2014-06-06, Komentarze na gorąco
Zakończyło się wielkie fetowanie 25-tej rocznicy odzyskania wolności.
No i dobrze, bo choć symbolicznie, ale nie dla wszystkich, data 4 czerwca 1989 roku była momentem ustrojowego przełomu. Dla wielu przełom był później. Dla niektórych nie o taki też przełom chodziło. I tak coś, co z założenia miało łączyć Polaków, nadal dzieli. Także na bohaterów i zdrajców. Ciągle brakuje nam uczciwej miary i dystansu.
Ktoś, kto ma znacznie więcej niż ćwierć wieku życia za sobą, inaczej na sprawy, zjawiska i ludzi patrzy. Bo przez pryzmat swego życia, dorobku i miejsca w społeczeństwa. Dlaczego tak różnie patrzą jednak ludzie młodzi? To tylko kwestia wykształcenia i aspiracji? A może czegoś więcej…
W każdym razie czasy takie, że oprócz materialnych celów potrzebne są jeszcze jakieś wzory osobowe. Ale nie polityka, lecz człowieka. Gdzieś tam wybierano ludzi 25-lecia. Gdybym ja wybierał ludzi 25-lecia w Gorzowie, to z pewnością wybrałbym osoby, których życiowa postawa i dokonania zasługują nie tylko na moje najwyższe uznanie i szacunek. Chodzi mi Stanisława Żytkowskiego i Augustyna Wiernickiego, tych od stowarzyszenia świętych braci, jednego Alberta i drugiego Krystyna. Zarówno St. Żytkowski i A. Wiernicki na przełomie epok swoje przeżyli, wycierpieli i nie obrazili się na świat, ani ludzi. Przeciwnie, od lat z uporem i zapałem poświęcają się dla bliźnich. I czynią to nie dla kariery czy biznesu, ale z prawdziwej potrzeby serca i potrzeb innych ludzi. Nie podkreślają przy tym swoich zasług, nie oczekują publicznych honorów i podziękowania, a jedyne co robią głośno, to proszą i apelują o pomoc. Nie dla siebie przecież.
Oni innym nie zawdzięczają zbyt wiele, to inni zawdzięczają im bardzo dużo. Zresztą, takich ludzi wokół nas jest znacznie więcej.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.