2013-10-16, Komentarze na gorąco
Delegaci, co prawda, na zjazd regionalny zostali już wybrani, aczkolwiek zdaje się nie wszędzie, bo gdzieś tam wybory zostały unieważnione, ale ciągle trwa przeciąganie stronników.
Oczywiście stronników Bożennny Bukiewicz i Marcina Jabłońskiego, który chce zdetronizować dotychczasowa przewodniczącą. Walka o władzę w lubuskiej platformie weszła w decydująca fazę.
Jedni i drudzy liczą szable. Kto ma więcej? Patrząc na zdenerwowanie i działania obozu B. Bukiewicz wygląda, że większość może być po stronie M. Jabłońskiego. Stąd biorą się zapewne mocno histeryczne wypowiedzi marszałek Elżbiety Polak, która walczy przecież o życie. Swoje polityczne życie, bo nie tajemnicą nawet dla kręgów dalekich od platformy, że odejście B. Bukiewicz ze stanowiska szefa partyjnych struktur w regionie oznaczać będzie koniec marszałkowania E. Polak. To dlatego przesuwa się termin zjazdu z niedzieli (27 października) na roboczy poniedziałek (21 października), by przynajmniej niektórzy delegaci z terenu nie zdołali dojechać na czas do Zielonej Góry. Bo przecież nie jest także tajemnicą, że poparcie dla M. Jabłońskiego deklarują głównie platformersy z terenu, gdzie mają już dosyć zielonogórskiego widzenia spraw woj. lubuskiego.
Jakby tego było mało, ogólnopolskie media (Newsweek, Gazeta Wyborcza) podają, że posłanka Bożena Sławiak (z PO i Sulęcina, gdyby ktoś nie wiedział) poskarżyła się w liście samemu Donaldowi Tuskowi, że w lubuskim groźbami, szantażem i przekupywaniem próbuje się wpłynąć na wynik wyborów partyjnych. Zaś odpowiedzialnością za to obciąża miłościwie panująca jeszcze panią przewodniczącą. Jeśli więc nawet wygra teraz regionalne wybory, to tego smrodu już nic nie zatrzyma i w końcu premier będzie musiał coś z tym zrobić. Tym bardziej, że B. Sławiak nie gra o swoje, ale o dobre imię partii, bądź co bądź, rządzącej.
M. Jabłoński nie jest bohaterem z mojej bajki i to z różnych powodów. Jednego wszak odmówić mu nie mogę. Przez cała karierę na szczytach lubuskiej władzy przynajmniej starał się i nadal stara być lubuski i prolubuski. Nie zielonogórski, nie gorzowski a właśnie lubuski. W przeciwieństwie do B. Bukiewicz, która jawi się wyraźnie jako polityk zielonogórski z wyboru i przekonania. A przecież mówimy o regionie.
Skoro nie chcemy zielonogórskiego, nie może być gorzowskiego, to niech już będzie to lubuskie. Z lubuskim Jabłońskim na czele siły rządzącej w regionie. Może coś się zmieni. Gwarancji nie ma, ale są nadzieje. Zresztą, to już ostatni dzwonek, by ratować to województwo, jeśli komuś zależy, nim się rozleci za naszą wspólną sprawą.
L.Z.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.