2014-07-17, Komentarze na gorąco
W zakresie selektywnej zbiórki śmieci oraz dalszego przetwarzania odzyskanych surowców wtórnych daleko odstajemy od Europy.
Unia Europejska jednak narzuca w tej materii ściśle określone standardy a w ślad za tym regulacje prawne. To dlatego przed kilku laty weszła w Polsce w życie ustawa śmieciowa, której strażnikiem i gorącym orędownikiem w naszym regionie stał się wojewoda Jerzy Ostrouch, czemu kilka razy w spektakularny sposób dał swój wyraz.
Jakież jednak ogarnęło mnie zdziwienie, kiedy na zapleczu Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego przy ul. Jagiellończyka zobaczyłem długi szereg pojemników na odpady jednego sortu: śmieci nieposegregowane. Czyżby aż tak niska była świadomość urzędników wojewody? A może nie mają czego sortować? Eee tam, przecież poza papierami, które nie mają urzędowej wartości i trafiają do kosza, musza być tam także inne odpady. Chociażby po płynach w plastikowych i szklanych opakowaniach, resztki po zjedzonym drugim śniadaniu i torebki po trzecim naparze herbaty. Nie zaglądałem już do urzędowych pojemników, z powodu letniego zbrzydzenia do śmierdzących śmieci, ale jestem głęboko przekonany, że do posegregowania coś tam by się znalazło. Zawsze coś się znajdzie.
A może posegregowane odpady, jako cenny surowiec wtórny, trzymane są w strzeżonym miejscu w magazynie wewnątrz budynku? Można przecież na nich zarobić. Tego nie wiem, dlatego póki co jestem i pozostaję zadziwiony, że wojewoda i jego urzędnicy nie świecą tutaj przykładem. A może świecą, tylko inaczej?
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.