2014-11-20, Komentarze na gorąco
Tadeusz Jędrzejczak odchodzi z urzędu prezydenta Gorzowa, bo tego chcieli mieszkańcy miasta.
I odchodzi z klasą, co trzeba mu przyznać i oddać. Pamiętamy jednak, że wcześniej czasami trochę brakowało tej klasy w relacjach z mieszkańcami i radą miasta.
Zdumiewają mnie przy tym odgłosy dochodzące z otoczenia odchodzącego prezydenta, które przyczyn wyborczej porażki doszukują się głównie w błędach popełnionych w trakcie kampanii oraz w nieprzychylności niektórych mediów. Świadczyć to może o zadufaniu i w ciągłym trwaniu w przekonaniu, że było pięknie i dobrze, ale naród tego nie zrozumiał i wybrał inne rozwiązanie. To zasadnicze nieporozumienie i niezrozumienie istoty rzeczy. Bo na wynikach wyborów zaważyła przede wszystkim ocena dokonań, zaniechań i błędów oraz stosunek do mieszkańców miasta. Szczególnie w ostatnich latach. A sama kampania wyborcza jedynie pomogła wygrać te wybory akurat Jackowi Wójcickiemu
Ocena 16 lat urzędowania T. Jędrzejczaka nie jest jednak prosta i łatwa. Niewątpliwie prawdziwe jest stwierdzenie, iż ma już trwałe miejsce w historii miasta nie tylko dlatego, że rządził najdłużej. Mimo wszystko Gorzów mocno się zmienił pod jego rządami, w czym jest jego duża osobista zasługa. Miał pomysły, plany i wizje, które wcielał w życie, nie oglądając się czasami na innych. I byłby na urzędzie może znacznie dłużej, gdyby pamiętał o swoich obietnicach i naszych nadziejach, gdyby tak mocno nie spiesząc się w przyszłość, tak bardzo nie zapominał o teraźniejszości, która coraz mocniej skrzeczy. Lekceważąc przy tym niemal ostentacyjnie potrzeby, oczekiwania i tęsknoty gorzowian.
O ile pamięta mu się mniejsze i większe inwestycje, wypominając często ich koszty, o tyle nazbyt łatwo zapomina o tym, że położył duże zasługi w ratowaniu miasta od zapaści gospodarczej po upadku wielkich fabryk i zakładów, na których stał Gorzów. Przede wszystkim mam tu na myśli specjalną strefę gospodarczą, czyli podstrefę KSSSE w Baczynie, gdzie powstały tysiące miejsc pracy, ale i wcale spore i liczne firmy na terenie dawnego Stilonu. Bez tego nie można byłoby myśleć i marzyć dzisiaj o lepiej płatnych miejscach pracy i rozwoju miasta.
Zrozumiałe było także jego budżetowe zaciskanie pasa, by miasto miało jak najwięcej pieniędzy i możliwości sięgania po środki unijne na realizację wielkich projektów, o których w ostatnich latach było głośno. Nie wszystkie jednak musiały się nam podobać w kształcie proponowanym akurat przez niego. Najgorsze było jednak to, że w tym wszystkim zabrakło symetrii i właściwych proporcji między wielkimi planami a bieżącymi potrzebami. Tym bardziej, że ciągle mamy w pamięci nadmierną rozrzutność przy budowie filharmonii za 130 milionów czy wspieranie żużla w postaci turniejów Grand Prix za 15 milionów. Przy jednoczesnej biedzie i oszczędzaniu na drogach, chodnikach, parkach i zieleni, ale i kulturze oraz sporcie. O oświatowej nędzy już nie wspominając.
Z pewnością wielkim cieniem na jego prezydenturze położyły się powszechnie znane sprawy prokuratorsko-sądowe. To zapewne z tego powodu zamykał się sobie, przestawał słuchać i wsłuchiwać się w głosy i opinie innych, mających często odmienne zdanie, i odsuwać ich wręcz od siebie. Na swój sposób stracił więc kontakt z rzeczywistością, co dzisiaj sprawia, że on sam i jego otoczenie nie mogą do końca zrozumieć skąd wzięła się ta wyborcza przegrana.
I to byłoby na tyle na pożegnanie odchodzącego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, oczywiście w dużym skrócie i wielkim uproszczeniu.
Leszek Zadrojć
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.