Nie o marszałkowskie miłosierdzie tu chodzi

2014-08-25, Komentarze na gorąco

Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze za 18 lotów z Babimostu do Krakowa, po 9 w każdą stronę, zapłaci prywatnemu przewoźnikowi 334 tysiące złotych.

Pisaliśmy już o tym. Samoloty będą latać w te i z powrotem od września do świąt Bożego Narodzenia, promując lubuskie jako takie. Na dożywianie dzieci w regionie marszałkowska władza zamierza przeznaczyć 50 tysięcy złotych. Na cały rok w 19 gminach.

Co ma jedno do drugiego? Ano ma. Z jednej strony mamy lubuską rozrzutność pod hasłem bujania w obłokach, z drugiej zaś lubuskie skąpstwo wobec głodnych dzieci. Owszem, dokarmianie głodnych dzieciaków jest ustawowym obowiązkiem i zadaniem własnym gmin, ale mają one już tyle zadań i obowiązków, że wiele z nich nie wie już skąd zabrać, by dołożyć tam gdzie potrzeby są pilniejsze, ważniejsze i bardziej niecierpiące zwłoki. Dlatego samorząd województwa nie robi łaski, że z pieniędzy budżetowych dołoży do talerza zupy lub innej strawy głodnych najmłodszych lubuszan. Bo przecież nie o marszałkowskie miłosierdzie tu chodzi, ale o wyrównywanie szans życiowych, do czego samorząd wojewódzki także jest zobowiązany. A owe wyrównywanie szans w naszym popegeerowskim regionie ciągle nie wygląda najlepiej. Szczególnie na tle winnic i latających z Babimostu samolotów.

W ubiegłym roku było wakacyjne latanie na północ do Gdańska za marszałkowskie, czyli nasze pieniądze. Teraz marszałkowscy urzędnicy będą mogli polecieć w druga stronę, na południe. Tamten kierunek widocznie się nie sprawdził, ten również raczej się nie sprawdzi. Ale ktoś sobie przynajmniej polata, ktoś na tym zarobi. Tylko dzieciom od tego latania jedzenia nie przybędzie. Trochę szkoda więc tych pieniędzy.

L.Z.

P.S. A ile można byłoby zakupić zeszytów, kredek i książek na szkolne wyprawki dla lubuskich dzieci za owe 334 tysiące złotych…