2014-05-03, Komentarze na gorąco
Niespecjalnie lubię państwowe święta. Nie dlatego, że nie ma we mnie narodowej dumy, poczucia wartości i przywiązania do kraju.
Po prostu nie lubię akademii ku czci, nie cierpię wręcz tej napuszonej celebry, tego zadęcia i tych patetycznych słów, których wielu z nas nie jest w stanie ogarnąć i pojąć. Tak już mam i nic na to nie poradzę. Zresztą, inni też tak mają. Cieszą jedynie, że są wolne od pracy dni, aczkolwiek nie rozumiem dlaczego np. pracujący 2 maja jest także dniem wolnym w większości instytucji, urzędów, a nawet firm, gdzie potencjalny petent czy klient całuje tego dnia klamkę zamkniętych drzwi.
Powoli jednak coś się w tym naszym państwowo-narodowym świętowaniu zmienia. Coraz więcej pojawia się w tych dniach radości, żywiołu i spontanicznej zabawy. Już nie tylko akademie, przemowy i parady, ale i pikniki, festyny i w ogóle igrzyska. Wystarczy popatrzeć na programy tegorocznych dni majowych, które już nie tylko z woli władzy są organizowane, ale również z własnej woli przez innych. Może dlatego, że dzieje się to właśnie w maju, kiedy jesteśmy bardzo stęsknieni słońca i ruchu na świeżym powietrzu… Wielka szkoda jednak, że rozczarowała pogoda. Wielki majowy weekend przyniósł ochłodzenie, deszcze, a może nawet będą jeszcze jakieś burze. Zamiast radośnie świętować i cieszyć się majem przychodzi nam większość czasu spędzać pod dachem, być może nawet przed telewizorem. I tam dopiero dopada nas fala patriotycznego uniesienia i … zniechęcenia.
Nic to, przyjdą do nas jeszcze piękne majowe i dni! Wszak wiosny nikt nam nie odwołał. A i do lata już blisko, coraz bliżej.
L.Z.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.