Domowe wyprzedaże na miejskich targowiskach

2014-04-02, Komentarze na gorąco

Każdy z nas ma w domu całe mnóstwo różnych rzeczy i przedmiotów w całkiem dobrym stanie.

Rzecz w tym, że wciąż kupujemy nowe, a starych trudno się pozbyć, bo wyrzucić szkoda a sprzedać choćby za grosze nie ma komu. Oddawanie za darmo też często bywa problemem. Amerykanie w takich sytuacjach urządzają domowe (garażowe) wyprzedaże. Wystawiają więc przed dom wszystko co mają zbędnego na sprzedaż i ku zadowoleniu swoim oraz sąsiadów i obcych z sąsiedniej ulicy pozbywają się w cywilizowany sposób tego.

Co stoi na przeszkodzie, by ten niezwykle praktyczny pomysł przenieść na nasz grunt, modyfikując go tylko nieco. Trudno takie wyprzedaże zrobić pod blokami na osiedlach lub przy domkach jednorodzinnych, gdzie pies z kulawą noga nie zagląda. Co jednak stoi na przeszkodzie, by sprawę wzięli w swoje ludzie z Gorzowskiego Rynku Hurtowego i w okresie wiosenno-letnim na targowisku przy ul. Przemysłowej (dawniej przy Jerzego) organizowali sobotnie wyprzedaże, pobierając jedynie symboliczną opłatę. Chętni z pewnością się znajdą – jedni z biedy, inni z ciekawości i pragmatycznego podejścia do życia. O żadnym wstydzie nie może przecież być tu mowy. Wystarczy więc pomysł jedynie odpowiednio rozpropagować. Zresztą podobnie może uczynić Kupiec Gorzowski, przy którym stoją niewykorzystane stoły i aż się prosi, by coś z nimi albo raczej na nich zrobić.

A handel, który co niedziela się odbywa na giełdzie samochodowej przy ul. Szczecińskiej w żaden sposób nie przeszkadza realizacji tego pomysłu. W niedzielę na Szczecińskiej dzieje się jednak zupełnie co innego, choć istota działania pozostaje ta sama – wymiana towaru na pieniądze. W tym przypadku jednak nie o taki towar i nie o takie pieniądze chodzi.

Uważam, że przynajmniej warto spróbować, nawet jeśli początki będą niemrawe, to z czasem domowa wyprzedaż z pewnością się rozkręci. Sam chętni coś tam kupię, a może i sprzedam…

Jan Delijewski