2014-09-06, Komentarze na gorąco
Za nami pierwsze dni szkoły. Nowy rok szkolny to wiele radości, ale dużo też stresu.
Dla nauczycieli, ale przede wszystkim uczniów i rodziców, zwłaszcza sześciolatków, którzy po raz pierwszy przekroczyły próg szkolny swojej pierwszej szkoły. To przełomowy moment w ich życiu.
Jednakże część zobowiązanych (urodzonych w pierwszym półroczu 2008 r.) nie poszła do pierwszej klasy, gdyż rodzice nie chcą lub zwyczajnie się boją, że dziecko sobie nie poradzi i szturmowali poradnie psychologiczne w celu zdobycia stosownego zaświadczenia. Spora jednak grupa sześciolatków (z drugiego półrocza) co to może, choć nie musi, zastąpiła ich w ławach szkolnych. W sumie w Gorzowie jest około 650 pierwszoklasistów. Szkoły twierdziły, że były na ich przyjęcie przygotowane, ale chyba nie do końca. Takie są przynajmniej pierwsze odczucia rodziców i reakcje samych zainteresowanych, których opinia często najmniej się liczy.
Pierwszaki dostali nowe elementarze, zeszyty i kredki. I jeśli coś tam jeszcze do tornistra lub plecaka dołożą, to znowu wyjdzie, że tornister/plecak jest dla nich stanowczo za ciężki. Bowiem z badań lubuskiego Sanepidu wynika, że prawie 35% dzieciaków dźwiga na plecach za ciężkie ciężary w drodze do szkoły i z powrotem do domu. A to prosta droga do skrzywienia kręgosłupa, stąd biorą się wady postawy. Z winy rodziców i szkoły, o czym niedawno informowaliśmy. Za to droga do szkoły, jak zapewnia policja, ma być bezpieczna i stara się tego dopilnować. Niestety, wielu kierowców za nic ma prośby, apele i przestrogi - w pobliżu szkół i przedszkoli nie zdejmuje nogi z gazu, wychodząc widocznie z założenia, że to dzieci na nich powinny uważać, bo oni przecież jadą, się spieszą…
Tymczasem, także pisaliśmy już o tym, Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze dołoży w nowym roku 50 tysięcy złotych na dożywianie głodnych, niedożywionych lubuskich dzieci. Śmiesznie mała wydaje się to kwota, nawet jeśli bezpośredni obowiązek dożywiania spoczywa na rodzinie i gminie. Co to jest bowiem te 50 tysięcy chociażby przy 334 tysiącach wydawanych właśnie przez ten sam urząd na promocyjne loty samolotów z Babimostu do Krakowa. Widać latanie do Krakowa jest ważniejsze od nienajedzonych dzieci, których w popegerowskim regionie przecież nie brakuje. Za to na wyprawkę szkolną wielu rodzinom także brakuje często i owszem.
Co prawda, to prawda, że samolotem zawsze jest bliżej. Nawet jeśli to wycieczka tylko w jedna stronę. Niekoniecznie jednak dzieciom, które uczą się pisać, czytać i liczyć … na siebie.
del.
P.S. Elementarze, w czterech częściach, pozostają własnością szkoły, bo mają jeszcze posłużyć kolejnym rocznikom. Już wiadomo, że za zniszczona książkę (każdą z części) rodzice będę musieli zapłacić 4,36 zł. Taki jest bowiem koszt wytworzenia książki. Wielu rodziców odetchnęło więc z ulgą, gdyż nie jest to wielka kwota, zaś o przypadkowe uszkodzenie czy zniszczenie wcale nie tak trudno.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.