2014-05-23, Komentarze na gorąco
Przez długi czas głośno się zaklinałem, że nie pójdę na wybory do parlamentu europejskiego. Bo to jakby nie moje wybory.
Za dużo na listach spadochroniarzy, kandydatów nie z moich bajek, co w dużej mierze jest wina takiej a nie innej ordynacji wyborczej. Za dużo przede wszystkim było słów i deklaracji zwyczajnie nie na temat albo po prostu głupich. Zresztą, Unia Europejska tak po prawdzie i do końca również w wielu miejscach mi się nie podoba. Za dużo chce regulować, prostować i narzucać i to w sprawach, które powinny być kwestią mojego wyboru. No i ten przerost biurokracji wołający często o pomstę do nieba.
Ale przecież w domu czy rodzinie także wiele rzeczy mi się nie podoba. I się nie obrażam, kiedy nie mogę tego zmienić, nie mam na coś wpływu. Mówię co myślę i robię zwyczajnie swoje lub też realizuję wolę większości, bo tak być musi nie tylko w demokracji, ale również w rodzinie. Przynajmniej dopóki szanuje się moje odrębne zdanie i do niczego na siłę nie przymusza, a raczej szuka się kompromisu. Dlatego chyba jednak pójdę na te wybory i wybiorę listę, która najbardziej mi odpowiada, a tam znajdę człowieka najbardziej mi bliskiego, choćby na liście bardzo odległego, przy którym postawię swój krzyżyk.
Trudno, nie ma innej rady. Skoro już są takie to wybory. Szkoda mi jedynie, że za bardzo, za dużo już wcześniej nawybierali się tu inni. Zawsze to lepiej opowiedzieć się za człowiekiem niż za partyjnym sztandarem, który wszystko zasłania.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.