2014-11-05, Komentarze na gorąco
Strasznie nie lubię jak ktoś usiłuje odwrócić kota ogonem i zrobić ze mnie prawie idiotę.
Licząc przy tym na moją krótką pamięć lub zwyczajną niewiedzę. Tym razem chodzi o kładkę dla pieszych na moście kolejowym na Warcie, której remont niemal triumfalnie zapowiedziano kilka dni temu.
Kładkę zamknięto z hukiem przed dwoma laty, dokładnie 26 listopada 2012 roku, a niewiele czasu potem zgaszono tam światło, gdyż ludzie mimo zamknięcia dalej tamtędy chodzili. Zamknięto kładkę z powodu złego stanu technicznego, który zagrażał bezpieczeństwu pieszych, bo nikt wcześniej jej stanem się nie przejmował. Jak wieloma innymi stanami w tym mieście. Później trwało ustalenia do kogo ta kładka należy i kto powinien ją wyremontować. Nie chciało tego ani PKP, ani miasto. Trzeba było aż arbitrażu w Wojewódzkim Inspektoracie Nadzoru Budowlanego, by uzgodnić, że most należy do PKP, ale miasto może i powinno partycypować w remoncie kładki, bo jest ona bardziej potrzebna mieszkańcom niż kolejarzom. Władze miasta nie paliły się jednak do remontu, bo nie miały pieniędzy na remont i teraz też nie bardzo mają, ale za to ogłosiły gorzowianom, że wreszcie porozumiały się z koleją, która była uprzejma wyrazić zgodę na to, żeby miasto kładkę mogło sobie i nam wyremontować. Jakby PKP od początku było temu remontowi za pieniądze miasta przeciwne…
Konkluzja z tego zaś jest taka, że kładkę na moście kolejowym można i należało wyremontować wcześniej, ale wymagało to innego podejścia ze strony władz miasta. Zresztą, pamiętam tłumaczenia, że miasto nie może inwestować w nie swoją własność. A teraz może, bo idą wybory? Na dodatek sprawa remontu ma być potraktowana priorytetowo… Kto, kiedy, za co i dlaczego?
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.