2013-09-07, Komentarze na gorąco
Mam w przedszkolu dwójkę wnuków. Do niedawna za dodatkową opłatą mogły korzystać z dodatkowych zajęć.
Były więc zajęcia plastyczne, muzyczne, nauka angielskiego i jakieś tam inne, prowadzone na ogół przez zewnętrznych specjalistów. Teraz na zebraniach w przedszkolach rodzice się dowiaduję, że w tym roku przedszkolnym żadnych zajęć dodatkowych nie będzie. Bo rząd zarządził „przedszkola za złotówkę” i więcej nie da rady. A jak rodzice koniecznie chcą dzieci edukować i czymś zajmować, to niech szukają sposobu poza przedszkolem i poza czasem przedszkolnym.
Miało być lepiej, czyli sprawiedliwiej i taniej, a wyszło jak zwykle u nas, czyli głupio i gorzej. Owszem, wszyscy zapłacą za pobyt w przedszkolu mniej, bo góra złotówkę za każdą godzinę, jak chciał rząd, ale dzieci pozbawione zostały możliwości dodatkowych zajęć, za które wielu rodziców chętnie płaciło. Obecnie nie ma takiej możliwości. Jaki to kłopot dla rodziców i dzieci, nie trzeba raczej tłumaczyć. Jak zuboży to kształcenie i wychowanie przedszkolne, także nie trzeba chyba przekonywać. Tak więc w imię symbolicznej złotówki wylano przysłowiowe dziecko razem z kąpielą. Bo nie chciano dzieci różnicować, mając naiwną wiarę i nadzieję, że sami nauczyciele w przedszkolach poprowadzą dodatkowe zajęcia, do których nie są ani specjalnie przygotowani, ani też odpowiednio opłacani.
A ktoś kiedyś powiedział, że socjalizm onegdaj się skończył, a wraz z nim tępa głupota polityków i urzędników. Nieprawda, egalitarne myślenie i działanie w najgorszym wydaniu widać właśnie w przedszkolach. Ktoś nim pomyślał to wymyślił, że skoro państwo ani samorządy nie mają wystarczających pieniędzy na to, żeby przedszkola mogły jak najwięcej zaoferować dzieciom i rodzicom, to ograniczy się ich zakres działania i będzie po sprawie. Nawet jeśli cześć rodziców bardzo chce do nich dopłacić. Ale w socjalistycznych przedszkolach odrodzonej RP tak nie uchodzi, wszystkim przecież należy się równo. No i stało się równo, choć źle.
Za to przedszkolaki będą miały więcej czasu dla siebie. Na zabawę lalkami i samochodzikami, a nawet w piaskownicy na dworze jak pogoda dopisze , co też może być samo w sobie pouczające i prawie za darmo. Zaś angielskiego czy tańca nauczą się kiedy podrosną. Być może.
J.D.
P.S. A swoją drogą, ciekawy to zaiste sposób na podnoszenie poziomu naszej edukacji, do czego ponoć dążymy, poprzez administracyjne ograniczanie i równanie w dół. Nieprawdaż?! Cytując bliskiego polskiej duszy noblistę i klasyka wypada stwierdzić, że jesteśmy za a nawet przeciw. I to jest Polska właśnie.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.