2014-11-28, Komentarze na gorąco
Po prezydenturze Tadeusza Jędrzejczaka pozostaną rzeczy bardzo dobre, średnie i kiepskie. Takie też mniej więcej będą nasze wspomnienia.
Zresztą, oceny będą różne, w zależności od stopnia zainteresowania, powiązania i upływu czasu. Rzecz teraz jednak nie we wspomnieniach, ale w odpowiedzi na pytanie: co dalej?
Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć przede wszystkim nowy prezydent Jacek Wójcicki i jego ekipa, którą właśnie z mozołem montuje. Oczekiwania i potrzeby gorzowian są przecież ogromne i często odmienne, a możliwości mocno ograniczone, choć całkiem spore. Wielu decyzji i działań podjętych przez prezydenta T. Jędrzejczaka i jego urzędników, klepniętych często przez radę miasta, nie da się już cofnąć, zmienić, odwołać. Wiele jednak można poprawić, zawiesić lub zmienić. Szczególnie tych, które nie wyszły jeszcze poza sferę pomysłów, przymiarek czy wstępnych przygotowań.
Nie da się już chyba cofnąć decyzji o likwidacji Grodzkiego Domu Kultury, bo sprawy zaszły za daleko, a i sam obiekt GDK przy Wale Okrężnym wymaga pilnego remontu pod nadzorem konserwatora zabytków. Nie można jednak dopuścić, by zabytkowa willa podzieliła los tej na bulwarze, pod dawnej siedzibie LOK i wielu innych zabytkowych kamienic w mieście. Trzeba więc odrzucić myśl o jej sprzedaży i pozostawić we władaniu miasta. Konieczne jest przy tym znalezienie pomysłu na jej zagospodarowanie, a następnie doprowadzenie do stanu, w którym będzie służyć w określonej roli miastu i mieszkańcom. Jednym z tych pomysłów może być muzeum historii miasta. Ale nie muzeum w klasycznym wydaniu, z licznymi eksponatami, których nie wolno dotykać, lecz jako miejsce, gdzie materialna historia spotyka się z aktywnymi działaniami pokazującymi i pielęgnującymi na rożne sposoby pamięć o dawnym Landsbergu i obecnym Gorzowie. I tu zgadzam się z koncepcją Roberta Piotrowskiego, znakomitego regionalisty, który mówi o potrzebie stworzenia domu historii miasta Gorzowa. Domu o określonym historycznym kształcie i dorobku, pełnego zabytków i pamiątek, ale tętniącego życiem i będącego inspiracją do różnych działań, mającemu służyć budowie naszej małej ojczyzny.
Nie stać nas na budowę od podstaw obiektu godnego wielkiego muzeum miasta. Dlatego zróbmy początek, stwórzmy przyczółek, który pozwoli w przyszłości wolniej lub szybciej realizować ideę gorzowskiego domu historii. Historii bardzo nam bliskiej, ale bardzo też odległej. Ciągle jednak żywej i jakże nam potrzebnej. Dopóki będziemy gorzowianami.
Landsberska willa Hermanna Pauckscha znakomicie się do tego nadaje, by Gorzów w niej zagościł i na dłużej zamieszkał.
Jan Delijewski
P.S. A willę Karla Jaehnego przy Kosynierów Gdyńskich proponuje zostawić w spokoju, czyli wyremontować i przywrócić do życia, ale bez tego szkła, na które szkoda czasu i atłasu, bo to zwyczajnie nazbyt kosztowny i głupi pomysł.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.