2014-10-02, Komentarze na gorąco
Z dnia na dzień nadeszła jesień, a w raz nią znaczne ochłodzenie.
Szczególnie wieczorami i nocą dające się bardzo we znaki. Dramatu jeszcze nie ma, ale kiedy na dworze temperatura spada poniżej 10 stopni, to w mieszkaniu robi się naprawdę zimno i niemal odruchowo sprawdzam kaloryfery.
O tej porze roku zawsze zazdroszczę tym, którzy maja własne ogrzewanie. Mogą w każdej chwili napalić sobie w kominku albo też włączyć ogrzewanie gazowe czy elektryczne. Później jednak wcale nie zazdroszczę im rachunków. Ale coś za coś. Mieszkańcy spółdzielczych i wspólnotowych osiedli muszą czekać na decyzje zarządców, którzy są jedynie władni wydać komendę do puszczenia w osiedlowy obieg gorącej wody do grzania, bo elektrociepłownia mogłaby grzać i cały rok, bo na tym polega przecież jej interes. Zarządcy natomiast czekają na sygnały od mieszkańców, bo jedni chcą grzać jak najwcześniej, inni zaś jak najpóźniej, by zapłacić jak najmniej za ogrzanie swego lokum. Zaczną więc grzać, kiedy tych domagających się ciepłej wody w kaloryferach będzie więcej niż przeciwników wcześniejszego grzania. I na nic argumenty, że przecież można zakręcić kaloryfery, oczywiście dopiero po przepuszczeniu ciepłej wody, by się nie zapowietrzyły.
Na szczęście akurat teraz wróciły nieco cieplejsze dni. To i noce nie są znowu takie zimne. Wkrótce na pewno już zaczną grzać. Za wcześnie jakoś nie uchodzi. Wytrzymamy, kiedyś przecież zrobi się ciepło…
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.