Nie stać nas na dwie akademie i dwie ścieżki dochodzenia

2014-02-28, Komentarze na gorąco

O dłuższego czasu jesteśmy świadkami niezrozumiałych i dziwnych zachowań w sprawie utworzenia samodzielnej akademii w Gorzowie.

Tu na razie jest klepisko…

Z jednej strony mamy PWSZ, która za wszelką cenę chce dojść do akademii własną ścieżką, z drugiej zaś jest AWF, który w naszym mieście zmierza do samodzielności w postaci akademickiej szkoły wyższej i wyraża gotowość do połączenia się z PWSZ, by wspólnie powołać Akademię Gorzowską. Niestety, nie ma to zgody.

Żeby powstała akademia niezbędne są dwa wydziały z prawem do doktoryzowania. Samodzielnie obie uczelnie długo jeszcze nie osiągną tego celu. Tymczasem miast połączyć siły i środki, by przyspieszyć osiągniecie celu, trwa dziwna wojna między prezydentem a PWSZ i radnymi, którym owszem podoba się prezydenckie wsparcie dla AWF, ale oczekują tego samego dla PWSZ, do czego prezydent się nie kwapi. Przy czym kierownictwo PWSZ nie jest tu bez winy, gdyż przez wiele lat zrobiło wiele, by korzystając z przynależnej autonomii zdystansować się od miasta tworząc swoiste państwo w państwie. Bo to, że akademia jest miastu pilnie potrzebna, by w swym rozwoju oderwało się od przemysłowo-robotniczych korzeni i związanej z tym mentalności oraz zaściankowego klimatu, tego nikt nie neguje. Nikt także nie przeczy, że Gorzów jest zbyt biednym i małym miastem, by wszystkie dwie uczelnie prześcigały się w dążeniu do samodzielnej akademii, bo to zwyczajnie za drogo kosztuje. Nie stać nas na taką rozrzutne działanie, szczególnie w obliczu demograficznego niżu i rosnących kosztów. Niestety, z powodu różnych zaszłości, ale i jak najbardziej obecnie żywych ambicji, animozji i niesnasek, nie ma zgodnej woli, by się porozumieć co do wspólnej akademickiej drogi. Mimo prób i zachęt płynących z wielu stron. Tymczasem, jak mówi rektor AWF, profesor Jerzy Smorawiński, uczelnia w sprawie akademii musi rozmawiać z Uniwersytetem Szczecińskim, Politechniką Poznańską, bo w Gorzowie na PWSZ nie znajdują partnera. To głupie i przykre dla gorzowianina.

Na razie cieszy mnie więc jedynie to, że przystań wioślarska, hala sportowa w parku Słowiańskim oraz stadion lekkoatletyczny przy Wyszyńskiego przejdą we władanie miasta, aby lepiej i szerzej służyć uczelni, sportowcom oraz mieszkańcom. Szczególnie cieszy kompleks sportowy mający powstać z połączenia dawnego stadionu Warty i znajdującego się po drugiej stronie Kłodawki stadionu AWF. Plany na przyszłość są imponujące, ale co ważne jeszcze w tym roku po modernizacji płyty będą tam mogli grać piłkarze, a w przyszłości na tartanowej nawierzchni występować również lekkoatleci, w tym nasi olimpijczycy ze Startu. Natomiast AWF za pieniądze uzyskane od miasta za przekazanie tych obiektów będzie mogła spokojnie dokończyć remont dawnego akademika przy ul. Orląt Lwowskich z przeznaczeniem na fizjoterapię. To także zostanie w Gorzowie i posłuży jako wiano wniesione do akademii.

PWSZ też się od miasta coś należy i nie wolno niczego uczelni żałować czy odbierać. Może musi się pierwej wzmocnić, by dojrzeć do połączenia i stworzenia razem czegoś większego. Już raz napisałem, ale powtórzę. Nie mam nic przeciwko wspieraniu i AWF, i PWSZ, ale nie może się to odbywać na zasadzie pewnej złości czy opozycji jednej uczelni wobec drugiej, jednego środowiska wobec drugiego. To rodzi chaos, pogłębia konflikty i czyni drogę do akademii dłuższą i kosztowniejszą. Jak długo jeszcze potrwa wiec to akademickie dreptanie własnymi ścieżkami, kiedy można pójść jedną wspólną drogą?

Jan Delijewski