Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Komentarze na gorąco »
Hugona, Piotra, Roberty , 29 kwietnia 2025

Duch w narodzie nie ginie, na szczęście!

2014-02-15, Komentarze na gorąco

Mamy cztery złote medale zimowych igrzysk olimpijskich! 

medium_news_header_6487.jpg

Najpierw Kamil Stoch na normalnej skoczni, później Justyna Kowalczyk w biegu narciarskim na 10 kilometrów, następnie Zbigniew Bródka w wyścigu panczenistów na 1500 metrów i znowu Stoch na dużej skoczni. Liczyliśmy na medale, jak zawsze, ale tyle złota, jak nigdy, nikt się nie spodziewał!!! A to jeszcze nie koniec igrzysk, choć medalowych szans i nadziei nie ma już zbyt  wiele.

Czy jesteśmy potęgą w sportach zimowych? A skądże znowu! O ile skoczni narciarskich mamy już nawet sporo i mistrzowskie  programy szkolenia też już mamy, o tyle w innych dyscyplinach zimowych jest wręcz gorzej niż było. Panczeniści trenują wszędzie, jak najmniej w Polsce, bo nie ma u nas krytych torów lodowych. Biegaczki i biegacze za śniegiem jeżdżą po Europie, bo u nas tego  śniegu jak na lekarstwo, a i tras biegowych wcale nie przybywa. A nasze saneczkarki nizinne z Nowin Wielkich, bez prawa do treningu nie tylko pod Gorzowem, ale i w kraju, w którym nie ma ani jednego toru saneczkowego z prawdziwego zdarzenia, pojechały jednak do Soczi i z dumą wystartowały nie sprawiając zawodu.

O czym to wszystko świadczy? Tylko o tym, że duch w narodzie nie ginie, że głęboka wiara  i praca, praca i wiara przenoszą góry i dają medale. Wiara romantyczna,  wielce naiwna, ale czasem się udaje. W Soczi nam się udało, ale ile po drodze zmarnowano talentów, zmarnotrawiono wiary i wysiłków, tylko ludzie sportu to wiedzą. Dlatego teraz słusznie apelują o lód, śnieg, trasy, tory i kawałek dachu tam, gdzie potrzeba. Nie zmarnujmy więc tego zdobytego złota, będącego konsekwencją uporu i romantycznego zrywu, który przyniósł sukces ponad miarę warunków i możliwości.

Jan Delijewski

P.S. A Justyna Kowalczyk, jak podało radio Erewań, mimo złamanej kości w stopie, zdobyła złoty medal olimpijski dzięki dodatkowej motywacji. Ze złości na lekarza orzecznika ZUS, który nie uznając jej zwolnienia lekarskiego nakazał powrót do pracy. Więc wróciła, zwyciężyła i w ten sposób sportową emeryturę sobie załatwiła, bo na rentę nie może liczyć, mimo znacznego uszczerbku na zdrowiu.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x