Jak się promować, to tylko tak...

2024-01-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Mam zamówioną. Białą filiżankę z niebieskim wzorem. Takich jak ja, jest już trochę. Muzeum Lubuskie właśnie wypuściło kolejny gadżet reklamowy.

Fot. Ewa Pawlak, Muzeum Lubuskie

Najpierw był konik – mały wisiorek wzorowany na słynnym koniku z Santoka, czyli na znalezisku archeologicznym wielkiej klasy. No i było tych koników niewiele, a chcących go mieć jednak tłum. Moja przemiła znajoma z duma go nosi. Ja tez mam, choć nie noszę naszyjników. Ale mam i sobie od czasu do czasu go oglądam.

Teraz są filiżanki. Jak informuje dyrekcja Muzeum Lubuskiego, dr Ewa Pawlak, wzór jest zaczerpnięty ze zbiorów muzealnych. No i ja w te dyrdy szybciutko sobie zamówiłam i lada moment polecę kupić. Kawę pijam co prawda z kubka, ale co szkodzi od czasu do czasu wypić z ładnej filiżanki. Zresztą ze mnie kawosz taki jak z misia Yogi baletnica.

Tak naprawdę chodzi mnie o to, że Muzeum Lubuskie fajnie się wpisuje w trendy, jakie są w muzeach i galeriach w Europie. Oprócz wydawnictw sklepiki muzealne czy galeryjne oferują cała masę różnych gadżetów z nawiązaniami wprost do zbiorów. Można kupić zatem filiżanki, etui na okulary, parasolki… zresztą wymieniać długi papirus. No i dobrze, bo różni ludzie różne rzeczy chcą mieć. Ja dla przykładu magnes, wydawnictwo, ołówek, filiżankę, czasem koszulkę….Wow, znaczy dużo chcę.
Muzeum należy chwalić, że właśnie tak się promuje.

Na mojej domowej półce obok filiżanki z Filharmonii i kubeczków adwentowych stanie zatem ładna filiżanka muzealna.

Brawo i więcej takich pomysłów.

Renata Ochwat

Ps. Dziś mija dokładnie 110 lat od chwili, gdy pierwsza lokomotywa (nr 4171) przejechała nowo zbudowany wiaduktem. Pierwszy pociąg na wiadukcie pojawił się dopiero dziewięć miesięcy późnej.