2014-05-19, Komentarze na gorąco
Z powodzią nie ma żartów. Dobrze już o tym wiedzą wszyscy politycy. Niektórzy nawet boleśnie się o tym przekonali
Przy powodzi można popłynąć w górę politycznych notowań i wyborczych sondaży albo też zwyczajnie się utopić. Dlatego wszyscy z troską wypatrują deszczu, pochylają nad każdą większą wodą, szukają wyrwy po wałach, ale także dziury w całym. Tak na wszelki wypadek. Żeby później nie było, że ich przy tym nie było, że zaniedbali lub nie mówili.
Przejął się także rolą nasz wojewoda lubuski. Bo nie dosyć, że rzek ci u nas dostatek, to jeszcze w pamięci mamy przykre wspomnienia i doświadczenia. Dlatego Jerzy Ostrouch, w ślad za przykładem premiera i rządu, nie tylko zwołał w trybie nagłym posiedzenie wojewódzkiego zespołu zarządzania kryzowego w sprawie ewentualnego zagrożenia powodzią, to jeszcze osobiście pofatygował się na wały najbardziej wysunięte na południe regionu, skąd na ogół powódź do nas przychodzi. Rzeki nie chcą płynąć jakoś inaczej i tak z natury mają, że z biegiem wody raczej przybierają.
Na razie komunikat jest taki, że powódź w regionie nam jeszcze nie grozi, choć na południu wiele rzek i strumyków wylało i zalało ludziom domy, uprawy i inne miejsca. Władza jednak czuwa i pilnie nasłuchuje. To ważne. Dobrze, że władza czuwa, działa i nawet prewencyjnie postępuje, a jak trzeba to i ratuje. Czy jednak nie za bardzo władze przy udziale mediów przy okazji nas straszą. A może władza, ale i czujna opozycja, chcą żebyśmy się bali? Zarządzanie kryzysem na ogół lepiej jej wychodzi.
Na razie poziom wody na Warcie mieści się w stanach średnich.
Leszek Zadrojć
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.