2014-06-02, Komentarze na gorąco
Jestem przerażony i wcale tego nie będę ukrywał. Przerażony „Deklaracją wiary lekarzy”, podpisaną przez ponad trzy tysiące medyków, farmaceutów i pielęgniarek.
Nie odmawiam im prawa do wiary i sumienia oraz postępowania z nim w zgodzie, ale dlaczego chcą mi odebrać prawo do leczenia zgodnie z aktualną wiedzą, możliwościami i potrzebami?
W imię Boga chcą decydować o moim życiu i śmierci? Bo do tego sprowadza się dosłowne i bardzo poważne traktowanie słów zawartych w tej deklaracji. Bóg na pewno dał im do tego prawo? Bardzo wątpliwe, żeby taka była wola Jego. Proste rozumienie słów zawartych w deklaracji, a szczególnie tych, że „ciało ludzkie i życie będące darem Boga, jest święte i nietykalne” wyklucza bowiem wszelką medyczną ingerencję w ciało człowieka, operację i zabiegi. Nie może więc być mowy nie tylko o leczeniu bezpłodności i zabiegach in vitro, cesarskim cięciu, chirurgii plastycznej czy nawet ortopedycznej; nie ma także mowy o żadnych przeszczepach: serca, płucach, nerek czy szpiku kostnego. Mało tego, idąc logicznie i konsekwentnie dalej, deklaracja i zawarta w niej wiara nie pozwala właściwie na żadne leczenie, zabiegi, terapie i sprowadza lekarza jedynie do roli biernego diagnosty. A przecież istotą medycyny jest właśnie ingerencja w ciało chorego, ułomnego, cierpiącego człowieka.
Czy lekarz, który podpisał „deklarację wiary” to jeszcze jest lekarz?
Czy w tej sytuacji czeka nas wkrótce rewolucja w sposobie traktowaniu pacjenta? Powstaną osobne szpitale albo przynajmniej oddziały lub pododdziały dla wierzących i niewierzących oraz wierzących inaczej? Czy przy każdej rejestracji w placówkach medycznych będziemy od teraz pytani o wyznanie oraz religijne oczekiwanie? Czy wreszcie na drzwiach gabinetów lekarskich zawisną tabliczki z informacją o ich deklaracji wiary?
Szanuję prawo lekarza do stosowania swoich własnych metod i praktyk leczenia, nawet najbardziej oryginalnych i nietypowych, ale w prywatnym gabinecie. Jednakże, w mojej ocenie, nie ma miejsca dla lekarza wykluczającego leczenie zgodnie z najlepszą wiedzą i wyposażeniem w publicznym szpitalu, przychodni czy poradni, choćby był pełen wiary i bardzo gorliwy. Taki lekarz w placówkach publicznych będzie więc albo łamał prawo, albo swoje sumienie. Wybór należy do niego, bo ja nie mam wyboru, niestety.
Ja jestem tylko załamany.
Leszek Zadrojć
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.