2013-10-31, Komentarze na gorąco
Nie trzeba wcale być bacznym obserwatorem, żeby zauważyć, iż przybywa nam w mieście ludzi, którzy grzebią w po śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia, metalowych puszek i innych rzeczy, które codziennie tam wyrzucamy.
Często są to osoby wyglądające nader przyzwoicie, choć i nie brakuje prawdziwych kloszardów, z których jeden nawet zrobił sobie sypialnię połączoną z kuchnią w mojej osiedlowej altanie śmietnikowej.
Właśnie został opublikowany raport naukowców, zwany „Diagnozą społeczną”, który potwierdza, że naród generalnie zbiedniał i zgłodniał, że po raz pierwszy od lat znacznie przybyło ludzi ubogich. Wynika z niego, że 5% społeczeństwa żyje poniżej „progu skrajnego ubóstwa” co oznacza, iż nie zaspakajają swoich elementarnych fizycznych potrzeb. To wszyscy ci, co chodzą na co dzień głodni, kiepsko przyodziani, często bez dachu nad głową. Z kolei aż 45% polskich rodzin żyje poniżej „granicy niedostatku”. To zaś oznacza nic innego, jak ludzi wiecznie niedożywionych, źle ubranych, z długami i materialnymi kłopotami, czyli żyjących w ubóstwie na granicy przetrwania.
Kraj się bogaci, społeczeństwo biednieje. Z jednej strony płyną unijne miliardy, z drugiej chudną nasze portfele. Pilnie więc potrzebne są i ryby, i wędki. Potrzebne są zasiłki, ale i praca. I płaca, która wystarczy na jedzenie, opłacenie rachunków i odzienie wcale nie z żurnala. Ale do tego niezbędna jest normalnie funkcjonująca gospodarka, bez biurokratycznych utrudnień, zachowawczego prawa oraz represyjnej postawy władz i urzędników wszelkiej maści. Nie będzie jednak przełomu bez zmiany filozofii i mentalności w podejściu państwa do przedsiębiorczości i obywatela.
Augustyn Wiernicki i jemu podobni wiedzą co robią, ale to wszystko mało. Tymczasem politycy wszystkich poziomów i szczebli zajmują się sobą i swoimi politycznymi grami. Najważniejsze dla nich są wybory, a oni zawsze maja jakieś wybory. Biedni i głodni tego wyboru nie mają. Bieda na razie siedzi cicho jak mysz pod miotłą, choć czasami z głodu wyłazi na świat, który jej niedowidzi. Bo i nie chce.
To tyle troski o żywych, nim pomyślimy o tych, co odeszli.
del
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.