2014-06-12, Komentarze na gorąco
Jarosław Porwich, jako przewodniczący regionalnych struktur NSZZ Solidarność z pewnością nie jest typem urzędnika.
Z lat wczesnych i mocno młodzieńczych pozostała mu niepokorność, nieufność do władzy oraz ochota do zmieniania wszystkich i wszystkiego. Z licząc siebie. Teraz z pozycji działacza związkowego coraz częściej wchodzi w rolę polityka. Zresztą, związek jako taki idzie znowu w stronę polityki, jeśli już w niej głęboko nie siedzi.
J. Porwich i jego związkowi koledzy oraz koleżanki nie ukrywają od dawna, że chcą aktywnie wziąć udział w wyborach, tych najbliższych samorządowych i przyszłorocznych parlamentarnych. Nie tyle może samodzielnie, co na listach bliskich im ugrupowań politycznych. Najbliżej zaś jest im w tej rzeczywistości do PiS-u. Ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić na jednej liście np. Marka Surmacza i Jarosława Porwicha. To mimo wszystko typy z różnej politycznej bajki, choć temperamentem podobne. I mają podobne cele, co na czas krótki może ich zbliżyć. Cała reszta ich dzieli
Wcześniej jednak J. Porwich musi wygrać wybory na stanowisko przewodniczącego zarządu Regionu Gorzowskiego NSZZ Solidarność, a to może zdarzyć się na zjeździe już w najbliższy piątek. Nie słychać, by miał mieć jakiegoś poważnego kontrkandydata, a jeśli nawet jakiś się zdarzy, to bardziej dla zasady niż prawdziwej walki o przywództwo w związku. Wówczas będzie miał mandat nie tylko do związkowego działania, ale i politycznej walki. Tylko czy związkowi aby na pewno wyjdzie to na dobre? Związkowcy bywają pomocni w drodze po władzę, na związkach z władzą na ogół przegrywają.
To jaki ma być ten gorzowski związek z polityką?
Leszek Zadrojć
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.