2014-07-02, Komentarze na gorąco
Do wyborów samorządowych pozostało już niespełna 5 miesięcy. A tu cisza w wyborczym eterze.
W innych warunkach nie dziwiłoby mnie to wcale, ale nie w realiach Gorzowa, gdzie jest jeden zdecydowany faworyt do fotela prezydenta i żadnych wyrazistych kontrkandydatów, którzy pokazali się w ostatnich miesiącach i latach. Jeżeli ktoś więc myśli, że wystarczą powakacyjne miesiące do przeprowadzanie skutecznej kampanii, to się myli i to bardzo. Tu bowiem o żadnym falstarcie nie byłoby mowy.
Tadeusz Jędrzejczak nie zgłosił jeszcze oficjalne swojego akcesu do prezydenckiego wyścigu, ale on akurat spieszyć się nie musi. Może to zrobić nawet w ostatniej chwili, bo jego kampania wyborcza trwa nieustannie z mocniejszymi akcentami w ostatnim czasie. I ma za sobą znaczną część mieszkańców miasta, choć jakby mniej z roku na rok, a może i nawet z miesiąca na miesiąc. Ale to już problem jego sztabu, którego on sam zdaje się jest szefem, sterem, żeglarzem, okrętem i czym jeszcze trzeba. Dziwię się natomiast liderom i sztabowcom innych ugrupowań i partii politycznych, że nie zdecydowali się wyłonić swoich kandydatów odpowiednio wcześniej, by ich stopniowo kreować i oswajać z nimi wyborców. Przez trzy miesiące tego zrobić się nie da, jeśli poważnie myśli się o prezydenturze. Zbyt poważny rywal siedzi na urzędzie i myśli o reelekcji.
W tej sytuacji letnie miesiące będą zmarnowane, bo w ich trakcie kampanię można na letnich obrotach kontynuować, ale nie zaczynać. No, ale można i tak, jak się z góry zakłada porażkę i chce się jedynie spróbować powalczyć. Ale kto ma spróbować? Tego naprawdę jeszcze nie wiemy. W PiS jest kilku kandydatów na kandydatów, a w PO jeszcze więcej. Także PSL się jakoś przymierza, ale myśli, że jak w ostatniej chwili odpali to wypali. Tylko SLD nie ma śmiałości wystawić swego, bo wódz z Zielonej Góry raczej nie pozwala.
A może PO i PiS przy wsparciu PSL-u wystawi wspólnego kandydata? Nie, to raczej nie u nas takie numery. Najwyżej w drugiej turze jedni poprą kandydata drugiego, ale też niekoniecznie. Tymczasem prezydent-kandydat na prezydenta robi swoje. I absolutnie nie jest zmartwiony, że przeciwnicy się ociągają. Wprost przeciwnie. On punktuje i próbuje odzyskać utracony elektorat, choć częściej traci.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.