2014-02-11, Komentarze na gorąco
Urzędnicy uważają, że po kilku miesiącach wdrażania ustawy śmieciowej ”system funkcjonuje już dobrze”.
Mimo iż wielu mieszkańców nie wywiązuje się z zadeklarowanego obowiązku segregacji śmieci. O ile całkiem dobrze jest w domkach jednorodzinnych, o tyle znacznie gorzej w zabudowie wielorodzinnej, a zwłaszcza tam, gdzie są zsypy. Dlatego chcą zintensyfikować akcje edukacyjne, nawet wśród przedszkolaków.
Tymczasem z moich obserwacji i osobistych doświadczeń wynika, iż system funkcjonuje fatalnie i niewiele tu się zmienia. O ile śmieci odbierane są regularnie, acz często w sposób chaotyczny, o tyle segregacji jest coraz mniej, a właściwie – poza szkłem- już często jej nie ma. Oczywiście na osiedlach i w ogólnie dostępnych altanach śmieciowych. Z powodów, o których na naszych łamach wielokrotnie pisaliśmy. Przede wszystkim z powodu braku odpowiednio oznakowanych, a raczej pokolorowanych pojemników. W tych okolicznościach worki ze śmieciami trafiają jak leci, co skutecznie zniechęca do segregowania. Wyjątkiem bywa szkło. A to dlatego, że pojemniki na szkło często stoją w innym miejscu lub w inny sposób się wyróżniają i trudno się pomylić. Swoje, w skutecznym oduczaniu nas segregacji, zrobiła także firma TEW - właśnie zmieniła nazwę, ale nic innego – ładując często gęsto do swoich śmieciarek wszystkie pojemniki naraz jak leci. Kto raz czy drugi to widział, odechciało mu się segregacji śmieci.
W tej sytuacji zapowiedź intensyfikacji akcji edukacyjnym wydaje się być marnowaniem czasu i pieniędzy, a nawet kpiną w żywe oczy. Bo ja i moi sąsiedzi wiemy jak segregować śmieci, ale nie mamy do tego warunków. Urzędnicy albo tego nie widzą, albo nie chcą wiedzieć, bo gdyby zobaczyli, to musieliby przyznać się do popełnionych błędów i wyciągnąć z tego wnioski. Brną więc dalej szukając win i grzechów nie tam gdzie trzeba, byle tylko nie bić się we własne piersi. A swoją drogą bardzo ciekawi mnie ta edukacja przedszkolna, gdyż przedszkolaki czytać jeszcze nie potrafią, ale na kolorach już raczej się znają. Jednakże kolorowych pomocy naukowych do praktycznej nauki segregacji jak nie było, tak nie ma.
Nie kolorowych jarmarków, ale kolorowych pojemników na początek (re)edukacji nam i przedszkolakom trzeba. Inaczej o kant czarnego kubła to segregowanie wraz z edukacją roztrzaskać można! Tak trudno to zrozumieć, nawet jeśli to kosztuje?! I mocno się obawiam, że mocno spóźniona zapowiedź dodatkowego oklejenie pojemników niewiele na lepsze tu zmieni, bo one musza być właściwie całe na kolorowo zaklejone. Jak się spieprzyło sprawę na początku, to półśrodki nie są już rozwiązaniem. Żeby zmieniło się postępowanie zniechęconych i zdemoralizowanych mieszkańców potrzebne są zasadnicze zmiany. Zresztą, od początku oczekiwane. Niemieckiej firmie i gorzowskim urzędnikom jeszcze raz więc na ilustracji zdjęciowej przypominamy jak to się w Niemczech od lat robi. Naprawdę u nas tak nie można?
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.