2014-08-27, Komentarze na gorąco
W handlu franczyza funkcjonuje od dawna.
Najogólniej rzecz biorąc polega ona na tym, że znana marka daje szyld, know how i towar, który franczyzobiorca sprzedaje na własne ryzyko dzieląc się jednakże profitami w określony sposób z franczyzodawcą. W polskiej partyjnej polityce franczyza stanowi pewną nowość, ale coraz bardziej się przyjmuje, patrząc chociażby jak układane są listy wyborcze.
Partie od lewa do prawa coraz chętniej sięgają po kandydatów, którzy nie są z nimi związani, ale mają znane nazwiska, i czasami jakiś dorobek, co zwiększa szanse na zdobycie wyborczych głosów. Nie chodzi więc o ideały, kwestie programowe czy lojalne zachowania, ale o mandaty. W walce o władzę partie same się odpartyjniają, gdyż po zdobyciu mandatu częstokroć taki niepartyjny kandydat idzie własną drogą, zrywając poniekąd umowę, co może byłoby i dobre, gdyby nie fakt, że w ten sposób nasze partie polityczne się wyjaławiają, stają się miałkie, programowo nijakie i poza władzą nic więcej je nie interesuje.
Nie inaczej dzieje się w naszym regionie i mieście. O kandydatach na urząd prezydenta miasta wiemy już więcej niż mniej. Na razie niewiele wiemy listach kandydatów na radnych miasta i sejmiku. Trwają przygotowania, ale już słychać o niepartyjnych nazwiskach na partyjnych listach, o tym kto będzie tam gwiazdorzyć i zdobywać głosy oraz mandaty. Nie o programowe cele i jakieś ideały więc tu chodzi, ale o partykularne interesy, władzę oraz związane z nią profity. Dla partyjnych liderów i ludzi z nazwiskami. Reszta najmniej się liczy.
Reszta będzie wybierać.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.