2014-05-30, Komentarze na gorąco
Jedne wybory już za nami. To była jednak dopiero rozgrzewka przed tym, co będzie się działo jesienią.
Czekaja nas bowiem w listopadzie wybory samorządowe, które siłą rzeczy wzbudzają większe zainteresowanie społeczeństwa, a i ugrupowania polityczne mobilizują wówczas wszystkie swoje siły. O ile układnie list kandydatów będzie trwało do ostatniej chwili, o tyle kandydatów na fotel prezydenta powinniśmy poznać wcześniej. Najlepiej przed wakacjami. Nie da się przecież przeprowadzić skutecznej kampanii w dwa miesiące.
Na deklarację udziału w wyborach we wrześniu może pozwolić sobie jedynie Tadeusz Jędrzejczak, gdyż jako urzędujący prezydent prowadzi kampanię każdego niemal dnia i to od wielu już lat. Inni musza mocno się postarać, by przebić się ze swoimi pomysłami, poglądami i obietnicami do mieszkańców Gorzowa. Dotychczasowe sondaże nie pozostawiają tu wątpliwości, ale i złudzeń przynajmniej dla niektórych. Z drugiej strony tak naprawdę nie wiemy kto i z jakimi szansami wystartuje w tych wyborach. Poza oczywiście T. Jędrzejczakiem, który z wielu powodów nie ma wyboru, ale chce i we własnym mniemaniu musi, acz jeszcze tego nie powiedział.
Gorzej wygląda sprawa z innymi. Pewna do niedawna kandydatka na kandydatkę z Platformy Obywatelskiej, poseł Krystyna Sibińska, wcale już nie jest taka pewna, choć nie tyle ona sama, co jej polityczno-towarzyskie otoczenie bardzo tego pragnie. Wszystko przez to partyjne pączkowanie, podziały i rozdziały oraz sprzeczne interesy. Pisaliśmy o tym. Jeśli nie ona, to kto? Naprawdę trudno wskazać, choć na mieście mówi się o pewnym kandydacie… Za wcześnie jednak o nim pisać.
Mniej ciekawie, wbrew pozorom, wygląda sytuacja w PiS-ie. Mimo zgłoszeń na ochotnika radnych Sebastiana Pieńkowskiego i Marka Surmacza, to raczej nie oni będą kandydować. Dla mnie jest jasnym jak słońce, że w wyborcze szranki stanie poseł Elżbieta Rafalska. Ja wiem, że ona naprawdę nie chce, ale ona już wie, że musi. Zbyt silna jest presja na dobry wynik, zbyt wielka jest w partii tęsknota do władzy. Wódz zdecyduje i sprawa będzie skończona. Jeśli stanie się inaczej, będę mocno zdziwiony.
Czwartym do gry o prezydenturę może być Jacek Bachalski. Jednakże po tym co się dzieje w Twoim Ruchu, po przegranych wyborach do europarlamentu wcale już nie jestem przekonany, że wystartuje. Słaba to partia, słabe zaplecze i J. Bachalski także stał się słaby. Tym słabszy, że na własne życzenie doprowadził do upadku stowarzyszenie, które mogło być jego mocnym zapleczem. Nie da się już tego odbudować, a i on sam nie jest chyba już tak zdeterminowany, jak jeszcze rok temu.
Pojawią się zapewne również inni kandydaci, ale nie będą mieli większego znaczenia i nie odegrają żadnej roli. Mam tu myśli przede wszystkim PSL, który chce wystawić swojego człowieka. No i Kongres Nowej Prawicy, który zachęcony eurosukcesem zechce zapewne pójść za ciosem, ale bardzo się przeliczy. W tych wyborach przekora się nie liczy.
SLD, jak zwykle w ostatnich wyborach, nie wystawi swojego pretendenta do ratusza. Chciałoby wielu, ale się boi. Tym bardziej, że lubuski lider i poseł Bogusław Wontor z własnej nieprzymuszonej woli poparł już wcześniej prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, czym zgasił zapał niektórych chętnych do wyborczej zabawy.
W zanadrzu jest jeszcze Ireneusz Madej, za którym stoi niedawno powołane stowarzyszenie na rzecz rozwoju naszej gorzowskiej ziemi. Rzecz w tym, czy się zdecyduje przystąpić do wyborczego wyścigu. Gdyby się zdecydował, mógłby trochę namieszać jako kandydat pozapartyjny. Byłby jednak spalony na prawicy, bo wcześniej występował pod sztandarami PiS. Chyba że… Ale to już spekulacje.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.