie całą sytuacją.

A teraz sprawie, kompletnie po czasie, przyjrzeli się radni z komisji rewizyjnej i odkryli to, co audytorzy czy jakakolwiek inna kontrola wewnętrzna magistratu już dawno wykazała.

Tylko po co to było robione? Bo w tej konkretnej sprawie już się wszystko dokonało, jest nowy szef, instytucja jakoś hula, złe nastroje się uspokoiły. Radni tylko przypomnieli, że był tam Meksyk, ale jest już, że podkreślę, po herbacie.

Może więc warto się bardziej skupić na tym, jak właściwie kontrolować instytucje kultury, jak reagować na słowa skargi załogi, jak nagradzać tych, co dobrze działają. Bo jak do tej pory to nic dobrego w tej materii się nie stało. Instytucje zasypywane są kwitami z różnymi tabelkami i innymi dziwnymi, a strategii działania jakoś nie widać. Magistrat spektakularnie zlikwidował dwie instytucje, wysyła zbiorówkę programową i tyle się dzieje. Urzędnicy od kultury znają działalność instytucji głównie z kwitów i mam nadzieję doniesień prasowych, bo zaginął zwyczaj uczestnictwa, w tym co się dzieje. Dla mnie rzecz kompletnie nie do pojęcia, bo jak można mieć pogląd na rzeczywistość, bez jej poznania w osobisty sposób. Widać można. Ale mnie się cały czas wydawało i wydaje, że akurat praca w tej materii polega także, bo może nie przede wszystkim, na współuczestnictwie. No bo te kwity ktoś musi przecież produkować. Choć może nie powinnam się na ten temat wypowiadać, bo jak objaśnił mnie w prosty sposób jeden ze znajomych – Ty nic nie wiesz, jak działa taki wydział czy urząd, więc się nie wypowiadaj.

OK. Nie będę się wypowiadać, ale z całą mocą powtórzę. Za tamten cyrk na równi odpowiada ówczesna pani dyrektor MCK, jak i jej bezpośredni zwierzchnicy. Bo nie było reakcji żadnej, kiedy dyrekcja goniła z instytucji całą alternatywę, choć akurat ta alternatywa wówczas zyskiwała sławę na całą Polskę i okolicę. Ta dyrekcja w spektakularny sposób skłóciła załogę, skąd inąd, bardzo fajną, ta dyrekcja naginała przepisy finansowe i inne. Ta dyrekcja sobie zwyczajnie nie radziła. Gadało o tym całe miasto, pisały media, a reakcji nie było. Nawet państwa radnych, którzy rzekomo w naszym, mieszkańców imieniu sprawują zarówno jakąś władzę, jak też kontrolują poczynania urzędników. Bo ci cokolwiek idiotyczne gesty wyczyniać potrafią. Ot, choćby słynne oświadczenie, że nie są kosmitami, które w tempie ekstra szybkim zniknęło z Internetu, jak o nim napisałam i zamieściłam dokładny cytat. Nie mam złudzeń, że siła mego pisarstwa jest tak wielka. Ot, po prostu ktoś w urzędzie to na chłodno przeczytał i stwierdził, że nastąpiło małe przegięcie. Autor durnego tekstu chyba nawet nie został ukarany, choć tego nie wiem na pewno.

Wiem jedno, że coś poważnie nie trybi akurat w tej działce, i to od dawna Więc może przyszedł czas na porządki? Natomiast bardzo dokładnie wiem, że przez jedną nieudaczną panią – byłą już – dyrektor nie wolno całego odium zła zrzucać na innych. Bo tak się zwyczajnie nie godzi.

O.K. Mamy miasto festiwali, cokolwiek to znaczy. Mamy miasto kuchni, cokolwiek to znaczy. Ale nie mamy miasta, które się kulturą interesuje i stawia na wydarzenia duże, ściągające widzów i promujące kreatywnych twórców.

Niech będzie i przykład. Sama wiele razy wyprawiałam się w Polskę i nie tylko, aby zobaczyć jakąś ekstra wystawę, usłyszeć koncert, zobaczyć przedstawienie. Mam w swoich domowych szpargałach bilety z różnych miejsc. Służę tym. Więc można. U nas takim miejscem, które ściąga ludzi z całej Polski, ale i z Berlina i nie tylko, jest Jazz Club. Ale jakoś nie ma większego zainteresowania u władz to miejsce. Całe szczęście, że w pewnej krytycznej chwili na wysokości zadania stanęli radni i nieprzyjemną dla wielu dyskusję o tym miejscu ucięli. Tyle dobrze.

No i tak oto w dość pokrętny sposób zawędrowałam do debaty w kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, pana Bronisława Komorowskiego o edukacji muzycznej. Udział wśród 14 ekspertów wziął Bogusław Dziekański. Nie dlatego, że się bardzo wyrywał i chciał, ale dlatego, że został zaproszony. ZAPROSZONY, że się wydrę wielkimi literami. Nie przypominam sobie, aby podobny zaszczyt spotkał kiedykolwiek kogoś innego z naszego podwórka. I co? I cisza. Nawet marniutkiego telefonu z zapytaniem – jak było, nie było z żadnego szczebla magistrackiej władzy. Prezes pojechał, ustrojony w gajerek zakupiony na tę okazję specjalnie, wystąpił, kompetentnie objaśnił, co i jak i został bardzo, ale to bardzo dobrze oceniony. I cały czas podkreślał – Gorzów, w Gorzowie, z Gorzowa. I co, i tylko pan Mirosław Rawa to zauważył i skomentował. Ale jakież to polskie. Jak coś trybi, to ciachniemy to po goleniach, żeby za bardzo od reszty nie odstawało. Żenada jedna i tyle. Tu macie link do wydarzenia. http://www.prezydent.pl/dialog/fdp/tworczosc-dziedzictwo-kulturowe-i-przyrodnicze-bogactwem-polski/filmy/art,12,fdp-powszechna-edukacja-muzyczna.html. Posłuchajcie, choć długie, i bądźcie dumni. Bo naprawdę jest z czego.

No i znów mnie się zrobiło labidzenie po gorzowsku. No cóż, czasami trzeba.

A teraz z innego kątka. Otóż już za trochę dłuższą chwilkę i trochę równie długi momencik, Pankracy się nie pojawi, niestety, ale za to pojawi się pewien autor z cudną książką. A mianowicie w bibliotece wojewódzkiej zaprezentuje rzecz bez precedensu. Będzie można sobie kupić, bagatela, 80 zł trzeba mieć. A będzie o naszych dworcach kolejowych, w tym  i o  stacyjce dziś, kiedyś perełeczce w miasteczku w widłach Obry i Warty. No cóż, założymy post i sobie kupimy. A zapatulone w ogony jaskółki, bo w domu chłodno, tylko świergolą przez zakręcone w ósemkę dzioby, bo obrażone są cały czas, - Ty sobie możesz i pościć, ale my nie zamierzamy. No cóż, trudno, przeżyję i obrazę i post. A książkę chyba jednak nabędę, a co, takie rzeczy trzeba mieć. I czytać oczywiście, co ja czynię z wielką przyjemnością. Jak już poznam szczegóły, to was naturalnie poinformuję.

P.S. Nie będzie, bo afisz wisi w zakładce kultura. Informuję tylko, że reszteczka biletów na koncert niedzielny jeszcze została. Ale o szczegółach, to w innym miejscu.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x